Home HomeTrevor Kay Linux Certification BibleKay Guy Gavriel Tigana (2)Foster Alan Dean Zaginiona DinotopiaUMOWA DZIERZAWYWieliński Bartosz T. Żli NiemcyPeters Ellis Kroniki brata Cadfaela (Mnich) 18 Lato DuńczykówKesey Ken Lot nad kukulczym gniazdemPanstwo I Prawo W Cywilizacji LWeber DavAlfred Szklarski Tomek w Krainie Kangurow (2)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • styleman.xlx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Tak czy owak, coś miało się stać.I stało się.Oczy wszystkich oprócz Dianory były skierowane na Brandina i Isollę.Tylko Dianora zobaczyła, jak Camena zsuwa z lutni aksamitny pokrowiec.Tylko Dianora zauważyła, że to nie jest lutnia.I tylko ona słyszała opowiadanie Brandina o riselce.- Giń, Isollo z Ygrathu! - krzyknął chrapliwie Camena.Z wytrzeszczonymi oczyma odrzucił na bok aksamit i wycelo­wał kuszę.W błyskawicznym odruchu mężczyzny o połowę młodszego Brandin wyrzucił w przód rękę, by osłonić zagrożoną śpiewacz­kę czarnoksięską tarczą.Właśnie tak, jak się tego po nim spodziewano, pomyślała Dianora.- Nie! - zawołała.- Tu chodzi o ciebie!I chwyciwszy zdębiałego Neso z Ygrathu za ramię, rzuciła się wraz z nim między Camenę i Brandina.Strzała wymierzona starannie w lewo od Isolli, prosto w ser­ce Brandina, wbiła się w ramię zaskoczonego Neso, który wrzas­nął z bólu.Dianora z rozpędu padła na kolana obok Isolli.Podniosła wzrok.I do końca swych dni nie zapomniała spojrzenia śpie­waczki.Widoczna w tym spojrzeniu nienawiść była zbyt silna.Dianorze zrobiło się niedobrze.Zmusiła się do wstania i spoj­rzała na Brandina.Nawet nie zdążył opuścić ręki.Wokół Isolli lśniła bariera ochronna.Isolli od początku nic nie groziło.Strażnicy pojmali już Camenę i siłą postawili go na nogi.Dianora nigdy nie widziała, żeby ktoś był tak blady.Białe miał nawet oczy, ale to od narkotyku.Przez chwilę myślała, że poe­ta zemdleje, lecz w tym momencie Camena odrzucił w tył gło­wę na tyle, na ile mu pozwalał żelazny uchwyt ygratheńskich żołnierzy.Otworzył usta jakby z bólu.- Chiara! - zawołał i zanim został brutalnie uciszony, wy­krzyczał: - Wolność dla Chiary!Słowa te przez chwilę dzwoniły echem.Sala była duża i pa­nowała w niej niemal absolutna cisza.Nikt nie śmiał się poru­szyć.Dianora miała wrażenie, że wszyscy przestali oddychać.Nikt nie chciał zwrócić na siebie najmniejszej uwagi.Ciszę przerwał leżący na mozaikowej posadzce Neso, który ponownie jęknął ze strachu i z bólu.Uklękli przy nim dwaj żołnierze.Dianora wciąż się bała, że zwymiotuje.Nie potrafiła powstrzymać drżenia rąk.Isolla z Ygrathu nie poruszyła się.Dianora uświadomiła sobie, że nie mogła tego zrobić - Bran­din trzymał ją w uścisku zaklęcia niczym rozpłaszczony na kartce kwiat.Żołnierze podnieśli Neso i wyprowadzili go z sali.Dianora cofnęła się, zostawiając Isollę samą przed królem, w przepisowej odległości piętnastu kroków.- Camena był narzędziem - rzekł cicho Brandin.- Chiara nie ma z tym prawie nic wspólnego.Nie sądź, że nie zdaję sobie z tego sprawy.Mogę ci zaproponować jedynie lżejszą śmierć.Musisz mi jednak powiedzieć, dlaczego to zrobiłaś.- Mówił starannie odmierzonym, bezbarwnym głosem.Dianora nigdy przedtem nie słyszała u niego takiego tonu.Spojrzała na Rhuna: błazen łkał, a po jego zniekształconej twarzy spły­wały łzy.Brandin opuścił rękę, by Isollą mogła poruszać się i mówić.Palący wyraz nienawiści zniknął z jej twarzy, ustępując miejsca wyzywającej dumie.Dianora zastanawiała się, czy ona rzeczywiście myślała, że jej się uda? Czy naprawdę spodziewa­ła się, że po zabiciu króla będzie mogła swobodnie odejść? A jeśli nie - to co się za tym kryło?Trzymając się bardzo prosto, Isolla dała część odpowiedzi.- Ja umieram - rzekła do Brandina.- Lekarze dają mi parę miesięcy, zanim guz sięgnie mózgu.Już zapominam pieśni nawet te, które śpiewam od czterdziestu lat.- Przykro mi to słyszeć - odparł Brandin z tak nieskazitelną uprzejmością, że wydawała się pogwałceniem ludzkiej natury.- Wszyscy umieramy, Isollo.Niektórzy bardzo młodo.Nie wszyscy spiskujemy, by zabić swojego króla.Musisz mi powiedzieć więcej, zanim być może uwolnię cię od bólu.Po raz pierwszy Isolla jakby się zawahała.Spuściła wzrok który dotąd miała utkwiony w jego niesamowicie spokojnych szarych oczach.Odezwała się dopiero po dłuższej chwili:- Przecież wiedziałeś, że będziesz musiał zapłacić za to, co zrobiłeś.- A co właściwie zrobiłem?Uniosła głowę.- Przedłożyłeś umarłe dziecko nad żyjące, a zemstę nad żonę.I ponad własny kraj.Czy oddając się swej nienaturalnej zemście za Stevana, poświęciłeś im chociaż jedną myśl?Serce Dianory zabiło boleśnie.Tego imienia się w Chiarze nie wypowiadało.Spostrzegła, że Brandin zaciska wargi w sposób,jaki widziała tylko kilka razy.Kiedy jednak się odezwał.głos miał opanowany, jak przedtem.- Uważam, że postąpiłem względem nich uczciwie.Girald rządzi w Ygrath tak, jak było mu to zawsze pisane.Ma nawet mój saiszan.Doroteę zapraszałem przez kilka pierwszych lat parę razy w roku.- Po to, żeby zwiędła i zestarzała się, podczas gdy ty ciągle byłeś młody.Czegoś takiego nie zrobił dotąd żaden czarno księżnik-król Ygrathu, bojąc się, że bogowie ukaraliby jego zie­mię za tak bezbożny czyn.Lecz ty nigdy nie myślałeś o Ygrath, prawda? A o Giraldzie? On nie jest królem - królem jest jego ojciec.Tytuł jest twój, nie jego.Wyobrażasz sobie, że tak wiele uczyniłeś, dając mu klucz do saiszanu? On nawet umrze przed tobą, Brandinie, jeśli cię ktoś nie zabije.A co się wtedy stanie? To jest przeciwne naturze! To wszystko jest przeciwne naturze i trzeba za to zapłacić.- Zawsze trzeba za coś zapłacić - rzekł cicho.- Wszystko ma cenę.Nawet życie.Nie spodziewałem się, że będę musiał za nie płacić własną rodziną.- Zapadła cisza.- Isollo, ja mu­szę przedłużyć moje życie, by dokonać tego, po co tu jestem.- A więc płacisz za to - powtórzyła Isolla - podobnie jak Girald i Dorotea.I Ygrath.I Tigana, pomyślała Dianora.Już nie drżała, a jej własny ból wrócił zadawnioną raną.Tigana też płaci roztrzaskanymi posągami i zwalonymi wieżami, zabitymi dziećmi i odebranym imieniem.Obserwowała twarz Brandina.I Rhuna.- Słyszę, co mówisz - rzekł w końcu król do śpiewaczki.- Usłyszałem więcej, niż zdecydowałaś się powiedzieć.Trzeba mi tylko jeszcze jednej rzeczy.Musisz powiedzieć, które z nich to zrobiło.- Wyrzekł te słowa z prawdziwym żalem.Szpetna twarz Rhuna była mocno wykrzywiona, a ręce bezradnie mu podrygiwały.- A dlaczegóż to wyobrażasz sobie - spytała Isolla, prostując się i przemawiając z lodowatą wyniosłością kogoś, kto nie ma już nic do stracenia - że ich cele muszą być rozbieżne? Dlacze­go musi to być jedno albo drugie, królu Ygrathu? - Mówiła donośnym głosem, który podkreślał twardą wymowę jej słów.Brandin powoli skinął głową.Wydawał się opanowany, ale Dianora poznała po jego postawie i głosie, jak bardzo cierpi.Nie musiała nawet patrzeć na Rhuna.- Dobrze.A ty, Isollo? Cóż takiego mogli ci zaoferować, żeby nakłonić cię do tego czynu? Czy naprawdę aż tak mnie niena­widzisz?Kobieta wahała się tylko przez chwilę.Potem powiedziała równie dumnie i wyzywająco jak poprzednio:- Aż tak kocham królową [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •