Home HomeSimak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal (2)Bulyczow Kiryl Ludzie jak ludzie (SCAN dal 756Moorcock Michael Zeglarz Morz Sagi o Elryku Tom III (SCAN dalMoorcock Michael Sniace miast Sagi o Elryku Tom IV (SCAN dalMoorcock Michael Zemsta Rozy Sagi o Elryku Tom VI (SCAN dalMcCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN dJablonski Witold Uczen czarnoksieznikaEco Umberto BaudolinoMay Peter Wyspa Lewis 2 Czlowiek z Wyspy LewisWord Studies in the New Testament Vol 1 & 2 (Marvin R Vincent)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angamoss.xlx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Jeżeli to wszystko prawda, to znaczy, że znaleźliśmy się w samym sercu twierdzy niedowiarków, gdzie z koszmarami walczy się za pomocą lizolu, skalpeli i chemoterapii, nie zaś osinowych kołków, Biblii i tymianku.Oni wszyscy wierzą tylko w sposoby podtrzymywania życia, strzykawki i kroplówki.Nawet jeżeli w kolumnie prawdy znajduje się dziura, to jej nie widzą i nie chcą jej dostrzec.Podszedł do łóżka i delikatnie przekręcił głowę Matta; na szyi nie było żadnych, nawet najmniejszych śladów.Zawahał się przez chwilę, po czym otworzył szafę.Wisiało tam ubranie pacjenta, a także duży krzyż, który Matt miał na szyi, kiedy przyjechała do niego Susan.Misternie spleciony łańcuszek błyszczał delikatnie w przyćmionym świetle.Ben wziął krzyż, zaniósł go do łóżka i założył łańcuszek na szyję Matta.- Co pan tu robi?Do pokoju weszła pielęgniarka z dzbankiem wody i basenem nakrytym białym ręcznikiem,- Zakładam mu na szyję krzyż.- To on jest katolikiem?- Teraz już tak - odparł poważnie Ben.8Zapadła już noc, kiedy rozległo się ciche pukanie do tylnych drzwi domu Sawyerów stojącego przy Deep Cut Road.Bonnie Sawyer uśmiechając się lekko, poszła otworzyć.Miała na sobie przezroczysty peniuar, buty na wysokim obcasie i nic ponadto.Kiedy stanęła w otwartych drzwiach, Corey Bryant wybałuszył oczy i rozdziawił usta.- Bo.Bo.Bonnie.? - wydukał z trudem.- O co chodzi, Corey? - zapytała przyjmując pozę, w której, jak doskonale wiedziała, jej piersi i nogi prezentowały się najlepiej, jak tylko można było sobie wyobrazić.- Boże, Bonnie! A gdyby to był.- Monter z firmy telefonicznej? - zachichotała, po czym ujęła jego rękę i położyła ją sobie na piersi.- Chcesz sprawdzić stan licznika?Przyciągnęła go do siebie, a on wydał jakiś trudny do określenia odgłos niczym tonący, który czuje, że wir pociąga go nieodwracalnie na dno, a jednocześnie wie, że zamiast zbawczego kawałka drewna może się chwycić jedynie kobiecej piersi.Jego dłonie natychmiast osunęły się na jej pośladki.- No, no! - roześmiała się, ocierając się o niego całym ciałem.- Czy mógłby pan zajrzeć do mojej słuchawki, panie monterze? Czekam na ważną rozmowę, ale.Wziął ją na ręce i kopnięciem zamknął za sobą drzwi.Nie musiała mu mówić, którędy do sypialni.Doskonale znał drogę.- Jesteś pewna, że nie wróci do domu? - zapytał.Jej oczy błyszczały w ciemności.- O kim pan mówi, panie monterze? Chyba nie o moim kochanym mężusiu, bo on jest aż w Burlington, w Vermont.Położył ją w poprzek na łóżku.- Zapal światło - powiedziała zmienionym, powolnym głosem.- Chcę widzieć, co robisz.Włączył nocną lampkę i spojrzał na Bonnie; peniuar zsunął się z jednego ramienia, a ciepłe, błyszczące oczy spoglądały na niego spod półprzymkniętych powiek.- Zdejmij to - wskazał na przezroczystą koszulkę.- Sam to zrób - odpowiedziała.- Chyba wie pan, jak to się robi, panie monterze.Pochylił się nad łóżkiem.Przy niej zawsze czuł się jak onieśmielony dzieciak i trzęsły mu się ręce, jakby z jej ciała emanował jakiś silny, tajemniczy prąd.Ani na chwilę nie mógł przestać o niej myśleć.Tkwiła w jego umyśle niczym bolesna ranka na wewnętrznej powierzchni policzka, którą mimo to ciągle dotyka się językiem.Widywał ją nawet w snach, złotoskórą i podniecającą, a jej pomysłowość nie znała żadnych granic.- Nie, na kolana - zażądała.- Uklęknij przede mną.Zrobił to niezgrabnie i poczołgał się w jej kierunku, sięgając dłońmi delikatnych tasiemek.Oparła tkwiące w pantoflach stopy na jego ramionach, a on pochylił głowę, by pocałować gładką skórę na wewnętrznej powierzchni uda.- Dobrze, Corey, dobrze.Teraz wyżej.Jeszcze wyżej.- Nawet nieźle wam idzie.Bonnie Sawyer wrzasnęła przeraźliwie.Corey poderwał głowę, mrugając z niedowierzaniem powiekami.W drzwiach sypialni, oparty niedbale o futrynę, stał Reggie Sawyer.W dłoniach trzymał dubeltówkę; lufy były skierowane ku podłodze.Corey poczuł nagle ciepło na nogach i uświadomił sobie, że bezwiednie oddał mocz.- A więc to prawda.- powiedział z czymś w rodzaju podziwu w głosie Reggie.Uśmiechając się lekko, wszedł do pokoju.- No proszę.Jestem winien Sylvestrowi butelkę piwa.Niech to szlag.Pierwsza odzyskała głos Bonnie.- Reggie, posłuchaj! To wcale nie jest tak, jak myślisz! On się tu wdarł jak szaleniec, mówię ci, jak wariat i.- Zamknij się, cipo.- Nadal uśmiechał się łagodnie.Był bardzo duży.Miał na sobie tę samą szarą koszulę co dwie godziny temu, kiedy całowała go na pożegnanie.- Słuchaj - jęknął Corey.Miał wrażenie, że za chwilę utonie we własnej ślinie.- Proszę, nie zabijaj mnie! Nie zabijaj, nawet jeśli na to zasłużyłem.Przecież nie chcesz iść do paki, prawda? Nie za to.Możesz mnie stłuc, należy mi się, ale błagam, nie.- Wstawaj z kolan - powiedział Reggie Sawyer, nie przestając się uśmiechać.- Masz rozpięty rozporek.- Panie Sawyer.- Och, mów mi Reggie.Przecież jesteśmy jak najlepsi kumple.Rżnąłem ją zawsze zaraz po tobie, no nie?- Reggie, to naprawdę nie tak! On chciał mnie zgwałcić i wtedy.Reggie przeniósł na nią łagodne spojrzenie swoich oczu.- Jeżeli się zaraz nie zamkniesz, to wsadzę ci tę lufę i wykręcę taki numer, jakiego jeszcze w życiu nie miałaś.Bonnie zaczęła cichutko jęczeć, a jej twarz przybrała barwę naturalnego jogurtu.- Panie Sawyer.Reggie.- Nazywasz się Bryant, prawda? Twoim ojcem jest, zdaje się, Pete Bryant?Corey z zapałem skinął głową.- Tak, to prawda.Posłuchaj.- Kiedy jeździłem u Jima Webbera, sprzedawałem mu przepracowany olej przekładniowy - powiedział Reggie, uśmiechając się do swoich wspomnień [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •