[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wśród niemal sterylnej czystości całego pomieszczenia widok ten i ten zapach, uderzyły Ayanę niczym cios w twarz; brutalne przypomnienie celu, w jakim się tutaj znalazła.Na rogu stołu leżały przybory chirurgiczne, brudne od krwi.Przywodziły na myśl wrażenie, że przy tym stole działał niedawno raczej rzeźnik niż lekarz.Ayanie zrobiło się niedobrze.Co za małe monstra, ci przyjaciele Tana, z którymi zawarł jakiś niedorzeczny pakt, co oni tutaj robili?- No i co? - Głos Tana, dobiegający zza jej pleców, przywołał ją do rzeczywistości.- Co o tym myślisz? Czy nie mówiłem ci, że znajdziesz tu rzeczy ciekawsze, niż jesteś w stanie sobie wyobrazić? Teraz powiedz Oudu, czy za pomocą tych urządzeń jesteś w stanie wyleczyć jego szefa.Zadrżawszy, Ayana odwróciła spojrzenie od zalanego krwią stołu.Głośno chrząknęła, a mimo to mówienie przyszło jej z trudem.- Opis części z tych przedmiotów znajdował się na taśmach w Pierwszych Statkach.Wiele z nich jednak - Ayana potrząsnęła głową - stanowi dla mnie nowość.Poza tym nie wiem , czy są one zniszczone i czy jest tu gdzieś źródło energii, niezbędnej do ich zasilania.- Oudu wszystko wie.- Tan popatrzył na stwora w białym, rzadkim futrze, jakby ten był człowiekiem.- Większość wyposażenia funkcjonuje - powiedział Oudu.- Jego słowa tłumaczyło pudełko, które zawieszone miał na szyi.Mechaniczne dźwięki, jakie się z niego wydobywały, sprawiały niesamowite wrażenie.- Zawsze, kiedy mamy wątpliwości, korzystamy z materiałów, które pozwalają nam wszystko sprawdzić.- Materiałów? - Mimo że zaczęła z nim rozmawiać, Ayana nie potrafiła zmusić się, aby spojrzeć wprost na Oudu.- Co to znaczy?- Zdaje się, że prowadzą tutaj jakieś eksperymenty na swój użytek - pośpieszył Tan z wyjaśnieniem.- Od czasu do czasu łapią żywcem któreś ze zwierząt, jakich wiele kręci się po tej planecie.Używają ich w taki sam sposób, w jaki czynili to nasi przodkowie.Te, które widziałem z latacza, należą do tej grupy; to ich zwierzęta laboratoryjne.- Pomagaliśmy Wielkim! - mówił Oudu.- Byliśmy tutaj robotnikami.Inni służyli do doświadczeń, do usprawnienia tych przyrządów.Do tej pory robimy z nimi to, co robili Wielcy.Niestety, większość z nich porozbiegała się po całej planecie, pouciekali.Przyczaili się i teraz zabijają i niszczą cokolwiek wpadnie im w ręce.- Sama słyszysz - powiedział Tan.- Musimy powstrzymać destrukcję, albo niczego nie uratujemy i nasza misja zakończy się fiaskiem.- Nie traćmy czasu - odezwał się Oudu stanowczo.- Shimog umiera.Niech mądra kobieta użyje całą swoją wiedzę, żeby uratować mu życie.Ayana głośno przełknęła ślinę.- Muszę zobaczyć.zobaczyć.- Oczywiści.Zaraz go tutaj przeniesiemy.- Oudu skinął głową na Tana.Tan minął przerażający stół, nie zwracając na niego uwagi.Ayana podążył za Tanem, uradowana, że może wreszcie oddalić się od zakrwawionego mebla.Decyzję jednak już podjęła, a ostatnia rozmowa utrwaliła jej postanowienie.Będzie rozgrywać swoją własną grę i to bez Tana.Żadnego przymierza, żadnej współpracy z tymi okropnymi stworami, przenigdy! Nie sprzeda się, nie otrząśnie z odrazy, nawet za cenę całej wiedzy, jaka się tutaj znajduje.A jednak.Jeżeli ceną będzie powodzenie albo fiasko misji? Życie albo śmierć Elhorn? Lecz przecież Elhorn znajdowało się daleko, a okropna rzeczywistość była tutaj, na wyciągnięcie ręki, przed oczyma Ayany.Nic nie mogło tego zmienić.Postanowiła, że tylko do czasu słuchać będzie Tana i wykorzysta pierwszą okazję, która pozwoli jej wyrwać się z tego koszmaru.Dotarli do kabiny, przed którą zebrała się cała gromada stworów.Kilka z nich najwyraźniej pełniła funkcje strażników, nie wpuszczając do środka pozostałych.W kabinie jeszcze dwóch stało przy niewielkim łóżeczku, na którym spoczywał osobnik trochę większy niż Oudu.Stwór ten miał opuchnięty pysk i skórę przeciętą w kilkunastu miejscach.Z głębokich ran powoli sączyła się krew.Oddychał powoli, rzadko, ciężko przy tym charcząc; widać było, że oddychanie sprawia mu poważny wysiłek.Strażnicy cofnęli się od łóżka w tej samej chwili, w której pojawiła się przy nim Ayana.Padła przed chorym na kolana, gdyż nie sposób było go badać w innej pozycji.Nie potrafiła znaleźć w sobie żadnego współczucia dla niego, nawet wtedy, gdy stwór odwrócił głowę i popatrzył na nią oczyma pełnymi bólu.Ujrzała jedynie zło, czające się w ich głębi.Wyczuwała w swym pacjencie niewrażliwy i nienawistny umysł, umysł, w którym dominowała nienawiść i żądza niszczenia - pragnienia zupełnie obce ludziom na Elhorn.A jednak Shimog cierpiał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]