Home HomeSimak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal (2)Bulyczow Kiryl Ludzie jak ludzie (SCAN dal 756Moorcock Michael Zeglarz Morz Sagi o Elryku Tom III (SCAN dalMoorcock Michael Sniace miast Sagi o Elryku Tom IV (SCAN dalMoorcock Michael Zemsta Rozy Sagi o Elryku Tom VI (SCAN dalMcCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN dJohn Marsden Kroniki Ellie 1. Wojna się skończyła, walka wciąż trwaTrylogia Hana Solo.03.Han Solo i utracona fortunaStraznik skarbui Walery Jezie Aneta PonomarenkoJaque, Bobby Fischer Subcampeón del Mundo... por ahora Jose Maria GonzĂĄlez, 1971 (3424KB)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • radius.htw.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Patrzył wytrwale w ciemność, która otaczała ich zewsząd jak czarna, ciężka zasłona.Nie miał pojęcia, która mogła być godzina, gdy zobaczył pierwszy błysk: czerwony snop światła rozdarł niebo na zachodzie.Krzyknął, a wtedy spojrzał w górę czuwający przy ekranie Ali.Tau obudził się.- Tam! - być może nie byli w stanie zobaczyć jego wskazującego kierunek palca, ale teraz już nie potrzebowali pomocy.Błysk powtórzył się i za chwilę wszystko ucichło.Noc stała się jeszcze bardziej czarna.Pierwszy odezwał się Ali.- Ogień miotaczy! - i natychmiast zaczął wystukiwać wiadomość do Królowej.Dan wpadł w panikę, ale tylko na moment.Uświadomił sobie bowiem, że płomienie były daleko od nich, na zachodzie.Królowa nie mogła więc zostać zaatakowana.Ali meldował o wydarzeniach sugerujących bitwę.Na statku jednak nikt niczego nie zauważył i nikt nie zdawał sobie sprawy z zajść mających miejsce na planecie.Nie zauważono też żadnego ruchu przy ruinach, gdzie rozbił obóz Rich.- Czy mamy tu pozostać? - zadał ostatnie pytanie Ali.Odpowiedź nadeszła szybko:- Tak, chyba że zostaniecie zmuszeni do odwrotu.Konieczność zapoznania się z formami życia na planecie stała się teraz sprawą naglącą.Ekran pozostawał jednak czarny.Widzieli ciągle to samo: skałę, artykuły handlowe i nic poza tym.Postanowili, że od tej pory jeden z nich będzie dyżurował przy ekranie, a drugi powinien obserwować zachodnią stronę planety.Płomienie nie rozdzierały już ciemności nocy.Jeśli nawet kiedyś odbyła się tu jakaś bitwa, to na pewno dawno już się skończyła.Było to chyba tuż przed świtem, gdy Dan z przyzwyczajenia zerknął na ekran i zauważył zmianę.Ruch był tak minimalny, że uznał to za złudzenie.A jednak zarośla z prawej strony skały najwyraźniej tworzyły ciemne tło dla czegoś tak niesamowitego, że nie mógł uwierzyć własnym oczom.Na szczęście zdążył we właściwym momencie nacisnąć przycisk kamery.Ta rzecz była niematerialna i poruszała się bardzo szybko, co sprawiało, że w ogóle nie można było dostrzec jej konturów.Dan był najzupełniej pewien, że „coś” widział, ale nie miał pojęcia, co.Po chwili wszyscy trzej nachylili się nad ekranem, chcąc dojrzeć każdą, najmniejszą nawet zmianę.Chociaż przez ciemności nocy powoli przedzierał się świt i widoczność stale się polepszała, nie zobaczyli nic prócz poruszanych wiatrem liści.Czymkolwiek było to, co przemknęło obok skały na dole, na pewno nie wykazało zainteresowania towarami handlowymi.Może uda im się odkryć naturę tej przedziwnej istoty, gdy przejrzą w bazie nagrany film.Słońce Otchłani zaczęło swą codzienną wspinaczkę.Szron, który w nocy pokrył kamienie, teraz powoli topniał.Dolina nadal była pusta: gość, którego Dan wypatrzył przed świtem, nie wrócił.Nadleciała druga kapsuła ze zmiennikami.Wypoczęty Rip podszedł do ziewających kolegów.- Widzieliście coś?- Mamy taśmę, może uda się to rozszyfrować - odpowiedział niezbyt zadowolony z siebie Dan.Ta tajemnicza, ledwo widoczna postać być może wcale nie jest właścicielem poletek.Może to tylko jakieś zwierzę przechodziło tędy przypadkiem.- Kapitan mówi, żebyście jeszcze zajrzeli na zachód, zanim wrócicie do bazy - zwrócił się Rip do Tau.- Pozostawia wam ocenę sytuacji, ale nie pakujcie się w nic bez potrzeby.Medyk skinął głową.Ali siedział już za sterem i po chwili wzbili się w górę, pozostawiając na swym niedawnym posterunku kolegów.Pod nimi rozciągały się wąskie, krótkie doliny i w dwóch lub trzech zauważyli kwadraty pól.Chociaż Ali utrzymywał kapsułę tuż nad ziemią, nie dostrzegli nic poza zaroślami i trawą.Odlecieli około ośmiu kilometrów na zachód, gdy wreszcie ujrzeli miejsce nocnej tragedii.Dym unosił się leniwie z tlących się jeszcze zarośli, a długie, czarne pasy - ślady użycia miotaczy - krzyżowały się wśród zieleni i skał.Wszędzie czuć było woń spalenizny.Ale nie to ich w tej chwili interesowało.W zagłębieniu skalnym leżały trzy, chyba martwe, stworzenia.Wyglądały tak, jakby próbowały stawić czoła broni, której nie pojmowały.Nienaturalnie pokrzywione, straszliwie poparzone ciała miały teraz ledwo rozpoznawalną postać.Jednak Ziemianie wiedzieli, że były to kiedyś żywe istoty.Ali przeleciał szybko nad całą doliną.Nigdzie nie dostrzegł oznak życia.Wrócił na miejsce niedawnej walki i wylądował tuż przy szczelinie.Gdy opuścili kapsułę i zaczęli przemierzać kamienistą powierzchnię, znaleźli jeszcze czwartą ofiarę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •