[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Chcę to zrobić jak najszybciej - powiedziała Maggie.- Mieszkanie jest ostatnią częścią tamtego życia i chcę sięchirurgicznie jej pozbyć.- Będzie mi ciebie brakowało - rzekła Shona.- W pracy bez ciebie tonie to samo i zawsze już będzie inaczej, gdy ty będziesz mieszkać wDublinie, a my tutaj.- Wiem - odparła przepraszającym tonem Maggie.- Mnie także będzie was brakowało, aleja przecież nie emigruję naksiężyc.Mamy Internet, telefon i tanie loty do Dublina.Shona pokiwała głową, wyglądając tak, jakby chciała powiedzieć cośjeszcze, rozmyśliła się jednak.- Chodz, przejdziemy się do miasta - rzekła.- Mam ochotę nafrancuskie ciastka w Delaney's, a może nawet kawałek ciasta z podwójnączekoladą.Zaczęły schodzić po schodach i piętro niżej zatrzymały się poddrzwiami Rossa.Z mieszkania dochodziła głośna muzyka.- Czy to I Will Survive? - zapytała Maggie.Ross przeżywał tak wielerozstań, że ta piosenka stała się w końcu jego hymnem.- Niestety - odparła Shona.- Nie może się pozbierać, mówi, żewyemigruje gdzieś, gdzie mężczyznom wolno nosić ciuchy z różowegoaksamitu i całować się na ulicy.- To znaczy do San Francisco? - uśmiechnęła się szeroko Maggie.- Marzy mu się Edynburg.Wiem, powiedziałam mu, że Edynburg niesłynie z tego, by faceci chodzili tam w różowymaksamicie albo całowali się namiętnie na Prince's Street, ale ontwierdzi, że w zimowych ciuchach wygląda znacznie lepiej i że Edynburgto musi być to.Obie rozmyślały przez chwilę o tym, w jaki sposób działa mózgRossa.- Koniec romansu wyczynia z ludzmi dziwne rzeczy- stwierdziła Shona.- Powiedziałam mu, że nie zniosę utraty takżejego.Co ja zrobię, kiedy nie będę miała ani ciebie, ani Rossa?- On nigdy nie zostawiłby Nurejewa - zauważyła Maggie.- Czy królikom wystawia się paszporty dla zwierząt?- To jedyna problematyczna kwestia, ale jeśli Nurejew nie będziemógł jechać, to Paul i ja zaadoptujemy go.- No to niedługo w waszym mieszkaniu będzie słychać tupot małychstóp! - zażartowała Maggie.Shona nie zareagowała.- Małe stopki, kapujesz?- Mmm, śmieszne - mruknęła.- Popełniłam jakąś gafę? - zapytała szybko Maggie, a w jej głowieodezwał się dzwonek alarmowy.Jeśli Shona nie zaśmiewała się dorozpuku z choćby najsłabszego żartu, wiadomo było, że coś jest nie tak.Telefony i e-maile były świetne, jeśli chodzi o utrzymywaniekontaktu, ale istniały sprawy, które wybadać można było tylko na miejscu- a jeśli Shona się dowiedziała, że nie może mieć dzieci?- Nie chciałam cię zasmucić - rzekła poważnie.- Nie zasmuciłaś, ty głupia kozo - odparła Shona.- Czekałam, by cięposadzić w Delaney's i wtedy ci powiedzieć.Jestem w ciąży.Paul i jabędziemy rodzicami! Niemowlęcia i możliwe, że także królika! Jesteśmyuszczęśliwieni.- To cudownie! - Maggie ponownie uściskała przyjaciółkę, po czymodsunęła się z niepokojem, nie chcąc naciskać na jej brzuch.Obie na niego spojrzały.- Jest jeszcze płaski - rzekła Shona, klepiąc się po brzuchu.- Byłam wsklepie z ubraniami ciążowymi, gdzie mają poduszkę, którą wkłada siępod sweter, by móc sobie wyobrazić, że jest się w piątym miesiącu i kupićzawczasu ciuchy.Prawdę mówiąc, to nieustannie tam chodzę.Nie staćmnie na ich ciuchy, ale ta poduszka jest taka realistyczna, że naprawdęwyglądam jak w ciąży i uwielbiam się wtedy sobie przyglądać.Mają jużmnie tam dosyć.- Chodzmy tam teraz! - zarządziła Maggie.- Ja też chcę zobaczyć, jakwyglądasz w piątym miesiącu ciąży.Złapała ją za rękę i zeszły po schodach, po czym wyszły na ulicę.- Nie bardzo wiedziałam, jak ci to powiedzieć - wyznała Shona.- Nowiesz, jesteśmy tacy szczęśliwi, a Paul niemal tańczy z radości, gdytymczasem Grey bierze udział w konkursie na drania roku i tak miprzykro z powodu ciebie.- Konkurs na drania roku? Brzmi super - odparła Maggie.- Nie wiem,czy ktoś poprze jego kandydaturę, ale myślę, że to nieco urozmaiciuczelniane życie.- Więc nie jest ci smutno? - zapytała Shona, gdy przeszły na drugąstronę i weszły do kawiarni Delaneys.- Shona, strasznie się cieszę razem z wami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]