Home HomeSimak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal (2)Bulyczow Kiryl Ludzie jak ludzie (SCAN dal 756Moorcock Michael Zeglarz Morz Sagi o Elryku Tom III (SCAN dalMoorcock Michael Sniace miast Sagi o Elryku Tom IV (SCAN dalMoorcock Michael Zemsta Rozy Sagi o Elryku Tom VI (SCAN dalMcCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN dChmielewska Joanna Pech (2)DavAdobe Photoshop CS2 PodrecznikChryzostom Pasek Jan Pamietnik
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lolanoir.htw.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Wedle informacji przebywał w miasteczku przyfrontowym "w celu załatwienia zlecenia specjalnego".- Ładne stosuneczki! - zawołał Witterer z oburzeniem.- To bardzo do Ascha podobne - wmieszał się Krause.-Zechce zapewne pozostać jak najdłużej u tych dam z zespołu rozrywkowego.Zapewne czuje się tam doskonale.Po wszystkim bowiem, co widziałem.- Cóż to widzieliście takiego?.Krause, któremu nareszcie nadarzyła się sposobność powiedze­nia o Aschu tego i owego, ochoczo przystąpił do dosyć szczegó­łowej relacji.Z wielką fantazją, ale w poprawnym stylu wojsko­wym, opowiadał o spotkaniu z Aschem w kantynie wojskowej oraz o daleko, jego zdaniem, sięgającym wpływie, jaki ognio­mistrz wyraźnie pragnie wywrzeć na pannie Lizie Ebner.- W każdym razie, panie kapitanie, zachowanie jego było tak prowokacyjne, że zastanawiałem się, czy nie wnieść zażalenia.- Napiszcie to w formie meldunku - zarządził Witterer.- Może przyda się w przyszłości.A teraz zajmijcie się odnalezie­niem porucznika Wedelmanna.Ma mnie zastąpić.Potem zmobi­lizujcie Kowalskiego.Pojedziemy do miasta i obejrzymy sobie występ zespołu rozrywkowego.Pierwszy oficjalny występ kabaretu frontowego "Cztery Pin­gwiny" odbył się w byłym radzieckim Domu Kultury w mia­steczku przyfrontowym.Sala, w której dawniej odbywały się prelekcje i przedstawie­nia teatralne oraz pokazy filmów, była wypełniona już na pół godziny przed rozpoczęciem przedstawienia.Aż pod sufit płynęły wśród wesołego gwaru potężne kłęby dymu.Żandarmeria polo­wa, nazywana "psami łańcuchowymi", pełniła z marsową miną funkcje przydzielających miejsca na sali.Jeden z "psów" wrza­snął: - Palenie wzbronione!Ktoś z żołnierskiego tłumu odkrzyknął na to: - Chciałbym to zobaczyć na piśmie.Wszystkie sztaby, warsztaty remontowe i kolumny zaopatrze­niowe przysłały liczne delegacje.Widać było również żołnierzy z jednostek frontowych.Tym razem szarże stanowiły większość.Dwa pierwsze rzędy były zarezerwowane dla starszych ofice­rów.Spodziewano się nawet przybycia dwóch prawdziwych ge­nerałów wraz z ich ścisłymi sztabami.Orkiestra pułkowa zaczęła grać skoczne melodie; zdawało się, że wszystkie zostały skom­ponowane przez Hermsa Niela.Kiedy bęben uderzał "bum, bum", kilku żołnierzy przytupywało do taktu; na twarzach ich malo­wało się zadowolenie, że robią tyle hałasu.Jeden z "psów łańcuchowych" zawołał znowu: - Palenie wzbronione!Inny wystawił tablicę, na której widniał napis: Palenie wzbro­nione.Komendant garnizonu.Jeden z szeregowców krzyknął natychmiast: - Komendantowi garnizonu zabrania się palić!Kapitan Witterer kazał podjechać pod boczne wejście.Tu wspaniałomyślnie zwolnił Krausego "na czas trwania przedsta­wienia" i udzielił urlopu bombardierowi Kowalskiemu.Zosta­wiwszy Krausego i Kowalskiego udał się na poszukiwanie gar­deroby.- No więc jazda! - powiedział kapral Krause.- Wcho­dzimy do środka.- Ja mam urlop - oświadczył Kowalski - więc robię, co mi się podoba.Krause oddalił się mrucząc gniewnie pod nosem.Przy wejściu na salę pokazał bilet wręczony mu przez kapitana Witterera.Wszedł i pełen oczekiwania usiadł w przedostatnim rzędzie.Kowalski spojrzał na swój zegarek i stwierdził, że ma jeszcze trochę czasu.Przez to samo więc boczne wejście, którym posłużył się Witterer, udał się do garderoby.Znalazłszy na drzwiach ta­bliczkę z napisem "Charlotta" zapukał i wszedł uśmiechając się radośnie.Charlotta ubrana w suknię wieczorową siedziała przed lustrem.- Ma pani dużo fantazji? - zapytał.- Jeżeli tak, proszę sobie wyobrazić, że przyniosłem pani bukiet kwiatów.- Moje ulubione kwiaty to goździki - powiedziała Charlotta obrzucając go lodowatym spojrzeniem.- Zgadła pani! - odparł Kowalski i wyciągnął pustą rękę.- Trzy tuziny!- Ma pan szeroki gest.Prawdziwy kawaler.- Czy po przedstawieniu wolno mi przyjść po panią? - za­pytał Kowalski [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •