[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Anneliese - wydyszała, chwytając z przerażeniem dłonie ciotki izatrzymując się przy łóżku.- O Boże, biedna babcia, moja biedna babcia.Anneliese mogła jedynie klepać Izzie po ramieniu, gdy ta pochylałasię nad drobnym ciałem na łóżku i szlochała.Anneliese pomyślała, że to moment zasługujący na prywatność izaczęła się odwracać, mając nadzieję, że nie pojawi się nikt inny i Izziebędzie mogła w spokoju rozpaczać.- Anneliese! Ona mówi!- Co takiego? - Anneliese podbiegła do łóżka z drugiej strony.- Onasię nie obudziła, Izzie, od czasu.Powinnyśmy wezwać lekarza.- Tak, babciu.- Izzie nie słuchała Anneliese.Pochylała się ku twarzybabci, próbując rozszyfrować urywane słowa.Usta Lily poruszały się, a oczy miała otwarte i jaśniejące pełnymblaskiem.- Jesteśmy tu, Lily - powiedziała łagodnie Anneliese.- Jesteś wszpitalu.Miałaś wylew, kochana, ale wszystko będzie dobrze.Lily wpatrywała się w sufit, tak jakby patrzyła na kogoś, kogo żadna znich nie widziała.- Jamie - wyszeptała głosem tak cichym jak papier szeleszczący nawietrze.- Jamie, jesteś tam?Izzie i Anneliese popatrzyły na siebie ponad łóżkiem.Jamie?! %7ładna znim nie znała żadnego Jamiego.187- Babciu, to ja, Izzie.Pogłaskała delikatnie policzek babci, ale oczy Lily powoli sięzamknęły i z jej twarzy zniknęły objawy życia.- Nie rozumiem - odezwała się Izzie.- Tata mówił, że babcia jestnieprzytomna.- Była.Nadal jest - odparła Anneliese.- To nie było prawdziwewybudzenie, prawda? Usłyszała twój głos, to pewne, ale nie mówiła donas.Widziała kogoś innego.- Jamiego.- Izzie usiadła ciężko na krześle przy łóżku.- Kim, u licha,jest Jamie?188ROZDZIAA DZIEWITYPazdziernik 1940 rokuLily Kennedy oparła odzianą w pończochy nogę o podstawękremowego piecyka Aga w ogromnej kuchni w Rathnaree i piła herbatę zporcelanowej filiżanki w kwiatki.Był wczesny ranek, a ciszę burzyłotylko tykanie ściennego zegara i sporadyczne pianie koguta na podwórzu.Lily zmarzła podczas dziesięciominutowej drogi z Kuzni doRathnaree - razem z mamą szły szybko w ciężkich trzewikach, a chłódwczesnego poranka szczypał je w policzki, zaś nisko wiszące słońcewydłużało ich cienie w ciemnej alei.Lily nie bała się ciemności:dziewczyna wychowana na wsi nie czuła lęku przed cieniami, choćkrążyło mnóstwo opowieści o straszydłach i duchach, które kazały jejszybciej pedałować, gdy wieczorami wracała rowerem od koleżanek zTamarin.Ale złowieszcze, ciemne kształty w pobliżu drogi najczęściejokazywały się po prostu krową albo niewinnymi krzakami tarniny.Tommy wcześniej pisał w swych listach o miejskich światłach wLondynie i o tym, że na niebie nad domami widać od nich niemalpoświatę.Teraz wszystkie zniknęły: nikt nie chciał poświaty, która mogłastać się sygnałem dla pana Hitlera.Lily nie była sobie w stanie wyobrazićmiasta wielkości Londynu: największe, w jakim miała okazję być, toDunga-189rvan, choć widziała Londyn, Paryż i Nowy Jork dzięki filmowej magiiw kinie w Ormonde.A teraz za kilka dni zobaczy go na własne oczy.Bawiła się tą myślą,podekscytowana i odrobinę niespokojna.Nie będzie tam na nią czekałTommy, który pomógł jej w zdobyciu informacji na temat studiów dlapielęgniarek w szpitalu Royal Free.Jego pułk Królewskich FizylierówIrlandzkich został wysłany za morze, ale brat nie mógł powiedzieć dokąd.Tata przeczytał ostatni list Tommy'ego, po czym zmiął go i rzucił wstronę ognia.- Tommy odszedł, dlaczego ty także chcesz to zrobić, Lily? - zapytał jąszorstko.- Mieliśmy wystarczająco dużo własnych wojen.Niepotrzebujemy posyłać naszych dzieci, by walczyli za innych.Lily nie odpowiedziała.Wiedziała, że ból jej ojca spowodowany jestutratą ukochanego syna, który postanowił zostać żołnierzem, a nie jestdiatrybą przeciwko wojnie, w której Wolne Państwo Irlandzkie zajęłopozycję neutralną.Mama rozumiała ją lepiej.Wiedziała, że Lily bardzo pragnie innegożycia, z dala od Rathnaree.- Człowiek nigdy by nie uwierzył, jak zimno jest w tym domu, gdybynie doświadczył tego na własnej skórze - oświadczyła teraz jej matka,wchodząc żwawym krokiem do kuchni, odziana w strój gospodyni.-Aóżka są całe wilgotne i znajdziemy się w niezłych tarapatach, jeśliwszystko nie zostanie naszykowane przed przyjazdem jaśnie pani.Lily zeskoczyła z krzesła i nalała herbatę do drugiej filiżanki zespodkiem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]