Home HomePaul Thompson, Tonya Cook Dra Zaginione Opowiesci t.3 (2)Cook Glen Slodki srebrny blues (SCAN dalGlen Cook Gorzkie Zlote Serca (3)Glen Cook Gorzkie Zlote Serca (4)Cook Glen Slodki srebrny bluesGlen Cook Gorzkie Zlote Serca (2)cook islands rarotonga v1 m56577569830504030Farkas Viktor Poza granicami wyobrazni (SCANJames Wallance Bill Gates i jego imperium MicrPoematBogaCzlowieka k.5z7
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • us5.pev.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Nie był to również rozwód, gdyż była żona otrzymała wysokie uposażenie.Poza tym ona i doktor najwidoczniej pozostawali w dobrych stosunkach.Gdyby było inaczej, z pewnością nie wpłaciłaby za niego kaucji, o czym doniósł mu Shanahan.Dług także nie wchodził w rachubę, gdyż nic w notatkach Kima nie wskazywało, że potrzebuje pieniędzy, a nawet jeśli, to dlaczego miałby je pożyczać od producenta wołowiny? Pozostawała więc konkurencja.To jednak wydawało się najmniej prawdopodobne.Kim nie posiadał nawet akcji w przemyśle mięsnym, nie licząc paru udziałów w sieci restauracji z hamburgerami.Było to naprawdę tajemnicze.Derek odwrócił się i przyjrzał drzwiom.Były zabezpieczone standardowymi zasuwami i zamkiem - zwykła formalność, biorąc pod uwagę jego doświadczenie.Nie wiedział jeszcze, czy w domu jest alarm.Postawił na ziemi neseser i złożył dłonie w daszek, zaglądając do wnętrza przez boczne okienko.Nie dostrzegł haczyków na klucze.Z lewej kieszeni wyjął narzędzia ślusarskie i szybko sforsował zamki.Drzwi uchyliły się do środka.Obejrzał wewnętrzną stronę framugi.Nie było żadnych styków.Wszedł do małego przedpokoju i zaczął szukać haczyków na tych częściach ścian, których nie mógł dojrzeć z zewnątrz.Nie znalazł ich.Potem przebiegł wzrokiem po gzymsach, szukając wykrywaczy ruchu.Odprężył się.Nie było żadnego systemu alarmowego.Derek wrócił po neseser i zamknął drzwi.Szybkim krokiem przemierzył cały parter, a następnie wszedł na piętro.W pokoju gościnnym znalazł małą torbę z przyborami do golenia i ubraniami, które - jak się domyślał - należały do Kima.W jedynej łazience znalazł kilka mokrych ręczników.Derek zszedł na dół i rozsiadł się wygodnie w salonie.Samochód Kima stał na podjeździe, a w pokoju gościnnym leżały jego rzeczy, zatem Derek wiedział, że doktor tutaj wróci.Była to tylko kwestia czasu.* * *Carlos odepchnął zaskoczonego Adolpha i wsadził swoją kartę pracy do zegara, nim zdążył to zrobić jego partner.Od miesięcy płatali sobie tego samego figla.- Następnym razem cię dostanę - zażartował Adolpho.Starał się mówić po angielsku, bo Carlos powiedział mu, że chce się nauczyć lepiej mówić.- Po moim trupie - odparł Carlos.Było to jedno z jego ulubionych nowych powiedzonek.To Adolpho namówił Carlosa do pracy w rzeźni Higgins i Hancock, a potem pomógł mu ściągnąć rodzinę.Adolpho i Carlos znali się od dzieciństwa, razem wychowali się w Meksyku.Adolpho przybył do Stanów Zjednoczonych kilka lat przed Carlosem.Obaj przyjaciele wyszli na popołudniowy deszcz.Wraz z całą armią robotników skierowali się do swoich samochodów.- Spotkamy się wieczorem w El Toro? - zapytał Adolpho.- Pewnie - odrzekł Carlos.- Weź dużo pesos - poradził Adolpho.- Stracisz masę pieniędzy.Gestem naśladował uderzenie bili kijem bilardowym.- To się nigdy nie stanie - odparł Carlos, klepiąc partnera po plecach.W tym samym momencie spostrzegł czarnego cherokee z zaciemnionymi szybami.Jeep stał obok jego ciężarówki, z rury wydechowej unosiły się mdłe spaliny.Carlos raz jeszcze klepnął Adolpha w plecy na pożegnanie.Popatrzył, jak partner wsiada do swojej ciężarówki, po czym skierował się do własnej.Nie spiesząc się, pomachał Adolphowi, kiedy ten przejeżdżał koło niego.Dopiero wtedy zboczył w stronę jeepa i podszedł do okna kierowcy.Szyba w oknie zjechała na dół.Shanahan wyszczerzył zęby.- Mam dobre wieści - odezwał się.- Wsiadaj.Carlos zrobił, jak mu kazano.Zatrzasnął za sobą drzwi.- Będziesz miał jeszcze jedną szansę wykończyć doktora.- Bardzo się cieszę - odrzekł Carlos i również się uśmiechnął.- Kiedy?- Dzisiaj wieczorem.Doktor tutaj pracuje.- A nie mówiłem? Wiedziałem, że to on.- Mieliśmy trochę szczęścia - potwierdził Shanahan i skinął głową.- Będzie dziś pracował na nocnej zmianie.Załatwię to tak, żeby sprzątał męską toaletę zaraz przy archiwum.Wiesz, gdzie to jest? Bo ja nie.Nigdy nie byłem w tym budynku.- Wiem, gdzie to jest - odpowiedział Carlos.- Nie wolno nam korzystać z tej ubikacji.- Tej nocy skorzystasz - powiedział Shanahan z krzywym uśmiechem.- Będzie już późno, prawdopodobnie po dziesiątej.Czekaj tam na niego.Nie zapomnij.- Będę tam - zapewnił Carlos.- Powinno pójść łatwo - mówił Shanahan.- Będziesz miał do czynienia z nie uzbrojonym i niczego nie spodziewającym się człowiekiem w małym pomieszczeniu.Dopilnuj, żeby jego ciało zniknęło tak jak ciało Marshy Baldwin.- Zrobię, jak mówisz - obiecał Carlos.- Tylko tym razem nie spieprz - uprzedził go Shanahan.- Zaręczyłem za ciebie, nie chciałbym się okryć wstydem.- Nie ma sprawy! - powiedział z naciskiem Carlos.- Dziś w nocy go zabiiiję!Rozdział 17Poniedziałek wieczorem, 26 styczniaKim wyprostował się z jękiem.Odstawił ciężki mop z drewnianym trzonkiem i położył ręce na biodrach, aby jak najmocniej się przeciągnąć.Sprzątał samotnie frontowy hol, począwszy od recepcji.Przez ostatnie dziesięć minut miał w uchu słuchawkę i poskarżył się Tracy, jak bardzo jest wyczerpany.Współczuła mu.Sprzątanie obejmowało cały teren rzeźni.Ekipa zaczęła od umycia hali ubojowej przy pomocy węży z parą pod wysokim ciśnieniem.Była to ciężka mordęga, bo ważące kilkaset funtów węże musiały zostać wciągnięte na podesty.Potem sprzątacze przenieśli się do sali, w której czyszczono kości [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •