Home HomeMay Peter Wyspa Lewis 2 Czlowiek z Wyspy LewisCharles M. Robinson III The Diaries of John Gregory Bourke. Volume 4, July 3, 1880 May 22,1881 (2009)Karol Marks, Fryderyk Engels Manifest KomunistycznyWinnetou t.3 May KKarol Marks Walki klasowe we FrancjiRemarque Erich Maria Trzej TowarzyszeMc Auley Paul J Czterysta miliardow gwiazdOrwell George Rok 1984 (SCAN dal 755) (2)ÂŚw. Jan Od Krzyża DziełaMakuszynski Kornel Bardzo dziwne bajki
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • oknapcv.xlx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    . Wierzę w to.Kto takie głupstwo palnął nic potrafi zrozumieć rozsądniejszego od siebie.Muszę mieć dla was litość i pomóc wam to zrozumieć.Czy znacie nazwisko, Kortejo? Znam  odparł krótko. Jest ich dwóch.Jeden w Meksyku, a drugi w Hiszpanii.Obaj są wielkimi łotrami,największymi jakich ziemia nosi.Jako wspólnika dobrali sobie jeszcze większego złoczyńcę. Kogo? Landolę, którego wy znacie jako Grandeprise. O, znacie i drugie jego nazwisko? Bardzo dobrze.Czy znana wam jest rodzina Rodrigandów? Tak. To bardzo bogata rodzina.W niej także byli dwaj bracia.Obaj Kortejo byli zarządcami ipełnomocnikami braci Rodrigandów.Jednego z braci, Emanuela przy pomocy jakiejś truciznydoprowadzili do szaleństwa, a drugiego, też przy pomocy trucizny wprawili w letarg.Tegodrugiego, Ferdynanda wyjęli potem z grobu i przekazali w ręce Landoli, który sprzedał go wniewolę.Jeden z tych Kortejów miał syna, którego zamienili z prawdziwym synem Emanuela.W ten sposób zagarnęli cały majątek.Naturalnie morderstwa i inne zbrodnie były przy tym naporządku dziennym.Wszystkie osoby, które stanęły im na drodze znikały.Pewną grupęwysadził Landola na bezludnej wyspie, gdzie przebywali blisko dwadzieścia lat.Wszystkie tezbrodnie wołały o pomstę do nieba.Kilku odważnych postanowiło wyniszczyć te gady.Jarównież przyjąłem sobie ten cel.Małą pauzę, jaką zrobił wykorzystał Grandeprise mówiąc:68  Landola jest zbrodniarzem pierwszej wody, ale co do tych braci Kortejów, to chybaprzesadzacie. Każde moje słowo jest szczerą prawdą.Zaraz opowiem wam więcej.Po krótce przedstawił wszystko, co mu było wiadome.Grandcprise słuchał z największąuwagą, dopiero gdy skończył zawołał: O Boże! I ja uratowałem tego Korteja? Wy?  spytał Sępi Dziób ze zdumieniem. Ja.Teraz wszystko mi się układa mi się w logiczną całość.Beze mnie zupełnie by oślepłi zginął. Do licha! To coś nowego? Opowiedzcie. Muszę, chociaż tym samym okropnie się blamuję.Zaczynam dochodzić do przekonania,że strasznie głupio postąpiłem. O wiele bardziej, niż przypuszczacie, ale opowiedzcie najpierw to wasze zdarzenie.Grandeprise wtajemniczył go we wszystko od chwili gdy spotkał Korteja, aż do obecnychdni.Sępi Dziób przysłuchiwał mu się uważnie a w końcu powiedział: Widzicie senior, jest jeszcze Bóg na tym świecie.Obecnie przynajmniej wiem, gdziemam szukać tych łotrów i zaginionych.Teraz zostało wam tylko udowodnienie, żepopełniliście ogromne głupstwo.Wiecie, co to za jeden ten adwokat Antonio Veridante? Nie. Nikt inny, jak Gasparino Kortejo! To nieprawdopodobne. Ale prawdziwe.Szuka swego brata.Dzisiaj w nocy, chciał do pustej trumny hrabiegoFerdynanda wsadzić inne zwłoki.Udało się nam go złapać, lecz wy wszystko popsuliście iznowu go uwolniliście. Powtarzam, że to niemożliwe. No cóż, w takiej sytuacji druga wiadomość wyda się wam jeszcze bardziejnieprawdopodobna. Co to za wiadomość? Wiecie, kto jest sekretarzem tego adwokata? Kto? Zgadnijcie. Niestety, nie potrafię. Nikt inny, jak tak długo poszukiwany przez was pirat Landola.Myśliwy stanął jak wryty.Z otwartymi ustami i oczami utkwionymi w swym rozmówcy zdradzał nadzwyczajnezdziwienie. Ten. zawołał wreszcie. Ten.to miał być Henryk Landola? Tak.Oszukał was i wyśmiał już zapewne.Zawierzyliście jego słowu i pomogliścienawet.W końcu palnęliście największe głupstwo uwalniając tę żmiję, aby swobodnie dalejmogła kąsać.Czy to nie jest głupota?Grandeprise odetchnął głęboko mówiąc: Jeżeli wszystko co powiedzieliście może być prawdą, to w to już nie mogę uwierzyć.Przecież dobrze znam swego przyrodniego brata. To on jest waszym bratem? Tak, to pokrewieństwo to przekleństwo mego życia. W takim razie nie potrafię zrozumieć, gdzie mieliście oczy. Ale to niemożliwe! Ba! Obaj, to jest Kortejo i Landola sami się wygadali w grobowcu i przyznali do tego. Naprawdę? Słyszeliście?69  Przysięgam.Nie zauważyliście, że twarze mieli posmarowane jakimś kremem czymaścią i tak się ucharakteryzowali, że trudno było ich poznać?Grandeprise stracił ostatnią wątpliwość. O Boże!  zawołał. Tak, tak to musi być prawda.Już sam jego głos wydawał mi sięznajomy, ale nie mogłem sobie uświadomić, dlaczego wzbudza we mnie taką antypatię.O,jestem osłem nad osłami! Moja głupota jest nieograniczona.Za mało mi nawtykaliściezasługuję na wiele więcej. No, no  zaśmiał się Sępi Dziób. Mogłem co prawda nazwać was wołem czy czymśpodobnym, ale skoro rozumieliście swój błąd, to znaczy że jeszcze myślicie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •