[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Moje mają tam zawsze swoją prawdziwą barwę.Jeśli rozpuścisz swoje, tak jak teraz, i zmienisz ich kolor, będzie nas trudniej znaleźć.- Wszędzie pełno Białych Płaszczy - westchnęła Nynaeve.- Galad.Prorok.Żadnych statków.Wszystko jakby się sprzysięgło na korzyść Moghedien, żeby nas tu zatrzymać.Taka jestem zmęczona, Elayne.Zmęczona lękiem, kto też może kryć się za następnym rogiem.Zmęczona strachem przed Moghedien.Jakoś nie potrafię wymyślić, co teraz zrobić.Moje włosy? Nie mam nic, co by zmieniło ich obecną barwę.- Musisz się przespać - oznajmiła stanowczo Elayne.- Bez pierścienia.Daj go mnie.Druga kobieta zawahała się, ale Elayne uparcie czekała z wyciągniętą ręką, więc Nynaeve ściągnęła w końcu cętkowany kamienny pierścień z rzemyka na szyi.Wepchnąwszy go do sakiewki, Elayne ciągnęła dalej.- Połóż się tutaj, a ja będę doglądała Birgitte.Nynaeve przez chwilę wpatrywała się w kobietę wyciągniętą na drugim łóżku, po czym potrząsnęła głową.- Nie mogę spać.Ja.muszę pobyć trochę sama.Nosi mnie.- Wstała, tak sztywno, jakby ją naprawdę ktoś pobił, zdjęła ciemny kaftan z kołka i narzuciła go na nocną koszulę.Przy drzwiach zatrzymała się.- Jeśli ona chce mnie zabić - powiedziała ponuro nie wiem, czy dam radę się zmusić, by stawić jej opór.Wyszła w nocny mrok, boso, ze smutkiem na twarzy.Elayne zawahała się, niepewna, która z kobiet potrzebuje jej bardziej, po czym usadowiła się tam, gdzie przedtem.Nie mogła powiedzieć nic, co by poprawiło nastrój Nynaeve, ale pokładała wiarę w upór przyjaciółki.Oby z czasem wszystko poukładało się w jej głowie, a wtedy zrozumie, że winą należy obarczyć Moghedien, a nie ją.Musi to zrozumieć.ROZDZIAŁ 7NOWE IMIĘElayne siedziała długo, obserwując śpiącą Birgitte.Kobieta wyglądała tak, jakby spała.Raz poruszyła się, mrucząc zrozpaczonym głosem:- Zaczekaj na mnie, Gaidal.Zaczekaj.Już idę, Gaidal.Zaczekaj na.- Słowa uwięzły w powolnym oddechu.Czy był silniejszy? Kobieta wyglądała na śmiertelnie chorą.Lepiej niż przedtem, ale nadal była blada i wyczerpana.Po jakiejś godzinie Nynaeve wróciła, miała brudne stopy.Świeże łzy błyszczały na jej policzkach.- Nie potrafiłam trzymać się z dala - powiedziała, odwieszając kaftan na kołek.- Prześpij się.Ja jej popilnuję.Muszę jej pilnować.Elayne wstała powoli, wygładzając spódnice.Może podczas pilnowania Birgitte Nynaeve wszystko sobie przemyśli.- Nie chce mi się spać.- Była wyczerpana, ale już nie śpiąca.- Myślę, że pójdę się przespacerować.Nynaeve tylko skinęła głową, po czym zajęła miejsce Elayne na łóżku, zwieszając zeń brudne nogi i nie odrywając oczu od Birgitte.Ku zdziwieniu Elayne, Thom i Juilin też nie spali.Rozpalili niewielkie ognisko obok wozu i siedzieli teraz po jego przeciwnych stronach, na ziemi, ze skrzyżowanymi nogami, paląc fajki z długimi cybuchami.Thom wepchnął koszulę do spodni, a Juilin wdział kaftan, ale bez koszuli, i podwinął mankiety.Rozejrzała się dookoła, zanim się do nich przyłączyła.W obozowisku panował całkowity bezruch i ciemność, z wyjątkiem światła tego jednego ogniska i łuny lamp padającej z okien ich wozu.Żaden z mężczyzn nic nie powiedział, kiedy układała spódnice: potem Juilin spojrzał na Thoma, który skinął głową i łowca złodziei podniósł coś z ziemi i podał jej jakiś przedmiot.- Znalazłem to tam, gdzie ona leżała - powiedział ciemnoskóry mężczyzna.- Jakby wypadło jej z ręki.Elayne powoli ujęła srebrną strzałę.Nawet jej lotka wydawała się wykonana ze srebra.- Charakterystyczna - rzekł Thom, nie wyjmując fajki z ust, tonem, który nadawałby się raczej do zwykłej pogawędki.- A jeśli połączyć to z warkoczem.Wszystkie opowieści wspominają ten warkocz z jakiegoś powodu.Aczkolwiek ja znalazłem parę takich, w których ona występuje pod innymi imionami i bez niego.I także takie, w których występuje pod innymi imionami, a za to z warkoczem.- Mnie opowieści nie interesują - wtrącił Juilin.Był wyraźnie mocniej poruszony niż Thom.A doprawdy trzeba było wiele, by zaniepokoić któregokolwiek z nich.- Czy to ona? Nawet jeśli to nie ona, to i tak źle, że jakaś kobieta zjawia się w taki sposób, całkiem naga, jednak.W co wyście nas wpakowały, ty i N.Nana?Juilin był wyraźnie zakłopotany; normalnie nie popełniał błędów, a jego język nigdy się nie potykał.Thom tylko posykiwał swoją fajką i czekał.Elayne obróciła strzałę w dłoniach, udając, że ją bada.- To przyjaciółka - powiedziała w końcu.Dopóki.o ile.Birgitte jej nie zwolni, obietnica obowiązywała.- To nie jest Aes Sedai.ale ona nam pomagała.- Popatrzyli na nią, czekając, aż powie coś więcej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]