[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszystko to wziąwszy pod uwagę, komandor Rhin-Jaspis zastosował środkizmierzające do zapewnienia maksimum bezpieczeństwa przebywającym na Selii uczonym.Został opracowany szczegółowy plan przenikania do podziemi.W pierwszym rzędzie trzebabyło odkazić teren i odgrodzić od wpływu promieni gamma wszystkie poznane dotądpodziemia, badając je cal po calu.Dopiero po zbadaniu jednego odcinka można było posuwaćsię dalej, przy zachowaniu wszelkich środków ostrożności.Do najważniejszych zadańnależało dotarcie do zbiorników elektryczności i zródeł intensywnego promieniowania, aby jestopniowo rozbroić i unieszkodliwić.Nie sposób było przy tym przewidzieć, jak się zachowaIstota Nieznana, aczkolwiek najbardziej prawdopodobnym było spodziewanie się nowegoataku.Do pracy można było przystąpić dopiero po przebudowaniu Centrali Programowania iWykonania przy Lokalnym Mózgu Elektronowym; centrala ta miała zarządzać czynnościamitysiąca prazów i pięciuset automatów cybernetycznych różnego rodzaju: wnioskujących,kontrolujących, zabezpieczających.Prócz tego oddano do dyspozycji centrali odpowiedniąilość maszyn wiercących, kopiących, odgarniających i montujących.Lokalny MózgElektronowy koordynował prace i nimi zarządzał na podstawie opinii zespołów uczonych.Postanowiono przebijać się przez Pierwszą i Drugą Kondygnację, wszystkimi trzemawejściami jednocześnie.Gdyby znów spotkano się z odporem, nie pozostawało nic innego jakściąć i zniwelować powierzchnię części wyspy i próbować przedostać się do wnętrza TrzeciejKondygnacji od góry, drążąc odpowiedni szyb.***Pierwszy adiutant, Rhan-Heliotrop znajdował się pod opieką dwóch lekarzyekspedycji.Przewieziono go na UHUM 1010 i tam poddano różnym zabiegom leczniczym.Rozgrzany do temperatury tysiąca pięciuset stopni odbywał kąpiele w roztworze ołowiano-cynowym, odnowiono mu niektóre części ciała, uszkodzone przy zderzeniach ze ścianamitunelu.Mieszankę złoto - kwarcowo-argonową specjalna pompa wtłaczała w jego otworywymiany cieplnej pod ciśnieniem trzydziestu atmosfer.Inna maszyna wspomagała jegotętniący jeszcze system przemiany materii.Ale niestety, ogólnie rzecz biorąc była bardzomała nadzieja na zachowanie go przy życiu.Wewnętrzne uszkodzenia były zbyt wielkie, a niewszystkie organy dawały się wymienić na drodze operacyjnej.Organizmy Uumitów na ogółwytrzymałe były na oddzielne, ciężkie nawet porażenia elektrycznością lub promieniamigamma, natomiast jednoczesne porażenie obydwoma rodzajami energii, przekraczałoodporność tych istot.Rhan-Heliotrop odzyskał przytomność i doskonale zdawał sobie sprawę ze swegostanu, jednakże jego umysł nie posiadał już tej jasności co poprzednio.Nie wiedziano, czyżałował swego życia, które miało skończyć się tak młodo, gdyż na ten temat nie wypowiadałżadnych myśli.Wyrażał jedynie nadzieję, że może doczeka chwili, gdy wyjaśnione zostanątajemnice planety, jak również zbadane siły, które zabrały mu życie.Spotkanie z nieznanymiistotami inteligentnymi uważał za wydarzenie zbyt wielkiej wagi, aby jego własna śmierćmogła mieć przy tym jakiekolwiek znaczenie.W każdym razie świadomość tego, że byłodkrywcą czegoś tak doniosłego, osładzała mu ostatnie chwile.Ojciec jego, komandor Rhin-Jaspis, po powrocie z Selii prawie ciągle przebywał wjego pobliżu, a on kulisty i szary z powodu choroby, spoczywał na swojej srebrzystejpodstawie, przymocowany do niej kilkoma taśmami.Inni naukowcy też często go odwiedzali,rozmawiali z nim w swoim dwójkowym systemie elektromagnetycznym, żartując ipocieszając go.Tylko ze swymi przyjaciółmi, Rhoanem-Turkusem i Rhaanem-Chryzoprazem, nie mógł się bezpośrednio widywać, gdyż przebywali oni na kuracji wsanatorium założonym na I planecie.Połączony był jednak i z nimi i z Selią bezpośrednimiliniami jonowymi; w każdej chwili mógł z nimi rozmawiać, nawet widząc ich postacie zapośrednictwem obrazu w naturalnych barwach i wielkości.Mógł też śledzić na bieżącopostępy prac badawczych na Selii.- Kocham tę planetę - powiedział uczonym - chociaż mnie zabiła.Przez miliony latciągle dążyliśmy do niej.To tu właśnie znalezliśmy trochę życia, prawdziwego, żywegożycia.Może znajdziemy je również gdzie indziej, ale tu stało się to po raz pierwszy.Niebędziemy już tak samotni i może wreszcie znajdziemy kogoś, komu będziemy mogliprzekazać naszą wiedzą i nasze osiągnięcia.Może to będzie rasa młoda i prężna, któraposiadłszy naszą wiedzę, opanuje cały wszechświat i wszędzie roznieci płomień życia.Nieulega wątpliwości, że jesteśmy rasą starą, skazaną na wymarcie.Jest nas coraz mniej.Jestemprzekonany, że tu odkryjemy nowe tajemnice życia, tak samo wspaniałego, jakim było naszeżycie, i jak pochodnię przekażemy tym istotom potęgę naszej wiedzy, aby im było łatwiej ilżej.Naukowców uumickich zaszokowało to przemówienie, gdyż nie przyjęte byłowspominać u nich o tym, że są rasą wymierającą.Wziąwszy jednak pod uwagę, że byłkandydatem na wybitnego uczonego, że tak wiele tutaj dokonał, i że umierał - przebaczonomu ten nietakt.Poza tym zgadzano się z jego poglądami.Ich myśli zostały zdemaskowaneprzez Uumitę, który już nie panował nad swoimi myślami.Reszta zależała od lekarzy.Jeślinie zdołają go uratować, to niech chociaż spełnią jego ostatnią wolą.Chciałby dożyć chwili,kiedy zbadane zostanie wnętrze Trzeciej Kondygnacji.***Komandor zaplanował prace badawcze nad podziemiami na szereg miesięcy zzastrzeżeniem, że jeśli zajdzie potrzeba, to spędzą tutaj nawet setki lat.Praży i automatybadały podziemia cal po calu, a pięcioosobowe ekipy uczonych zmieniały się co tydzień.Rejestracja, opis oraz dokładne zanalizowanie działania maszyn i instrumentów znajdującychsię w Pierwszej Kondygnacji trwało kilka lat.Na nieskończenie większe trudności natrafiono wśród zbiorów Drugiej Kondygnacji.Jeśli obrazy, tkaniny i posągi dawały Uumitom jakieś wyobrażenie na temat życia na Selii, otyle dokładne zanalizowanie zawartości książek było sprawą szczególnie trudną.Im więcejwytworów tej cywilizacji Uumici poznawali, z tym większym podziwem odnosili się do jejtwórców.Podziw ich urósł niepomiernie, gdy się zorientowali, jak młodą rasą byli Selianie.Nastąpiło to jednak o wiele pózniej.Prócz podziwu i szacunku wzrastała również ostrożność.Istoty mające tak wysoko rozwiniętą technikę, mogły stworzyć bardzo wiele różnych środkóww celu zniszczenia wroga.Już zastosowanie elektryczności i promieni gamma do obronyświadczyło o wysokich umiejętnościach mieszkańców planety w tym kierunku.Zarówno więckomandor, jak i Rada Starszych, spodziewali się różnych przykrych niespodzianek.Sprawdziło się to niebawem, gdy któryś z prazów przekroczył linię demarkacyjną przedTrzecią Kondygnacją.Oko fotokomórki, zręcznie ukryte gdzieś w załamaniach tunelu,wypatrzyło drobną figurkę na trzech sztywnych nóżkach, odpowiednie impulsy pobiegły dopotężnych akumulatorów i komór wypełnionych emanacją radową.Dwa silne ładunki energiiprzebiegły tunelami i ugodziły w nieszczęsnego prażą, a następnie w cały zastęp prazów,które mu pobiegły z pomocą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]