[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mogłem tam wrócić i poszukać Tibora, który schronił się ze swymi Szeklerami w górach Transylwanii, byłem jednak zajęty wojowaniem w innych stronach.W połowie piętnastego wieku utraciłem tę szansę.Pod rządami Mohammeda Pierwszego granice państwa otomańskiego kurczyły się.W tysiąc czterysta trzydziestym pierwszym cesarz rzymski narodu niemieckiego, Zygmunt, obdarzył Włada Drugiego z Wołoszczyzny Smoczym Nakazem - licencją na zniszczenie niewiernych Turków.A jakim narzędziem posłużył się Wlad podczas owej "świętej wojny'? Kto stanowił jego główną broń? Oczywiście -Tibor!Dziwna rzecz, ale opowieści o czynach Tibora słuchałem zawsze z niemałą dumą.Wyrzynał nie tylko pogańskich Turków, ale i Węgrów, Niemców oraz innych chrześcijan i to tysiącami! Był nieodrodnym synem swego ojca! Gdyby jeszcze nie był tak nieposłuszny.Na nieszczęście, nieposłuszeństwo nie było jego jedyną wadą.Podobnie jak ja pod koniec krucjaty, nie zachowywał ostrożności, niezbędnej wampirom.Szeklerzy go uwielbiali, stawiał się więc na równi ze swymi seniorami, wołoskimi książętami, a jego wyczyny przynosiły mu sławę.Krótko mówiąc, na każdym kroku rzucał się w oczy.Wampir nie może rzucać się w oczy, o ile ceni swą długowieczność.Tibor był szalony.Okrucieństwo zaślepiło go.Kolejni książęta: Wlad zwany Palownikiem, Radu Szczodry i Mircea Mnich, jemu pozostawili obronę Wołoszczyzny i rozprawę z wrogiem, zadania, którymi się rozkoszował i w których był najlepszy.Jeden z najbardziej osławionych przez historyków zbrodniarzy, Palownik, po dziś dzień cierpi niezasłużenie: był rzeczywiście okrutnikiem, ale przypisuje mu się wyczyny Tibora! Imię wojewody, podobnie jak moje, wymazano z pamięci, ale groza jego czynów żyć będzie wiecznie!Pozwól, że opowiem, co było dalej.Zbyt długo już żyłem wśród Turków, zdradziłem więc ich sprawę, która i tak chyliła się ku upadkowi, jak to zazwyczaj bywa, i powróciłem na Wołoszczyznę.Dobrze wybrałem moment - Tibor zabrnął już za daleko, Mircea zaś właśnie odziedziczył tron i obawiał się swego demonicznego wojewody.Na to od dawna czekałem.Przekroczywszy Dunaj, wypuściłem w dal me wampirze myśli.Gdzież byli moi Cyganie? Czy jeszcze mnie pamiętali? Trzysta lat to szmat czasu.Trwała jednak noc, a ja byłem władcą nocy.Moje myśli, niesione ciemnym wiatrem, przebyły całą Wołoszczyznę i zanurzyły się w cieniu gór.Uśpieni Rumuni, leżąc przy ogniskach, usłyszeli mnie i przebudzili się, patrząc po sobie w zdumieniu.Znali legendy, przechodzące z pokolenia na pokolenie, które głosiły, że kiedyś powrócę.W tysiąc dwieście szóstym wrócili do domu dwaj moi Cyganie, ci sami wojownicy, których tchórzowi krzyżowcy wzięli na spytki w noc wielkiej zdrady i którym później darowano życie.Wrócili, głosząc niesamowitą legendę.A teraz wracałem ja, już niejako legenda.- Ojcze, cóż mamy uczynić? - szepnęli w noc moi poddani.- Mamy wyjść ci na spotkanie, władco?- Nie - powiedziałem im przez dzielące nas rzeki, lasy i mile.-Muszę najpierw sam zakończyć pewien zatarg.Idźcie w Karpaty i doprowadźcie mój dom do porządku, tak bym miał gdzie osiąść, kiedy zrobię swoje.- Wiedziałem, że posłuchają.Następnie udałem się do Targowiste, odwiedzić Mirceę.Tibor wojował wówczas na węgierskiej granicy, dostatecznie daleko.Pokazałem księciu kawałek żywego wampirzego mięsa, wzięty z mego własnego ciała, twierdząc, iż należy do Tibora.Widząc, że książę bliski jest omdlenia, spaliłem ów strzęp.To zdradziło mu jeden sposób na zabicie wampira.Opowiedziałem mu też o drugim: o kołku i dekapitacji.Potem zapytałem go, czy nie wydało mu się dziwne, że Tibor żyje od przynajmniej trzech stuleci? Nie, odpowiedział książę, gdyż nie o jednym człowieku mowa, ale o kilku następujących po sobie.Wszyscy tworzyli tę samą legendę i wszyscy przyjmowali imię Tibor.Wszyscy też, od wieków, walczyli pod tym samym sztandarem, wizerunkiem diabła, nietoperza i smoka.Roześmiałem się wtedy.Co? Wszak przestudiowałem ruskie kroniki i wiedziałem doskonale, że ten sam człowiek, właśnie on, był przed trzystu laty bojarem w Kijowie! Fakt, że przeżył tyle stuleci, potwierdzał tylko me domniemanie.Tibor był niesytym wampirem, a teraz, najwidoczniej, pożądał tronu Wołoszczyzny!Książę zapytał mnie o dowód, potwierdzający moje zarzuty.- Widziałeś jego wampirze ciało.- To mogło być ohydne mięso każdego innego wampira - odpowiedział.- Ale ja poświęciłem życie polowaniu na wampiry i niszczeniu tych, które wytropiłem.W pogoni za tymi potworami zjeździłem Chiny, Mongolię.Turcję i Ruś, poznając języki tych krain.Kiedy Tibora zraniono w walce, znalazłem się na miejscu, by zdobyć i zachować kawałek jego ciała, który rozrósł się w to, co właśnie pokazałem księciu.Jakie jeszcze dowody musiałbym dostarczyć?Wystarczy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]