Home HomeChristian Apocrypha and Early Christian Literature. Transl. By JamesJames L. Larson Reforming the North; The Kingdoms and Churches of Scandinavia, 1520 1545 (2010)Kipling Rudygard Ksiega DzungliEo Nova TestamentoAldiss Brian W Wiosna HelikoniiHobb Robin Czarodziejski Statek t.1 (SCANCrowley John Pozne lato.WHITEBolesław Niemierko Ksztalcenie szkolne Podręcznik skutecznej dydaktykiZiemianski Andrzej Achaja tom 2Przedsiebiorstwo Holokaust
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • us5.pev.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .A jeżeli będę czekał tak długo, to nigdy nie dostanę tego urlopu.- Według przepisów - powiedział sucho Holmes, którego dobra wola odpływała jeszcze dalej - nie ma pan w ogóle tytułu do tego w tej chwili.Sam pan przecież wie, sierżancie.Jeżeli odkłada się taki urlop przez więcej niż trzy miesiące, zostaje on skreślony.Powinien pan był wziąć go wtedy, we właściwym czasie.- Według przepisów powinienem był machnąć ręką na tę kompanię - odparł Warden.- Nie wziąłem urlopu dlatego, że chciałem postawić ją na nogi, jak panu kapitanowi wiadomo.- Choćby nawet - powiedział Holmes z wahaniem.- Trzydzieści dni! W takim momencie! To po prostu niemożliwe.- Odkładałem urlop dla dobra kompanii - odrzekł Warden z uporem.Był za sprytny, żeby wystąpić z czymś tak brutalnym jak jawna groźba; to by miało tylko ten skutek, że Holmes odmówiłby przez ambicję.Jednakże sugestia była wyraźna, a pamięć o przeniesieniu się Levy zaledwie przed tygodniem pozostawała wciąż jeszcze świeża.Kapitan „Dynamit" Holmes nie był już ulubieńcem Jake'a Delberta.„Dynamit" odsunął z czoła kapelusz i usiadł przy biurku.- Coś panu powiem, sierżancie - zaczął poufnie.- Niedługo zostanie pan oficerem, i to się panu może przydać na przyszłość.Niechże pan siada.Niech pan siada, sierżancie.Psiakrew, za dwa czy trzy miesiące będzie mnie pan ogrywał w pokera w Klubie.Nie potrzebujemy dalej zachowywać tego oficjalnego stosunku oficera do podkomendnego.Warden usiadł skromnie.- Nie spodziewam się zostać dużo dłużej w tym pułku - mówił „Dynamit" wylewnie, lecz wciąż poufnie.- Oczywiście, sam pan rozumie, że to nie może się rozejść.Ale prawdopodobnie za jakiś miesiąc czy dwa zostanę przydzielony do sztabu brygady w stopniu majora, na osobisty rozkaz generała Slatera.- To wspaniale - usłyszał własny głos Warden.- Może pan myślał, tak jak myślało wielu innych, że sam sobie poderżnąłem gardło popadając w niełaskę u naszego Wielkiego Białego Ojca- uśmiechnął się „Dynamit".- Ale w tym moim szaleństwie była metoda.Tego nikt nie wie.Mam zostać przybocznym adiutantem generała Slatera - powiedział raptownie i zamilkł.- Niech mnie licho! - zawołał Warden udając zdumienie.- Pierwszą rzeczą, jakiej musi się nauczyć oficer, to potrafić często zmieniać konie pośrodku rzeki bez zamoczenia sobie nóg - uśmiechnął się „Dynamit".- Ze wszystkich rzeczy, które oficer powinien umieć, ta jest najważniejsza.Z żołnierzami i podoficerami jest inaczej; mogą się obejść bez politykowania.Ono może im pomóc, ma się rozumieć, ale nie jest bezwzględnie konieczne; mogą dać sobie radę bez tego.Natomiast oficer nie.To pierwsza rzecz, której pan musi się nauczyć.- Tak jest - usłyszał własny głos Warden.- Dziękuję, panie kapi­tanie.- Tamto nie nastąpi jeszcze przez kilka miesięcy - mówił „Dynamit" - ale jest pewne jak dwa a dwa cztery.Gdyby pan sam nie miał zostać oficerem, a ja bym nie uważał, że to może się panu przydać, w ogóle bym tego nie mówił.Ale kiedy będę odchodził z tego oddziału do brygady, przedstawię pana do czterdziestodniowego urlopu.Co pan na to?- Wolałbym dostać go teraz - odparł Warden.- I chcę mieć pełne trzydzieści dni.Gdyby mi się nie należały, byłoby co innego.„Dynamit" potrząsnął głową.- Robię panu godziwą propozycję, sierżancie - powiedział łagodnie.- Bardziej jako towarzysz broni niż jako pański dowódca.Gdyby pan nie miał zostać tym, czym pan zostanie, prawdopodobnie nie zrobiłbym i tego.Ale właśnie z tej przyczyny traktuję pana jako równego sobie.Jednakże - mówił dalej przyjaznym tonem - nie mogę zrobić absolutnie nic więcej.Mnie, tak samo jak pana, guzik obchodzi, co będzie z tym oddziałem, ale jeżeli przedstawię pana do pełnego trzydziestodniowego urlopu, kiedy kompania jest w takim stanie, a zwłaszcza w takim momencie, spotka się to jedynie z odmową i będzie czarną kreską przeciwko nam obu.To właśnie jest polityka.W obecnej chwili dzieje się znacznie więcej niż widać na pierwszy rzut oka, sierżancie - dodał przebiegle, z miną człowieka wtajemniczonego.Warden przypatrywał mu się bacznie, wciąż czując skrępowanie, że siedzi.- No więc, co pan na to? - zapytał łagodnie „Dynamit".- Czternaście dni.Za dwa miesiące od dzisiaj.Nikt nie mógłby zrobić dla pana więcej w obecnych okolicznościach.- W takim razie wezmę to - powiedział Warden.- Nie można napierać na kogoś bez końca.Jeżeli się za długo wyciska pomarańczę, nie tylko nie otrzymuje się więcej soku, ale się ją rozdziera.- Świetnie! - zawołał Holmes.- No, to umowa stoi.Oczywiście pod warunkiem, że zarówno sprawa pańskiego urlopu, jak i mojego przydziału nie wyjdzie poza ten pokój.- W porządku - powiedział Warden.- To jest zabezpieczenie - wyjaśnił Holmes.- Niech pan mi wierzy, sierżancie, dla oficera nie ma jak zabezpieczenie.- Wierzę panu - odpowiedział kwaśno Warden.Patrzał przez okno, jak Holmes idzie przez dziedziniec, i zastanawiał się, ile razy i w jak rozmaitych okolicznościach spoglądał na ludzi przechodzą­cych przez ten dziedziniec.Gdyby się to nie zdarzyło jemu samemu, nie dałby wiary [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •