[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- “Istotnie, prostakom tak się to wydaje”.”Więc tak nie jest?” - zdumieliśmy się obaj z Klapaucjuszem.”Gdy przychodzi czas prostowania garbów” - rzekła maszyna - “możliwości są już zgoła bezlitosne! Można nie tylko garby prostować, ale i sztukować rozum, słońca czynić kwadratowymi, planetom dorabiać nogi, produkować syntetyczne losy, daleko słodsze od prawdziwych; zaczyna się to niewinnie, od krzesania krzemieni, a kończy na budowaniu wszechmocnic i wszechmocników! Pustynia naszej planety nie jest pustynią, lecz Superbogotronem, milion razy potężniejszym od tego prymitywnego pudła, któreście zbudowali; stworzyli go pradziadowie nasi dlatego, że wszystko inne wydawało im się już nazbyt łatwe i chcieli z piasku myśli kręcić; uczynili tak z megalomanii, całkiem niepotrzebnie, bo gdy można czynić wszystko, to już nic absolutnie dodać do tego się nie da; rozumiecież to, o, słabo rozwinięci?!””Tak, tak!” - rzekł Klapaucjusz, gdy ja tylko drżałem.- “Czemu atoli, zamiast zajmować się ożywczą działalnością, leżycie, czochrając się, w tym genialnym piasku?””Ponieważ najwszechmocniejsza jest wszechmoc tylko wtedy, gdy nic absolutnie nie robi!” - odparła maszyna.- “Na szczyt można wyjść, ale wszystkie drogi ze szczytu prowadzą w dół! Mimo tego, co się stało, jesteśmy całkiem porządne osoby, więc niby dlaczego mielibyśmy cokolwiek robić? Już prapradziadowie nasi - ot, dla wypróbowania Bogotronu - uczynili nasze słońce kwadratowym, a planetę - skrzyniastą, najwyższe jej góry przekształciwszy w szereg monogramów.Równie dobrze można by pokratkować gwiazdy, połowę ich zgasić, drugą rozpalić, skonstruować istoty zaludnione mniejszymi istotami, tak aby myśli olbrzymów były tańcami karzełków, być w milionie miejsc naraz, przemieścić galaktyki, by układały się we wzory miłe dla oka, wszelako powiedz mi, proszę, dlaczego właściwie mielibyśmy podjąć się któregokolwiek z tych zadań? Co się polepszy w Kosmosie od tego, że gwiazdy będą trójkątne albo na kółkach?””Mówisz nonsensa!!” - oburzył się okrutnie Klapaucjusz, gdy ja tylko dygotałem coraz silniej.- “Skoro jesteście równi bogom, obowiązkiem waszym jest zlikwidować natychmiast wszelkie cierpienia, troski, nieszczęścia, jakie trapią istoty wam podobne, a zacząć winniście chociażby od sąsiadów waszych, którzy, jak to sam widziałem, rozbijają sobie łby bezustannie! Jak śmiecie, zamiast zaraz się do tego zabrać, leżeć niechlujnie, dłubiąc i wtykając uczciwym podróżnym, co mądrości szukają, cukier lodowaty do ucha?!””Nie pojmuję, czemu ten cukier akurat tak cię zirytował” - rzekła maszyna.- “Ale mniejsza o to.Jeśli cię rozumiem, pragniesz, abyśmy uszczęśliwiali, kogo się tylko da.Przedmiotem tym zajmowaliśmy się gruntownie około piętnaścieset wieków temu.Dzieli się on na felicytologię nagłą, czyli niespodziewaną, i powolną, czyli ewolucyjną.Ewolucyjna polega na tym, aby i palcem nie ruszać, w przeświadczeniu, iż każda cywilizacja tak czy inaczej powolutku sama da sobie radę; w sposób nagły zaś można uszczęśliwić albo po dobremu, albo siłą.Uszczęśliwianie siłą sprowadza, jak wykazuje rachunek, sto do ośmiuset razy więcej nieszczęść niż powstrzymanie się od wszelkiej aktywności.Po dobremu zaś uszczęśliwiać też nie można, bo - aczkolwiek wydaje się to dziwne - skutki są takie same, czy użyjesz Superbogotronu, czy też Infernatora Pieklicowego, zwanego też Gehennicą.Słyszałeś może o tak zwanej Mgławicy Kraba?””Owszem” - Klapaucjusz na to - “jest to resztka powłok Gwiazdy Supernowej, która wybuchła ongiś”.”A jużci” - rzekł głos.- “Gwiazdy Supernowej, rzeczywiście! Była tam, mój poczciwcze, planeta w miarę rozwinięta, ociekająca, jako taka, niemałą ilością łez i krwi.Opuściliśmy na nią jednego ranka osiemset milionów Spełniarek Życzeń, aleśmy nie oddalili się jeszcze od niej i na tydzień światła, kiedy rozleciała się w drobny mak i rozlatuje do dnia dzisiejszego! Podobnie było z planetą Hominasów.czy mam ci o niej opowiedzieć?””Nie trzeba!” - burknął Klapaucjusz.- “Nie wierzę, aby nie dało się, w sposób przemyślny i przezorny, uszczęśliwiać!””Nie wierzysz? Co ja na to poradzę? Próbowaliśmy tego sześćdziesiąt cztery tysiące pięćset trzynaście razy.Włosy wstają jeszcze na wszystkich posiadanych przeze mnie głowach, kiedy sobie przypomnę rezultaty
[ Pobierz całość w formacie PDF ]