Home HomeStuart Anne Czarny lod 03 Blekit zimny jak lodAnne Emanuelle Birn Marriage of Convenience; Rockefeller International Health and Revolutionary Mexico (2006)Black Americans of Achievement Anne M. Todd Chris Rock, Comedian and Actor (2006)Long Julie Anne Siostry Holt 01 Piękna i szpiegBlack Americans of Achievement Anne M. Todd Will Smith, Actor (2010)Anne Holt Hanne Wilhelmsen 03 Œmierc DemonaDzieje Tristana i Izoldy J.BedierFermenty t. 1 i 2 Reymont W.Martin George R.R Gra o tron (SCAN dal 908)Komentarz do księgi o przyczynach. Tomasz z Akwinu
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • us5.pev.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Najcenniejsze nie pojawiały się zbyt często i większość sortowaczy bezustannie wypowiadała nader niepochlebne komentarze na temat śpiewaków, którzy wycinają kryształy zalegające w magazynach.– Mam tego trzy pełne hale – mamrotał Enthor, opiekun Killashandry.– To niebieskich nam potrzeba.I oczywiście czarnych.Nie, nie, nie tą stroną.Musisz się tego nauczyć – pochwycił skrzynkę, którą Killashandra dźwignęła właśnie na stół.– Po pierwsze, wczytaj kod identyfikacyjny śpiewaka.– Obrócił pojemnik tak, aby pasek, na stałe wtopiony z boku, trafił przed czytnik.– Gdyby nie ta drobna pomoc, wkrótce przy wypakowywaniu wybuchłaby wojna – z zupełnie pomieszanymi ładunkami i gęsto padającym trupem.Kiedy na wyświetlaczu pojawił się numer identyfikacyjny, skrzynka była rozpakowywana, a każdy kryształ ostrożnie kładziono na specjalną wagę, określającą barwę, rozmiar, wagę, kształt i doskonałość.Niektóre kształty Enthor natychmiast odkładał na ruchome taśmy, przenoszące ładunek na odpowiedni poziom w zależności od tego, czy miał być przechowywany, czy też wysłany od razu.Inne z niezwykłą starannością umieszczał w kokonie z plastykowej siatki.Samo sortowanie wyglądało tak prosto, że aż nudno.Czasami niełatwo było wydobyć małe kryształy, które wpychano wcześniej jak popadło w ich ochronną pianę.Killashandra o mały włos przegapiłaby niewielki niebieski ośmiościan, ale Enthor złapał pudło, które właśnie miała przeznaczyć do śmieci.– Miałaś szczęście – oznajmił ponuro, rozglądając się wokół i marszcząc brwi – że śpiewak, który to wyciął, nie patrzył na ciebie.Widywałem już, jak za taką niedbałość potrafili niemal zabić człowiek.– Za coś takiego? – Killashandra uniosła bryłkę, która nie mogła mieć więcej niż siedem centymetrów długości.– Za coś takiego.Jest bez skazy.– Enthor szybkim ruchem umieścił kryształ na wadze i sprawdził jego doskonałość.– Słuchaj! – umieścił ostrożnie odłamek pomiędzy jej palcem wskazującym i kciukiem i postukał weń lekko.Nawet pośród szelestów, uderzeń i cichych, szeptanych instrukcji Killashandra dosłyszała delikatny, czysty dźwięk kryształu.Jego ton chwycił ją za gardło i powędrował po kościach aż do stóp.– Niełatwo jest ciąć tak małe.W tej chwili ten kawałek wart jest parę setek kredytów.Killashandra okazała odpowiedni zachwyt i od tej pory wkładała znacznie więcej wysiłku, ryzykując swe palce i dokładnie przeszukując na pozór puste pojemniki, które zdawały się cięższe niż powinny.Enthor objechał ją za to i klepnął rękawicami w policzek, a następnie zdjął jedną z własnych i zademonstrował palce pocięte siateczką ledwie widocznych białych blizn.– To kryształ.Nawet przez rękawice i po symbiozie.Twoje by zaropiały.Dowaliliby mi za to.– Dowalili?– Utrata czasu pracy w wyniku niewystarczających środków bezpieczeństwa odejmowana jest od konta.Twojego także, mimo że jesteś rekrutką.– Płacą nam za to?– Oczywiście! – Enthor był oburzony jej ignorancją.– A wczoraj za rozładunek dostaliście premię za pracę w niebezpiecznych warunkach.Nie wiedziałaś?Killashandra wpatrzyła się w niego ze zdumieniem.– Jak wszyscy nowi.– Enthor zachichotał dobrotliwie, widząc jej zakłopotanie.– Jeszcze nie przyszłaś do siebie po szoku, co? Dostałaś dziś kubek soku? Tak myślałem.Tak jak wszyscy, którzy pracowali na wietrze.Załatwia sprawę.I do tego nic nie kosztuje – znów się zaśmiał.– Wszelka opieka medyczna i leki są bezpłatne, wiesz przecież.– Ale mówiłeś, że ci dowalą.– Za głupotę, polegającą na lekceważeniu środków ostrożności – rozprostował palce obleczone w grube, lecz obcisłe niczym druga skóra rękawice.– Nie, zostaw to pudło.Weź następne.Właśnie przyszedł Fugastri.Nie chcemy, żeby czekał.To prawdziwy diabeł, ale ze mną jeszcze mu się nie udało!– To naprawdę miło z twojej strony.– Pomagasz mi i obojgu nam płacą z tego samego źródła – kryształu.Równie dobrze możesz poznać te pracę – ton głosu Enthora sugerował, iż może nie natrafić na tak dobrego instruktora w innych sektorach.– Kto wie? Może wylądujesz tu jako sortowaczka, a my lubimy się zabawić.Mówiłaś, że jak masz na mię?– Killashandra.– Och, to ty przywiozłaś z powrotem Carrika? – w głosie Enthora nie dźwięczało żadne uczucie; po prostu ją zidentyfikował.W głębi ducha Killashandra ucieszyła się; nie była jedynie zagubioną w komputerach Cechu jednostką.Słyszeli o niej nie tylko członkowie Klasy 895.– Znałeś Carrika?– Znam ich wszystkich, moja droga.A wolałbym nie.Choć to nie takie złe życie.– Znów przyjacielsko zachichotał [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •