[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przez uchylone drzwi zobaczyłem dziewczyny schylone nad maszynami do szycia.Dwie zagwizdały.Pomachał im ręką.- Jak tu miło.Przypomina mi się Thomas Hood.- Skąd pan się dowiedział o tej posadzie?- Z “Dodatku Oświatowego Timesa”.- Wypowiedział to pytającym tonem, jakby pierwszy raz słyszał o tej popularnej angielskiej instytucji.Weszliśmy do mojego mieszkanka.Zamknąłem drzwi.- Sądziłem, że British Council przestało się zajmować szukaniem kandydatów.- Naprawdę? Pewnie komitet szkolny uważał, że skoro pan Conchis i tak tu jest, to może sam wybrać nauczyciela.- Wszedł do pokoju i wyjrzał przez okno na ponurą starą Charlotte Street.- Wspaniały widok.Wie pan, uwielbiam to miasto.- Wskazałem mu najmniej wysmarowany fotel.- To.pan Conchis dał panu mój adres.- Jasne.A nie powinien?- Ależ wszystko w porządku.- Przysiadłem na parapecie okna.- Czy mówił panu coś o mnie?Podniósł rękę, jakby pragnąc mnie uspokoić.- Cóż, tak, on.wiem, że.to znaczy ostrzegł mnie, że powinienem się strzec intryg.O ile zrozumiałem, miał pan pecha.- zrezygnował z dalszych tłumaczeń.- Żal panu?Wzruszyłem ramionami: - Grecja jest Grecją.- Założę się, że już zacierają ręce, że wpadł im w łapy prawdziwy żywy Amerykanin.- Bardzo prawdopodobne.- Potrząsnął głową, jakby sama myśl o tym, że ktoś mógłby wciągnąć prawdziwego żywego Amerykanina w jakieś tam lewantyńskie szkolne intrygi, była wręcz śmieszna.Spytałem: - Kiedy widział pan pana Conchisa?- Kiedy tu był.Trzy tygodnie temu.Skontaktowałbym się z panem wcześniej, ale on zgubił adres.Obiecał przysłać mi z Grecji i dziś rano go dostałem.- Dopiero dziś rano?- Tak.Przyszedł telegram.Też się zdziwiłem.Myślałem, że zapomniał.Czy pan.zna go pan dobrze?- Cóż.parę razy go spotkałem.Nie wiedziałem, że jest w zarządzie szkoły.- Z tego, co mi mówił, oficjalnie nie należy do zarządu.Ale im pomaga.Wspaniale mówi po angielsku, co?-Tak.Przyglądaliśmy się sobie nawzajem.Miał bezpośredni sposób bycia, który jednak robił wrażenie wyuczonego z książek typu Jak zdobyć przyjaciół.Czuło się, że jego życie biegło gładko, nie mniej jego entuzjazm, śmiałość, energia były dość ujmujące I nie dało się ich skwitować zwykłą zawiścią.Przeanalizowałem sytuację.Trudno było przypuścić, iż przypadkiem pojawił się u mnie nazajutrz po moim telefonie do Much Hadham; przemawiało to niemal za jego niewinnością.Za to pani de Seitas mogła z mego telefonu wywnioskować, że moje nastawienie uległo zmianie, więc należało to sprawdzić.To, że Briggs wspomniał o telegramie, dowodziło nieświadomości ich machinacji i choć wedle tego, co mi mówiono, obiekt eksperymentu był dotychczas dziełem przypadku, mógł zaistnieć jakiś nowy powód, może nawet w wyniku czegoś, co zdarzyło się tego lata, i Conchis zdecydował się osobiście wybrać następnego królika doświadczalnego.Patrząc na naiwnego, pełnego powagi Briggsa czułem pewnie to samo, co wobec mnie czuł Mitford: złośliwe rozbawienie, do którego w moim wypadku dołączyła się radość Europejczyka, że prostackiej Ameryce znów się dostanie, choć równocześnie, mimo że nigdy bym się do tego Conchisowi ani Lily de Seitas nie przyznał, naprawdę nie chciałem popsuć Briggsowi oczekujących go przeżyć.Musieli się liczyć z tym (jeżeli rzeczywiście Briggs nie był z nimi związany), że mu wszystko opowiem, wiedzieli jednak, że ja zdaję sobie sprawę, ile by mnie to kosztowało.Oznaczałoby to, że niczego nie zaakceptowałem, zatem nic mi się nie należy.Wiedziałem, że zdecydowali się na duże ryzyko, czułem się rozdarty między pokusą ukarania ich, a podziwem dla ich odwagi.Znów stałem z biczem w ręku, niezdolny do uderzenia.Briggs wyciągnął z teczki notes.- Czy mogę zadać panu parę pytań? Przygotowałem sobie całą listę.Zbieg okoliczności? Zachowywał się zupełnie tak samo jak ja przed paroma dniami w Dinsford House.Patrzył na mnie z wyczekującym uśmiechem.- Proszę.Był przerażająco dokładny.Metody nauczania, podręczniki, ubranie, klimat, możliwości uprawiania sportu, leki, które należy zabrać, co się jada, jak wygląda biblioteka, co należy w Grecji obejrzeć, jacy są inni nauczyciele - żądał informacji na temat wszystkich możliwych aspektów życia na Phraxos.Wreszcie podniósł głowę znad obszernych notatek i wypił piwo, które mu nalałem.- Wielkie dzięki.Cudownie.Teraz wiem już wszystko.- Z wyjątkiem tego, jak się tam pan będzie czuł.Skinął głową.- Pan Conchis ostrzegał mnie.- Mówi pan po grecku?- Trochę po łacinie, trochę po grecku.- Szybko się pan nauczy.- Już biorę lekcje
[ Pobierz całość w formacie PDF ]