[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Być może łatwiej by mi było to znieść.Być może mógłbym to nawet zrozumieć.— Przepraszam cię, Lloyd — odparła.— Naprawdę bardzo mi przykro.Ale zawsze byłam kobietą, która nie potrafi nic oddać bez walki.I kiedy Otto obiecał mi, że będę żyła wiecznie… nigdy nie chorując, nigdy się nie starzejąc… cóż, zaczęłam już odczuwać skutki stwardnienia rozsianego.Widziałam, co się stało z Jacąueline DuPre.Nie chciałam, żeby to samo było ze mną.— I uważasz, że lepiej być salamandrą? Sądzisz, że jesteś teraz naprawdę sobą?— To moja dusza, Lloyd.Duch twojej Celii.Jestem nią w dalszym ciągu.I dalej cię kocham.W środku jestem ta sama co zawsze.Lloyd żywo potrząsnął głową.— Celii, którą znałem, nie interesowała nieśmiertelność ani rasa panów, ani pomarszczeni ze starości Niemcy jedzący insekty.— Lloyd, to nie tak! Powinieneś słyszeć Ottona, kiedy po raz pierwszy do mnie mówił! Byłam przerażona tym, co się ze mną dzieje, a on dał mi tyle nadziei! W jednej chwili miałam przed sobą przyszłość, i to nie tylko jedną, ale tysiąc przyszłości, które mogłam dzielić z tobą!Lloyd przełknął whisky.— Celio… ja nie zamierzam żyć wiecznie.Nawet nie chcę żyć wiecznie.Ja chcę się ożenić, prowadzić prosperującą restaurację, mieć dwójkę dzieci i zestarzeć się z godnością… Oto, czego pragnę.Nie chcę spalić się żywcem, by zostać potem jakimś hitlerowskim koszmarem.— Jeśli nie chcesz, nie musisz żyć wiecznie — powiedziała Celia.— Ale nadal możesz mieć dziecko.W noc Transformacji, kiedy odśpiewane będą wszystkie pieśni i odmówione wszystkie słowa rytuału, znów stanę się ciałem, tak jak Helmwige.Nie ma powodu, byśmy ty i ja nie mogli zamieszkać razem, dokładnie tak jak to sobie zawsze planowaliśmy.Lloyd wydał z siebie sarkastyczne stęknięcie.— O tak, z pewnością… gdy ja będę robił się coraz starszy, ty wciąż pozostaniesz młoda.A przy tym będziesz mogła spalić mnie na proszek, ile razy się na mnie rozzłościsz.Już to widzę!— Lloyd, kochanie… wcale nie musi tak być.— A więc jak ma to być? I pominąwszy już wszystko inne, jak wyglądałyby nasze dzieci? Połowa nieśmiertelnych, a połowa śmiertelnych? A jeśli tak, to która połowa?— Ach… w tym cała rzecz — powiedziała Celia.— Prawdziwa rasa panów powstanie ostatecznie z potomstwa osób takich jak ja… które zostały spalone i przekształcone… oraz ich ludzkich kochanków.Dzieci te będą miały jednocześnie wszystkie cechy istot nieśmiertelnych oraz ludzkich.Nie rozumiesz? Oto dlaczego Otto nie chce cię puścić przed przesileniem… Pragnie, żebyśmy mieli dziecko… Ja pragnę, żebyśmy mieli dziecko… jedno z pierwszych z nowego, wiecznotrwałego rodu.Pradawna magia, współczesne ciało.Temu połączeniu nic się nie oprze, Lloyd.— Cóż, heil Hitler — odparł Lloyd.— Lloyd… ty nie rozumiesz.Nasze dziecko będzie nieomal święte! Cudowna magiczna istota, która zapanuje nad całym światem!— Tak jak cudownymi i magicznymi istotami, które miały zapanować nad całym światem, byli ci z Hitlerjugend? Co, u licha ciężkiego, zrobił z tobą ten Otto, Celio?— Pokazał mi przyszłość! — odpaliła Celia.— Pokazał mi ten zmurszały, chory, pełen zbrodni i strachu świat takim, jaki jest naprawdę, oraz pokazał mi przyszłość!— Doprawdy? — zaripostował Lloyd.— Cóż, jest jedna rzecz, której nie udało mu się przewidzieć, a mianowicie to, że ty i ja nigdy nie będziemy mieli dzieci.Gdyż jeśli spodziewasz się, że kiedykolwiek jeszcze cię dotknę, droga pani, to bardzo się mylisz.Nie dotknąłbym cię teraz, choćbyś była ostatnią kobietą na tej całej cholernej planecie!Celia na chwilę ucichła.Spuściła głowę, jak gdyby nad czymś się namyślając; nie miała oczu, które mogłyby ją wydać.— Miałam nadzieję, że uda mi się cię przekonać — powiedziała wreszcie przez ściśnięte gardło, co sprawiło, że jej głos zabrzmiał niemal tak jak głos Celi, którą znał przedtem.— Wierz mi — odparł Lloyd — nie ma w tym nic osobistego.Po prostu przypadkowo nie wierzę w żadne rasy panów.Podobnie jak nie wierzę w to, jakoby ludzie powinni żyć wiecznie.Cóż warte byłoby twoje życie, gdybyś nie była narażona na ryzyko jego utraty?— Może zmienisz zdanie, kiedy dokona się Transformacja.— Wątpię.— Mimo to przyjdziesz, dobrze?— Czy mam jakiś wybór?— Odbędzie się w Teatrze Miejskim
[ Pobierz całość w formacie PDF ]