[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Był naprawdę zły, choć nie powinien sobie na to pozwalać.Teraz, po zlokalizowaniu urny, zaczynałsię niecierpliwić.Do nadejścia Nowego Roku Księżycowego zostało zaledwie kilka dni.Potrzebowałi urny, i doktor Hawthorne, by dopełnić rytuału i zdobyć władzę.Męczyło go to czekanie.62Summer powoli i cicho otworzyła drzwi sypialni.Nie chciała obudzić swojego wybawcy, jeśli spał.Pokój był pusty, nigdzie nie było śladu Takashiego.Poduszki na sofie wyglądały na nietknięte.Dziwne.Na zewnątrz panowała ciemność, padał lekki deszcz.Uznała, że zapewne jest późnepopołudnie, a Takashi O'Brien zniknął.Sprintem pokonała salon i chwyciła buty, które stały pod drzwiami.Obuwia Takashiego tam nie było, co oznaczało, że wyszedł, a przynajmniej miała taką nadzieję.Jednak jak daleko odszedł i na jakdługo?Otworzyła drzwi wejściowe i wyjrzała.Nie miała pojęcia, dokąd się udał Takashi.Mogła wybiec naulicę i poszukać policjanta, chociaż w Los Angeles nigdy nie byli w pobliżu, gdy się ich naprawdępotrzebowało.Mogła też złapać okazję, lecz co, jeśli okaże się to jeszcze gorsze w skutkach niżporwanie przez Shirosa-mę? Może powinna po prostu iść przed siebie, aż natknie się na budkętelefoniczną.Lepsze to niż szukanie głównego budynku w tym chaotycznym kompleksie hotelowym,a zresztą nie chciała ryzykować spotkania z Takashim 0'Brienem.Prawie nie znała Małego Tokio, ale jeśli chociaż trochę przypominało Chinatown, było tu względniebezpiecznie, dość jasno i porządnie.Niestety, Bractwo Prawdziwej Świadomości miało w okolicygłówną kwaterę, a Summer bardzo nie chciała wpaść na któregoś z mnichów.Nie mogła jednak zostać tu i nic nie robić.Im więcej o tym myślała, tym mniej wierzyła w opowiastkę swojego wybawcy.Jak w ogóle udało mu się ją odnaleźć? Jak zdołał ją ocalić i pozostaćniezauważony przez ludzi69Shirosamy? Dlaczego, na litość boską, ktokolwiek chciałby robić jej krzywdę? Owszem, Lianne i Ralph Lovitzowie byli wpływowi i bogaci, jak cała towarzyska elita Miasta Aniołów, ale większośćludzi nie wiedziała o ich rodzinnych powiązaniach.Poza tym nie dysponowała niczym wartościowym poza japońską czarką, która przecież trafiła do muzeum, o czym wiedzieli wszyscy zainteresowani.Nie, nie wszyscy.Głupio wyznała swojemu wybawcy, że czarka to kopia, a to oznaczało, że Summerbyła mu niezbędna do odnalezienia oryginału.Istniało wysokie prawdopodobieństwo, że był równieniebezpieczny jak guru jej matki, może nawet bardziej.Bractwo Prawdziwej Świadomości raczej niechciało jej skrzywdzić, natomiast widziała, jak Takashi O'Brien zabił.Na dodatek instynktowniewyczuwała, że znów może to zrobić, jeśli uzna za konieczne.Nie mogła sobie pozwolić na wahanie.Ruszyła przed siebie krętym podjazdem, trzymając się jaknajbliżej krzewów i omijając inne bungalowy, aż dotarła do głównego wejścia ogrodzonegojaskrawoczerwoną japońską bramą torii.Na ulicach były korki, jak zawsze, ale na pierwszymskrzyżowaniu przeszła na drugą stronę i ruszyła ku maleńkim sklepom i restauracjom.Doszła downiosku, że ktoś na pewno pozwoli jej skorzystać z telefonu albo przynamniej powie, gdzie znajdzie budkę telefoniczną.Miała z sobą swój największy atut, czyli mózg - zapamiętała numery ważnych telefonów.Mikapewnie już się zastanawiał, gdzie przepadła.Mogła zadzwonić do niego do muzeum i poprosić, żebyzabrał jej paszport, wyjął z banku pieniądze i po nią przyjechał, najlepiej jej autem.70Miała w biurku w pracy zapasowe klucze do mieszkania, a volvo zapewne wciąż stało na parkingu.Szczęście dopisało jej dopiero w trzeciej restauracji, a właściwie małym orientalnym barku.Summer zdążyła już kompletnie przemoknąć.Kobieta za ladą słabo rozumiała po angielsku, jednak pojęłapantomimę oraz błagalne spojrzenia i wreszcie pokazała dziwnej klientce płatny automat telefoniczny na zapleczu, tuż obok małej kuchni.Summer była bliska omdlenia z głodu, a przez dobiegające z kuchni zapachy kręciło się jej w głowie, nie miała jednak pieniędzy.Mika od razu podniósł słuchawkę i nim automat przerwał połączenie z braku opłaty, zdołałapodyktować numer.Po chwili Mika oddzwonił i po kilku nerwowych pytaniach sporządził listężyczeń, a także obiecał, że przyjedzie natychmiast, czyli mniej więcej za godzinę, bo tyle znaczyło„natychmiast" z uwagi na deszcz i korki.Wątpiła, czy zdoła wyjaśnić właścicielce baru, że za godzinę będzie miała dość pieniędzy, by wykupić wszystkie potrawy z menu.Już poprzednia rozmowa była trudna, a starsza pani wyraźnie nie darzyłajej sympatią.Summer skuliła się pod ścianą.Ludzie wchodzili i wychodzili, słyszała angielskie ijapońskie słowa, a zapach jedzenia wręcz ją torturował, ale pozostawało jej tylko czekanie na ratunek.Tak bardzo skoncentrowała się na obserwacji drzwi baru, że nie usłyszała, jak drzwi kuchni sięotwierają, a potem było już za późno.- Co jest? - Kucharz był jeszcze nastolatkiem, w brwiach miał kolczyki, rozjaśnione włosy, a minęcałkiem przyjazną
[ Pobierz całość w formacie PDF ]