[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.KOBIETAJa tam nie pójdę, Guślarzu,Ja chcę zostać na smętarzu,Chcę jednego widzieć ducha:Tego, co przed laty wieluZjawił się po mym weselu,Co pośród duchów gromadyStanął nagle krwawy, blady,I mnie dzikim okiem łowił,I ani słowa nie mówił.GUZLARZOn żył może, gdym go badał,Dlatego nie odpowiadał.Bo na duchów zgromadzenie,W tajemniczą noc na Dziady,Można wzywać żywych cienie.Ciała będą u biesiadyAlbo u gry, albo w boju,I zostaną tam w pokoju;154Dusza zwana po imieniuObjawia się w lekkim cieniu;Lecz póki żyje, ust nie ma,Stoi biała, głucha, niema.KOBIETACoż znaczyła w piersiach rana?GUZLARZWidać, że w duszę zadana.KOBIETAJa tu sama zgubię drogę.GUZLARZJa tu z tobą zostać mogę.Tam beze mnie zrobią czary,Jest tam inny guślarz stary.-Czy słyszysz te śpiewy w dali?Już się tam ludzie zebrali.Pierwszą klątwę już zaklęli,Klątwę wianka i kądzieli,Wezwali powietrznych duchów.Widzisz tych świateł tysiące,Jakby gwiazdy spadające?Ten ognistych ciąg łańcuchów?To powietrznych roje duchów.Patrz, już nad kaplicą świecąPod czarnym niebios obszarem,155Jak gołębie, kiedy lecąW nocy nad miasta pożarem,Odbijając żar ogniska,Ptastwo jak stado gwiazd błyska.KOBIETAOn nie będzie z tymi duchy!GUZLARZWidzisz, blask z kaplicy bucha,Teraz klęli ognia władzą;Ciała w mocy złego duchaZ pustyń, z mogił wyprowadzą.Tędy będą ciągnąć duchy.Poznasz go, jeśli pamiętasz,Ukryj się ze mną w dąb suchy,W ten dąb suchy i wygniły,Tu się niegdyś wróżki kryły.Już rusza się cały smętarz,Rozwierają się mogiły,Wybuchnął płomyk niebieski;Podskakują w górę deski,Wysuwają potępieńceBlade głowy, długie ręce;Widzisz oczy jak żarzewie,Schowaj oczy, skryj się w drzewie.Upiór z dala wzrokiem piecze,Lecz guślarza nie urzecze.Ha!156KOBIETACo widzisz?GUZLARZTrup to świeży!W nie zgniłej jeszcze odziezy.Dymem siarki trąci wkoło,Czarne ma jak węgiel czoło.Zamiast oczu - w jamach czaszki%7łarzą się dwie złote blaszki,A w środku każdego kółkaSiedzi diablik, jak w zrenicy,I wywraca wciąż koziołka,Miga lotem błyskawicy.Trup tu bieży, zębem zgrzyta,Z ręki przelewa do ręki,Jak gdyby z sita do sita,Wrzące srebro - słyszysz jęki?WIDMOGdzie kościół? - gdzie kościół? gdzie Boga lud chwali?Gdzie kościół, ach, pokaż, człowiecze.Ach, widzisz, jak we łbie ten dukat mię pali,Jak srebro stopione dłoń piecze.Ach, wylej, człowieku, dla biednej sieroty,Dla więznia jakiego, dla wdowy,Ach, wylej mi z ręki żar srebrny i złoty,I dukat ten wyłup mi z głowy.157Ty nie chcesz! ha, kruszec przelewać ja muszę,Aż kiedyś ten dzieci pozercaWyzionie łakomą, bezdenną swą duszę,Ten kruszec mu wleję do serca.A potem przez oczy, przez uszy wylejęI znowu tym wleję korytem,I będę tym trupem obracać jak sitem,Naleję, wyleję, przesieję!Ach, kiedyż przez niego ten kruszec przesieję!Ach, czekać tak długo! - goreję! goreję!(ucieka)GUZLARZHa! -KOBIETACo widzisz?GUZLARZHa, jak blisko!Drugi wylazł, ku nam bieży.Jakie obrzydłe trupisko!Blade, tłuste, trup to świeży,I strój świeży ma na ciele,Ubrany jak na wesele;I gad niedawno go toczy,Ledwie mu wpół wygryzł oczy.Od kaplicy w stronę skoczył,Czart go uwiódł, czart zamroczył,158Nie puści go do kaplicy.Czart przybrał postać dziewicy;I na trupa rączką kiwa,Okiem mruga, śmiechem wzywa;Skacze ku niej trup zwiedziony,Z grobu na grób, jak szalony.I rękami, i nogamiWije, jak wiatrak skrzydłami,Już pada do jej uścisków;Wtem spod nóg jego wytryskaDziesięć długich, czarnych pysków;Wyskakują czarne psiska,Od nóg lubej go porwałyI targają na kawały,Członki krwawym pyskiem trzęsą,Po polu roznoszą mięso.Psy zniknęły.- Nowe dziwo,Każda część trupa jest żywą:Wszystkie jak oddzielne trupyBiegą zebrać się do kupy.Głowa skacze jak ropuchaI nozdrzami ogień bucha;Czołgają się piersi trupaJak wielka żółwia skorupa -Już zrosła się głowa z ciałem,Jak krokodyl bieży cwałem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]