[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wyglądał przez wizjer wdrzwiach.Szwendał się po pokoju.Przeglądał się w lustrze.Kim zostanie?Dylemat J-boya: jedyne, na czym się znał, to handel koksem.Ale jak ma znów wejśćw ten biznes i jednocześnie nie dać się rozpoznać? To jako Jorge cieszył się respektem.Niejako jak-tam-teraz-się-będzie-nazywać.Niełatwo w branży przebić się samemu.Nie szło bezpomocy.Potrzebował numeru PESEL i adresu, żeby się ukryć za fałszywą tożsamością.Ponadto: chciał jeździć na gapę koleją podmiejską i metrem.Kiedy cię zgarną, możeszzawsze podać cudzy PESEL i adres.Kanarom to wystarczało.Dalej: potrzebował pochodzić trochę na solarium, żeby nie musieć ciągle sięsmarować samoopalaczem.Potrzebował soczewek kontaktowych w kolorze ciemniejszegobrązu niż jego tęczówki.Potrzebował innych ciuchów niż ten złachany dres, który pożyczyłod Sergia.Potrzebował komórki.Potrzebował nawiązać kontakt z pewnymi osobami.Najbardziej ze wszystkiego - J-boy potrzebował gotówki.Tęsknił za Paolą.Chciał zadzwonić, lecz wiedział, że nie powinien.Musiał z tymzaczekać.Po pięciu dniach zaczęły się ataki paranoi.Za każdym razem, kiedy jakiś samochódstawał na ulicy, zdawało mu się, że to aina.Sergio przyszedł wieczorem, przedyskutowalisytuację.Gliny się jeszcze nie czepiały Sergia.Wszystko zdawało się w porządku.Jorgenerwowy mimo to.Chciał wiać.*Sergio przyjechał po niego następnego dnia o szóstej rano.Jorge był wykończony.Przez całą noc nie zmrużył oka.Czołgał się po mieszkaniu ze ściereczką, zbierał z podłogiwłosy i wycierał ewentualne inne ślady swojej obecności.Jechali do Kallhäll pod Sztokholmem.Jorge prosił Sergia, żeby pokluczył trochędodatkowo, dla zmylenia ewentualnych prześladowców.Sergio pokręcił głową.- Nerwy cię zżerają.Następne miejsce noclegu J-boya: pokój u najbliższego przyjaciela brata Sergia,Eddiego.Zaleta: jeżeli psy za nim węszyły, to teraz ostatecznie już zgubiły trop.Wada: krągtych, którzy wiedzieli, gdzie przebywa, poszerzał się.Najlepiej byłoby zamieszkać gdzieś u obcych, którzy by nie wiedzieli, kim jest i gonie rozpoznawali.Eddie nie dał się nabrać.Na widok Jorgego obśmiał się jak norka.Elnegrito.Został przedstawiony żonie Eddiego i dwójce gówniarzy.O jego story nie miałabladego pojęcia.Nie optymalnie, ale okej.*Jorge całymi dniami leżał na wyrku.Słuchał dziecięcych wrzasków.Studiowałstrukturę sufitu.Próbował sobie wyobrazić, jak wyglądało życie jego matki, kiedy przybyłado Szwecji, ciężarna, nosząc go w brzuchu.Prosto spod dyktatury.Sama ze wspomnieniami.Było mu wstyd, że wie tak niewiele.Pytał zbyt rzadko.Pokoik mały.Właściwie należał do jednego z dzieciaków.Klocki lego na całejpodłodze.Plakaty z DJ Mendezem i postaciami z Władcy Pierścieni.W oknach wisiałykwieciste zasłony.Czytał komiksy.Miał ochotę pograć na X-boksie Eddiego, ale nie odważył się wyjść zpokoju.Tęsknił za mieszkaniem staruchy, chociaż wiedział, że tutaj jest bezpieczniejszy.Tęsknił za prawdziwą wolnością.Pragnął wyjść.*Kilka dni później.Eddie zapukał do drzwi o drugiej, w środku dnia.Powinienwłaściwie być w pracy.Jorge pojął od razu: coś jest nie tak.Eddie spocony.Buty wciąż nanogach.Jego dzieci wrzeszczały gdzieś za nim.- Jorge, musisz wiać.Wzięli Sergia na przesłuchanie.- Kiedy to się stało? Jak się dowiedziałeś?- Zadzwonili z rana i powiedzieli, że ma się u nich stawić przed pierwszą.Od razu domnie zadzwonił i kazał mi cię powiadomić, ale koniecznie osobiście, nie przez telefon.- Klasa.To ja mu powiedziałem.Żadnych telefonów.Mogą mieć podsłuch i cholerawie co jeszcze.Nikt cię nie śledził?Eddie: nie najbystrzejszy latino na świecie.Lecz to dla niego nie pierwszyzna.Potrafiłrzucić okiem przez ramię.Jorge zaczął się ubierać.Oprócz dresu miał jeszcze kurtkę pożyczoną od Sergia.Niewiele rzeczy do zapakowania: tubka z samoopalaczem Piz Buin, papiloty, dwie paryslipków i para skarpetek na zmianę.Wszystko to od Sergia, plus pięć tysięcy, które mógłpożyczyć.Wrzucił klamoty do reklamówki z supermarketu ICA.Ucałował Eddiego w policzki.Pomachał wrzeszczącym dzieciakom.Podziękował starszemu z gówniarzy za odstąpieniepokoju.Miał nadzieję, że Eddie nie zdradził żonie jego nazwiska i tego, kim jest.Był na ucieczce od dziesięciu dni.Czyżby już zanosiło się na porażkę?Napisał kartkę do Sergia, po hiszpańsku.Zakodowaną tak, jak się umówili.Zostawiłją Eddiemu.Wyszedł przez mieszkanie.Zdawało mu się, że z zewnątrz dobiega dźwięk syren.Otworzył bramę na ulicę.Wyjrzał za róg.Na ulicy żadnych samochodów.Ani żywego ducha.Spoko, loco.Paranoiczny latino na ucieczce.Co, kurwa, miał teraz począć?*Powietrze zaczynało już być chłodne.Dziewiąty września.Jorge wałęsał się pomieście cały dzień.Po samym centrum: Drottninggatan, Gamla Brogatan, Hötorget,Kungsgatan, Stureplan.Zjadł w McDonaldzie.Zaglądał do sklepów.Próbował obcinać laski.Nie umiał się odprężyć.Ciągły stres.Natręctwo czy realny lęk o bezpieczeństwo,wszystko jedno, rozglądał się dokoła, jakby każdy shunne był tajniakiem z policji.Poznaj Jorgego złamanego: El Jorgelito - przestraszony gnojek.Chciał zadzwonić dosiostry.Chciał pogadać z mamą.Prawie chciał wrócić do zakładu.To niemożliwe, musi się wziąć w garść.Przestać cały czas myśleć o mamie i osiostrze.Co się z nim, kurwa, dzieje? Rodzina jest wszystkim, no jasne, to pierwsza zasada.Ale jeśli się nie ma żadnej porządnej rodziny i jest się zdanym na siebie, wtedy obowiązująinne prawa.Skoncentrował się na tym, co ważne.Nie miał gdzie spać i akurat teraz nie miał żadnych kumpli/kolegów, którym mógłbyzaufać.Pięć kafli w kieszeni.Mógłby zapłacić któremuś z dawnych kolesiów od koksu, żebyprzygarnął go na parę nocy.Ale ryzyko było za duże, kolesie kablowali za psi chuj.Mógł się zatrzymać w jakimś schronisku.Przypuszczalnie za drogo.Poza tym pewniewymagali okazania dokumentów.Mógł skontaktować się z mamą albo siostrą - tylko że one bez wątpienia były podpolicyjną obserwacją, wolał oszczędzić im kłopotów.Kurwa mać.W czasie tych dni na wyrku w dziecięcym pokoju wpadł na pewien pomysł - poszukaćmiejsca w noclegowni dla bezdomnych.To rozwiązałoby problem dachu nad głową, leczpozostawał problem hajsu.Był także inny pomysł, cięższego kalibru.Groźny.Ryzykancki.Próbował nie dopuszczać go do siebie, pomysł bowiem dotyczył Radovana.Jorge podpytał paru ćpunów na bajzlu przy Plattan, gdzie mógłby przekimać.Polecilimu dwa miejsca: dom Misji Miejskiej „Nocny Marek” przy Slussen i Karisma Care przyFridhemsplanie.Poszedł do stacji metra przy Hötorget.Była ósma wieczorem.Bramki w metrze niewyglądały tak jak kiedyś, zanim poszedł siedzieć.Trudniejsze do sforsowania.Wysokieszyby z pleksiglasu rozsuwające się po przeciągnięciu karty przez czytnik umieszczony zprzodu barierki.Nie mógł pozwolić sobie na rozrzutność.I nie chciał iść do Slussen napiechotę.Ocena ryzyka.Barierki za wysokie, żeby je przeskoczyć.Przyjrzał się z dalastrażnikowi.Miał nos wetknięty w gazetę.Wyraźnie olewał robotę.Jorge ocenił rytm ruchu.Niezbyt wiele ludzi.Krążył.Przechadzał się w pobliżu.Obserwował
[ Pobierz całość w formacie PDF ]