Home HomeBrooks Terry Piesn Shannary (SCAN dal 738)Brooks Terry Potomkowie Shannary (SCAN dal 8 (2)Goodkind Terry Pierwsze prawo magii02 Terry Brooks Mroczne WidmoBrooks Terry Potomkowie Shannary (SCAN dal 8Brooks Terry Potomkowie ShannaryBrooks Terry Piesn ShannarySonny Hassell & Ais Interludes (#3)John Grisham Raport Pelikana (3)Sny o stali
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nowepliki.pev.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    . Idzie korytarzem!  zawoÅ‚aÅ‚ Rincewind i bÅ‚yskawicznie skoczyÅ‚ za kolumnÄ™.Zebrani magowie wpatrywali siÄ™ w ciężkie drzwi, jakby miaÅ‚y za chwilÄ™ eksplodo-wać.Dowodzi to, że mieli zdolność przewidywania, ponieważ istotnie eksplodowaÅ‚y.151 DÄ™bowe drzazgi posypaÅ‚y siÄ™ na wszystkie strony, a niewysoka, chuda postać stanęła natle jasnego kwadratu wejÅ›cia.W jednej rÄ™ce trzymaÅ‚a dymiÄ…cÄ… laskÄ™.W drugiej niedu-żą żółtÄ… ropuchÄ™. Rincewind!  huknÄ…Å‚ Albert. Tak, proszÄ™ pana? Zabierz to i wyrzuć gdzieÅ›.Ropucha przepeÅ‚zÅ‚a na dÅ‚oÅ„ Rincewinda i spojrzaÅ‚a na niego przepraszajÄ…co. To już ostatni raz jakiÅ› nÄ™dzny oberżysta oÅ›mieliÅ‚ siÄ™ wykłócać z magiem stwierdziÅ‚ z satysfakcjÄ… Albert. Wystarczy odwrócić siÄ™ na parÄ™set lat i nagle lu-dziom w tym mieÅ›cie wydaje siÄ™, że mogÄ… bezkarnie pyskować magom.Co?Jeden ze starszych magów wymamrotaÅ‚ coÅ› niewyraznie. O co chodzi? Mów gÅ‚oÅ›niej, czÅ‚owieku! Jako kwestor tej uczelni chciaÅ‚bym zauważyć, że zawsze popieraliÅ›my utrzymy-wanie dobrosÄ…siedzkich stosunków z lokalnÄ… spoÅ‚ecznoÅ›ciÄ…  wybeÅ‚kotaÅ‚ mag, stara-jÄ…c siÄ™ unikać przypominajÄ…cego Å›wider wzroku Alberta.MiaÅ‚ na sumieniu wywróconynocnik i trzy przypadki obscenicznych graffiti.MusiaÅ‚ brać to pod uwagÄ™.Albert rozdziawiÅ‚ usta ze zdumienia. Dlaczego?  zapytaÅ‚. No wiÄ™c tego.poczucie obywatelskiego obowiÄ…zku i.uważamy, że jest niezwy-kle istotne, byÅ›my Å›wiecili przykÅ‚aaaaa& !Rozpaczliwie próbowaÅ‚ ugasić pÅ‚onÄ…cÄ… brodÄ™.Albert opuÅ›ciÅ‚ laskÄ™ i powoli przyjrzaÅ‚siÄ™ szeregowi.Magowie chwiali siÄ™ pod jego wzrokiem niczym trawa w czasie wichury. Jest tu jeszcze ktoÅ›, kto chciaÅ‚by siÄ™ wykazać poczuciem obywatelskiego obowiÄ…z-ku?  zapytaÅ‚. Może dobrosÄ…siedzkie stosunki?  WyprostowaÅ‚ siÄ™ na peÅ‚nÄ… wyso-kość. Wy glisty bez krÄ™gosÅ‚upa! Nie po to zaÅ‚ożyÅ‚em ten uniwersytet, żebyÅ›cie moglipożyczać sÄ…siadom jakÄ…Å› idiotycznÄ… kosiarkÄ™ do trawy! Jaki jest sens posiadania mocy,skoro nie chce siÄ™ z niej korzystać? JeÅ›li ktoÅ› nie okazuje wam szacunku, wy nie zosta-wiacie z jego przeklÄ™tej gospody nawet tyle, żeby daÅ‚o siÄ™ przy tym upiec kasztany! Ja-sne?CoÅ› zbliżonego do cichego westchnienia uleciaÅ‚o z piersi zebranych magów.Wszy-scy ze smutkiem spoglÄ…dali na ropuchÄ™ w rÄ™ku Rincewinda.WiÄ™kszość w latach mÅ‚o-doÅ›ci opanowaÅ‚a sztukÄ™ upijania siÄ™ w sztok pod BÄ™bnem.OczywiÅ›cie, wszystko to mie-li już za sobÄ…, jednak doroczny wykwintny bankiet Gildii Kupców miaÅ‚ siÄ™ odbyć jutropod BÄ™bnem w saloniku na piÄ™trze, a Magowie Ósmej Rangi otrzymali uprzejme za-proszenia.MiaÅ‚ być pieczony Å‚abÄ™dz, dwa różne desery, a także liczne serdeczne toasty: Za zdrowie naszych szacownych, nie, wspaniaÅ‚ych goÅ›ci , póki nie przyjdzie pora, żebywozni uniwersyteccy zjawili siÄ™ z taczkami.Albert spacerowaÅ‚ wzdÅ‚uż szeregu i od czasu do czasu kÅ‚uÅ‚ laskÄ… jakiÅ› brzuch.Dusza152 taÅ„czyÅ‚a mu i Å›piewaÅ‚a.Wracać? Nigdy! To jest wÅ‚adza, to jest życie! Wyzwie tego stare-go chudzielca i napluje mu w pusty oczodół. Na DymiÄ…ce ZwierciadÅ‚o Grismu, widzÄ™, że konieczne bÄ™dÄ… poważne zmiany!Magowie, którzy studiowali historiÄ™, nerwowo kiwnÄ™li gÅ‚owami.Znowu wrócÄ… czasynagich kamiennych posadzek, wstawania przed Å›witem, alkoholu pod żadnym pozoremi uczenia siÄ™ na pamięć prawdziwych imion wszystkiego, aż mózg zajÄ™czy. Co on robi!Na wpół skrÄ™cony papieros wypadÅ‚ z drżących palców maga, który przed chwilÄ… od-ruchowo siÄ™gnÄ…Å‚ do kapciucha z tytoniem.OdbiÅ‚ siÄ™ od podÅ‚ogi i potoczyÅ‚, a wszyscyw szeregu spoglÄ…dali tÄ™sknie, póki Albert nie przydepnÄ…Å‚ go sprawnie nogÄ….Starzec odwróciÅ‚ siÄ™.Rincewind, który dreptaÅ‚ za nim jako ktoÅ› w rodzaju nieoficjal-nego adiutanta, niemal siÄ™ z nim zderzyÅ‚. Hej, ty! Rincewind! Czy ty palisz? Nie, proszÄ™ pana.Paskudny zwyczaj. Rincewind unikaÅ‚ wzroku swoich przeÅ‚o-żonych.Nagle zdaÅ‚ sobie sprawÄ™, że zyskaÅ‚ kilku Å›miertelnych nieprzyjaciół i wcale niepocieszaÅ‚ go fakt, że prawdopodobnie nie bÄ™dzie ich miaÅ‚ zbyt dÅ‚ugo [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •