Home HomeSimak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal (2)Bulyczow Kiryl Ludzie jak ludzie (SCAN dal 756Moorcock Michael Zeglarz Morz Sagi o Elryku Tom III (SCAN dalMoorcock Michael Sniace miast Sagi o Elryku Tom IV (SCAN dalMoorcock Michael Zemsta Rozy Sagi o Elryku Tom VI (SCAN dalMcCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN dBrian Herbert & Kevin J. Anderson Dune House AtreidesSilverberg Robert W dol do ZiemiiPratchett Terry ÂŚwiat Dysku T. 38 W Północ Się OdziejęPawlowski A. Metody kwantytywne
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angamoss.xlx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .To z kolei bierze się stąd, że wszystkie Aes Sedai w oczach świata postrzegane są jako osoby tajemnicze i niedostępne, inne niż reszta ludzkości.Z innej ulepione gliny.Ujmując rzecz historycznie, Aes Sedai, które nie pasowały do takiego wizerunku - a było kilka takich - z największym staraniem chroniono przed spojrzeniem opinii publicznej.Elayne dopiero po chwili pojęła, że rozmowa dawno już przestała dotyczyć spraw związanych z Ludem Morza i zmierza w zupełnie innym kierunku.Otóż takiej kobiecie, tajemniczej i niedostępnej, z innej niż reszta ludzkości ulepionej gliny, nie wolno było nakładać worka na głowę i przywiązywać do siodła.A w każdym razie nie w obecności byle kogo.Oczywiście, prawda była taka, że siostry obeszłyby się znacznie brutalniej z Ispan niż Kółko Dziewiarskie, tyle że nie publicznie.Argument miałby większą wagę, gdyby padł na samym początku, a tak Elayne odprawiła Vandene równie szybko jak pozostałe.Tym razem przyszła kolej na Adeleas, w chwilę po tym, jak Sibella dowiedziała się, że jeśli żadna przedstawicielka Kółka Dziewiarskiego nie potrafi zrozumieć, co mamrocze Ispan, to w takim razie tego mamrotania nie zrozumie również żadna siostra.Mamrotanie! Światłości! Aes Sedai nachodziły ją po kolei i choć od początku wiedziała, do czego zmierzają, czasami trudno było od razu się połapać.Aż do chwili, gdy Careane zaczęła informować ją, że te głazy to kiedyś naprawdę były palce, rzekomo od posągu jakiejś królowej wojowniczki mierzącego prawie dwieście stóp.- Ispan zostaje tam, gdzie jest - przerwała jej chłodno, nie czekając na ciąg dalszy.- I na tym koniec, chyba że naprawdę potrafisz mi wyjaśnić, jakim sposobem Shiotanie wpadli na pomysł wzniesienia takiego pomnika.- Zielona siostra twierdziła, że według starożytnych kronik posąg miał na sobie niewiele więcej oprócz zbroi, a i ta nie przykrywała zbyt wiele! Królowa! - Nie? To w takim razie, jeśli nie masz nic przeciwko, chciałabym w cztery oczy porozmawiać z Aviendhą.Bardzo ci dziękuję.- Ale nawet tak szorstka odprawa oczywiście ich nie powstrzymała.Należało się dziwić, że nie przysłały pokojówki Merilille, może jej się uda.Do tego wszystkiego w ogóle by nie doszło, gdyby Nynaeve była tam, gdzie jej miejsce.W każdym razie Elayne nie wątpiła, że Nynaeve rozprawiłaby się krótko zarówno z Kółkiem Dziewiarskim, jak i z siostrami.W takich sprawach była wręcz niezastąpiona.Problem polegał na tym, że zanim jeszcze opuścili polanę, Nynaeve wręcz przykleiła się do Lana.Strażnicy cały czas wysuwali się przed oddział, na boki i niekiedy pozostawali z tyłu, kolumnie towarzyszyli tylko na czas złożenia sprawozdania albo przekazania wskazówek, jak ominąć farmę czy samotnego pasterza.Birgitte robiła bardzo dalekie wypady, po powrocie nigdy nie była przy Elayne więcej niż kilka chwil.Lan zapuszczał się jeszcze dalej.Ale gdzie jechał Lan, tam jechała Nynaeve.- Nie sprawiają ci żadnych kłopotów, prawda? - spytała zaczepnym tonem, gdy po raz pierwszy powróciła z wyprawy śladem Lana i omiotła złowróżbnym wzrokiem kobiety z Ludu Morza.- Skoro nie, to w takim razie wszystko w porządku - odpowiedziała sama sobie, zanim Elayne zdążyła otworzyć usta.Wbiła pięty w okrągłe boki klaczy, spięła ją niczym konia wyścigowego, machnęła wodzami, po czym przytrzymując sobie kapelusz jedną ręką, pogalopowała za Lanem, którego dogoniła dokładnie w chwili, gdy już znikał za wzgórzem.Rzecz jasna, Elayne nie miała wtedy jeszcze wielu powodów do narzekań.Porozmawiała z Reanne, porozmawiała z Merilille i wszystko wydawało się załatwione.Zanim Nynaeve pojawiła się po raz wtóry, Elayne przetrwała jeszcze kilka zawoalowanych prób przekonania jej, by zgodziła się przekazać Ispan siostrom, Aviendha rozmówiła się z Kurin, a wśród Poszukiwaczek Wiatru powoli zaczynało wrzeć.Kiedy jednak wyjaśniła Nynaeve, jaka jest sytuacja, ta tylko rozejrzała się dookoła, groźnie marszcząc brew.Oczywiście w tym momencie każda akurat musiała znajdować się na swoim miejscu.Atha’an Miere wprawdzie popatrywały groźnie, ale za to wszystkie bez wyjątku kobiety z Kółka Dziewiarskiego jechały grzecznie w ślad za nimi, siostry zaś zachowywały się przykładniej niźli pierwsza lepsza grupa nowicjuszek.Elayne miała ochotę wrzeszczeć!- Jestem pewna, że znakomicie sobie ze wszystkim poradzisz, Elayne - oświadczyła Nynaeve.- Wychowywano cię przecież na królową.To wcale nie wygląda aż tak.A niech go! Ten mężczyzna znowu się oddala! Na pewno sobie poradzisz.- I z tym odjechała, zmuszając do galopu biedną klacz, jakby znowu zapomniała, że to nie rumak bojowy.Wtedy właśnie Aviendzie zebrało się na wspomnienia, jak to Rand lubił całować jej szyję.I jak, o dziwo, jej się to bardzo podobało.Elayne również lubiła, gdy ją całował, ale chociaż przywykła do rozmów na takie tematy - chcąc nie chcąc, musiała - akurat w tym momencie nie miała najmniejszej ochoty na jedną z nich.Była zła na Randa.Nie miała racji, ale to przez niego nie umiała powiedzieć Nynaeve, by tamta przestała traktować Lana jak dziecko, które może potknąć się o własne nogi, i zajęła się własnymi obowiązkami.Omalże gotowa była obarczyć Randa winą za sposób, w jaki zachowywały się kobiety z Kółka Dziewiarskiego, siostry i Poszukiwaczki Wiatru.„Jedną z rzeczy, do jakich przydają się mężczyźni, jest to, że można zwalić na nich winę”, przypomniało jej się jedno z powiedzonek Lini i roześmiała się.„Zazwyczaj całkowicie zasłużenie, nawet jeśli nie wiesz dokładnie dlaczego”.To nie było uczciwe, jednak żałowała, że chociaż raz nie ma go przy niej dostatecznie długo, by mogła wytargać go za uszy.Dostatecznie długo, by mogła go wycałować i aby on mógł całować ją delikatnie po szyi.Dostatecznie długo, by.- On słucha rad nawet wtedy, gdy nie ma na to ochoty - powiedziała nagle z zarumienioną twarzą.Światłości, ta Aviendha tyle gada o wstydzie, a są takie obszary, w którym nie ma go za grosz! I wychodziło na to, że ona sama też już dawno temu jego resztki straciła! - Ale niech go tylko próbowałam do czegoś przymusić, to zapierał się rękami i nogami, nawet jeśli było oczywiste, że mam rację.Czy z tobą też tak było?Aviendha zerknęła na nią, najwyraźniej doskonale rozumiejąc.Elayne nie była pewna, czy jej to odpowiada.Ale przynajmniej nie było więcej gadania o Randzie i całowaniu się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •