Home HomeŒw. Faustyna Kowalska DZIENNICZEK DUCHOWY(1)Œw. Faustyna Kowalska DZIENNICZEK DUCHOWYLem Stanislaw Dzienniki gwiazdowe t.1 (SCAN dSw. Faustyna Kowalska DZIENNICZEK DUCHOWYŒw. Faustyna Kowalska DZIENNICZEK DUCHOWY(2)Sw. Faustyna Kowalska DZIENNICZEK DUCHOWY(1)sw faustyna kowalska dzienniczeCarpenter Leonard Conan RenegatSilverberg Robert Oblicza Wod (2)Heyerdahl Thor Aku Aku
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tgshydraulik.opx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Była niemal naga na tym zdjęciu, z papugą na ramieniu, podczas gdy mężczyzna całował jej stopy, jak gdyby ją wielbił.U dołu kartki Jacques napisał „Myślę o tobie, dziewczyno mej wyobraźni”.W środku były cztery tabletki Valium, dwa skręty, jedna czwarta grama kokainy i srebrna pałeczka - nowiutka i błyszcząca.Ucieszyłam się tak bardzo, że prawie zapomniałam, która godzina, i usłyszałam, jak mama woła mnie, żeby się upewnić, czy wszystko w porządku.Wyłączyłam wszystkie światła w pokoju, z wyjątkiem jednego, wepchnęłam pakiecik z powrotem do biustonosza i wsunęłam go pod łóżko.Położyłam kurtkę Donny na kolanach i udawałam, że zasnęłam.Chwilę później weszła mama, obudziła mnie delikatnie i powiedziała, żebym wskoczyła do łóżka.Byłam znakomita w roli niewinnej, śpiącej córeczki.Pocałowałam ją, pomamrotałam trochę, a po jej wyjściu odczekałam prawie czterdzieści minut, zanim wyszłam z łóżka.Wyjęłam wszystkie smakołyki na kołdrę i bawiłam się w ciemnościach, do chwili aż było bezpiecznie położyć ręcznik pod drzwiami i z powrotem zapalić światło.Używałam tylko nocnej lampki, bo tak było bardziej seksy, niż przy dużej górnej lampie.Pogrążyłam się w głębokich, narkotycznych, szczęśliwych, troskliwych, nieprzyzwoitych, a jednak ciągle niewinnych wyobrażeniach.Będę musiała ci później opowiedzieć więcej.Czuję się teraz tak rozmarzona.Wzięłam dwie tabletki Valium, jeszcze jedną porcję koki i pół skręta.Chciałam zaszpanować, ale niech mnie diabli, jeśli nie czuję się absolutnie doskonale.Myślę, że pooglądam sobie trochę Fleshworld, zanim się nie rozwidni.Opowiem ci albo marzenie, które właśnie snułam, albo takie, do którego zainspirują mnie czasopisma.Śpij, śpij, L.Kochany pamiętniku! Wigilia 1987 r.Jestem na tarasie, usiłując wyrugować z głowy dźwięki kolęd, które mama puszcza od rana.Lubię Boże Narodzenie, ale w takim stanie moja głowa nie mogła znieść więcej.Tata złapał mnie w wyjściu i poprosił o taniec z ulubioną dziewczynką.Nie sądzę, abyśmy tańczyli razem od lat.Przed oczami stanęły mi wspomnienia przyjęć w Great Northern, z zamazanym obrazem serpentyn, bufetów i kryształów, tak jak jawiły się nam, kiedy wirowaliśmy z tatą, w koło, w koło.Pokręcał mną tak szybko, że żołądek podskakiwał mi we właściwą stronę i zaśmiewaliśmy się.Dziś rano tańczyliśmy w livingu.Lampki na choince były już zapalone, tak że mama mogła robić wypieki w prawdziwym duchu świątecznym, zaś ja obserwowałam jak kolory czerwony, zielony i niebieski przelatują mi przed oczami.Spojrzałam tacie w oczy, żeby za bardzo nie zakręciło mi się w głowie, i zobaczyłam, jak jego wzrok zajaśniał, a w oczach powstaje łza, która spływa potem powoli po policzku.Zwolniliśmy obroty, a on przycisnął mnie mocno i trzymał, jakby się czegoś obawiał.Mama wyszła z kuchni i powiedziała, że widok taty i mnie ściskających się przy choince był najlepszym prezentem, o jaki mogła prosić.Tyle dziwnych rzeczy wydarza się w życiu.To znaczy w moim życiu.Jeszcze parę godzin przed tym tańcem byłam w swoim pokoju pogrążona głęboko w bardzo, ale to bardzo innym świecie.Mam nadzieję, że nigdy nie będę musiała wybierać między nimi dwoma.Każdy uszczęśliwia mnie na inny sposób.Przyszłam tu, żeby spisać swoje marzenie, ale jest niemal za zimne i za ładne, żebym teraz mogła o nim myśleć.Tu i teraz przynajmniej.Idę do R & R, żeby napić się gorącej kawy.Może znajdę jakiś odizolowany kąt.Do rychłego, L.Kochany pamiętniku! Wigilia 1987 r., późniejKiedy tu weszłam - do gospody R & R - Norma nalała mi zaraz filiżankę kawy.Doskonale.Powiedziałam jej, że chcę popisać sobie trochę w odosobnieniu, takie różne rzeczy do szkoły, więc zamiast przy kontuarze siądę w boksie z tyłu.Przed zajęciem miejsca wzięłam swoją filiżankę z kontuaru i zauważyłam całkiem starszą panią, siedzącą cicho jakieś dwa miejsca dalej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •