Home HomeHearne Kevin Kroniki Żelaznego Druida Tom 6 Kronika Wykrakanej ŒmierciKS. DR PROF. MICHAŁ SOPOĆKO MIŁOSIERDZIE BOGA W DZIEŁACH JEGO TOM IVMoorcock Michael Kronika Czarnego Miecza Sagi o Elryku Tom VIIMoorcock Michael Zeglarz Morz Przeznaczenia Sagi o Elryku Tom IIIMoorcock Michael Zeglarz Morz Sagi o Elryku Tom III (SCAN dalMoorcock Michael Sniace miast Sagi o Elryku Tom IV (SCAN dalMoorcock Michael Zemsta Rozy Sagi o Elryku Tom VI (SCAN dalWinston S. Churchill Druga Wojna Swiatowa[Tom 3][Księga 2][1995]Edgar Wallace The RingerDean R. Koonz Ziarno Demona
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lwy.xlx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    . Tu jesteś, Maro!  zawołał pan Robins.Zbliżał się do nas z moimi rodzicami i w asyście doktor Kells, ubranej jak zwykle w drogiei wytworne ciuchy. Maro, poznaj doktor Kells.Pani doktor prowadzi u nas sekcję psychologii klinicznej.Uśmiechnęła się do mnie.Matowy puder pogłębił zmarszczki wokół jej ust. Miło znów cię widzieć, Maro. Mnie również  skłamałam.Pan Robins wręczył mi torbę. Sprawdzona, w porządku  poinformował i ogarnął spojrzeniem salę. Phoebe pokazała ci wszystko? Zanim rozpłaszczyła się podłodze czy potem?  chciałam zapytać. Tak  skłamałam. Bardzo dokładnie. I spotkałaś Jamiego  powiedział, przenosząc spojrzenie na mojego przyjaciela, któryzdążył zamienić kanapę na fotel w najdalszym końcu sali. Znamy się ze szkoły  wyjaśniłam. Ach, tak.Cóż za zbieg okoliczności!Mama pochyliła się i odgarnęła mi pasmo włosów z twarzy. Muszę jechać do pracy, koteńku. A ty, Maro, zaraz zaczynasz grupę  zaznaczyła z uśmiechem doktor Kells. Nie mogę siędoczekać, kiedy poznam cię lepiej.Nie mogłam tego powiedzieć o sobie.Rodzice uściskali mnie na pożegnanie, a pan Robins przeprosił i się oddalił.Doktor Kellszrobiła to samo, lecz na odchodnym dodała: Naprawdę się cieszę, że tu jesteś.Zmusiłam się, żeby pożegnać ją uśmiechem, i zostałam sam na sam ze swoimi rówieśnikami.Było nas czternaścioro.Większość rozsiadła się na kanapach, inni w fotelach, a reszta napodłodze.Ja usiadłam na krześle i powiesiłam torbę na oparciu.Dopiero teraz zauważyłam,że na poręczy jednej z kanap przysiadła piegowata, uśmiechnięta kobieta w rogowychokularach, w brązowej chustce na głowie.Bujne fałdy długiej, wielowarstwowej spódnicyspływały z kanapy.Władczo klasnęła w dłonie, aż zadzwoniły bransoletki na jej przegubie. Możemy zaczynać?  zapytała newage owa terapeutka. Tak  wymamrotali obecni. Zwietnie! Dzisiaj pojawił się wśród nas ktoś wyjątkowy  oznajmiła, zwracając się domnie z promienną miną. Czy zechcesz przedstawić się grupie?Uniosłam rękę w niezdarnym geście pozdrowienia. Jestem Mara Dyer. Cześć, Maro  odpowiedzieli chórem.Co za cyrk! Cieszymy się, że jesteś z nami.Ja mam na imię Brooke.A teraz, Maro, chciałam cięprosić, żebyś powiedziała nam parę słów o sobie, abyśmy mogli się lepiej poznać  skądjesteś, ile masz lat i jakie jest twoje największe, ukryte życzenie.Kiedy skończysz, inni pokolei przedstawią ci się w ten sam sposób, dobrze?Fantastycznie. Pochodzę spod Providence  zaczęłam, czując na sobie spojrzenia trzynastu par szklistychoczu. Z Rhode Island  uściśliłam. Mam siedemnaście lat.Moim największym, sekretnymżyczeniem jest wypisanie się stąd  zakończyłam.Nie mogłam sobie darować, żeby tego nie powiedzieć.Moje sekretne życzenie wywołało chichot Jamiego, ale reszta najwyrazniej nie miałapoczucia humoru.Nikt się nawet nie uśmiechnął.A kit z nimi! Rozumiemy, co czujesz, Maro  powiedziała współczująco Brooke. Pobyt u nas to dlaciebie niemałe wyzwanie.A teraz proszę, zgodnie z ruchem wskazówek zegara.Pokazała na chłopaka siedzącego na kanapie po mojej lewej stronie.Zaczął mówić, ale niesłuchałam go, bo Phoebe nagle przysiadła się do mnie i zionęła mi w twarz nieświeżymoddechem.Niedostrzegalnym ruchem wsunęła mi do ręki złożoną kartkę.Czyżby list miłosny? Aadny początek!To nie był list miłosny.Ani w ogóle list.Kartka okazała się wydrukiem zdjęcia.Przedstawiało mnie, leżącą w łóżku.W piżamie, jaką nosiłam wczoraj.Widać było mojątwarz, ale nie miałam oczu.Wydrapano je ze zdjęcia. 14Strach odebrał mi siły i oklapłam, jakbym była marionetką, której Phoebe odcięła sznurki. To wypadło z twojej torby  szepnęła.Wpatrywałam się tępo w fotografię, aż usłyszałam, jak ktoś wymawia moje imię.Wsunęłamzdjęcie do kieszeni i zapytałam, czy mogę wyjść do toalety.Brooke skinęła głową.Chwyciłamtorbę i wybiegłam.W toalecie zamknęłam się w kabinie i zaczęłam przeglądać zawartość torby.Była w niejstara książka w miękkiej oprawie, którą znalazłam w garażu, zapewne należąca do taty, mójszkicownik, w którym dawno nie rysowałam, oraz węgiel do rysowania i ołówki.A także mój aparat cyfrowy.Ten, który dostałam na urodziny.Nie pamiętałam, żebymwkładała go do torby.Puls mi przyspieszył, kiedy wyjęłam zdjęcie z kieszeni i jeszcze raz mu się przyjrzałam.Potem włączyłam aparat, wybrałam opcję w menu i czekałam.Ostatnie zdjęcie wyświetliło się na ekranie.To samo, którego wydruk miałam w ręku.Poprzednie było podobne  też ja, w łóżku, w piżamie, tylko ciało miało inną pozycję.Nawcześniejszym tak samo [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •