Home HomeJacek Dabala Najwieksza przyjemnosc swiataPiekara Jacek Sluga BozyPiekara Jacek Mlot na czarowniceDukaj Jacek Czarne oceany (SCAN dal 758) (2Dukaj Jacek Czarne oceanySteiner Rudolf Droga do wtajemniczeniaElliott Kate Korona gwiazd 04 Dziecko płomienialinux podrecznik administratora (PL) (4)Lewis Susan Skradzione marzenia 2Costain Thomas Srebrny kielich
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sprzedamnadjeziorem.opx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Bardzo to sobie zresztą wziął do serca.I w tym sen­sie moje działania stoją w sprzeczności z jego celami, bo choć ja pracuję tylko na mój własny wizerunek, to przecież wciąż jestem Polakiem.A o co w tym wszystkim cho­dzi Władimirowi? O to mianowicie, żeby bez przerwy i jak najdobitniej uświadamiać wszystkim naszą moralną wyższość nad Rosjanami, którą zresztą opinia światowa i tak już nam dawno podświadomie przyznała, jeśli moż­na mówić o czymś takim, jak podświadomość opinii świa­towej, ale rozumiesz, o co mi chodzi, prawda? No bo skąd ten nagły protest i odcięcie się ode mnie Czerniszewskie­go? Kiedy Rosjanie bombardują wsie i miasta, mordują tysiące niewinnych, wysadzają w powietrze żłobki i szpi­tale, rozstrzeliwują starców i dzieci, porywają i gwałcą kobiety, w godzinę po podpisaniu łamią umowy, to nie jest to żadna sensacja, nawet już tego w serwisach nie poka­zują, bo zbyt niska oglądalność, to nikogo nie dziwi, to jest normalne.Spytasz człowieka, to wzruszy ramionami: cóż, Rosjanie, jak to Rosjanie, a co innego mogą oni robić? Takiego postępowania się po nich oczekuje.Ale niech no tylko Wyżryn zabije generała tej krwiożerczej hordy, niech no sam zagrozi wybiciem ludności cywilnej wroga, to zaraz krzyk wniebogłosy i wszyscy łapią się za głowy, szok i dezorientacja, no, co się dzieje, jakże tak można, przecież.przecież on jest Polak! Nie Rosjanin.Pojmu­jesz, Ian? Moralne zwycięstwo odnieśliśmy już dawno, ale co nam po nim, moralność nie jest kategorią polityczną, Ruskie nas wyrzynają, jak dawniej wyrzynali, my bez przerwy od dwustu lat nic innego nie robimy, tylko odno­simy moralne zwycięstwa, pozwyciężamy tak jeszcze wiek i język polski wejdzie do grupy języków martwych.Ja pluję na moralną wyższość! Niech se teraz dla odmiany Rosjanie potriumfują moralnie.Myślisz, że się boję świa­towej opinii? Proszę bardzo, mogę być w ich oczach dru­gim Stalinem, Attylą narodu polskiego; proszę bardzo, niech straszą moim imieniem dzieci, niech mnie przeklinają; ja to przeżyję.Niech po śmierci ześlą mnie do piek­ła historii, przynajmniej spotkam tam interesujących lu­dzi.Bo nie ma we mnie miłości do bladolicych męczenni­ków o dziewczęcych oczach.- Więc jednak.Będziesz budował na cmentarzu.- Silne są mury wzniesione z kamieni związanych zaprawą z ludzkiej krwi.- Pamiętasz, jak cię wtedy spytałem o Fausta?- A czyż może być wyższa cena za duszę?- Socjogenetyczna pamięć narodu; sam to mówiłeś.W dzieciństwie musieli ci na okrągło czytać tych waszych zboczonych na tle religijnym wieszczów.Cholera, nie mo­gę się doczekać, kiedy zaczniesz wygrażać pięścią Bogu.- A co, byłoby dobre ujęcie?- Łatwo wyzbywasz się na rzecz Rosjan tej rzekomej przewagi moralnej; a w jakim stopniu zasadza się ona na wrzucanych z twojego rozkazu do przedszkoli granatach?- Kto ci powiedział? Wołodyjowski?- Nie.- Wołodyjowski, Wołodyjowski.No i czego oczekujesz? Zmieszania? Postąpiłem słusznie; dzięki tym granatom i filmowi Vardy Wielka Brytania powstrzymała kredyt dla Krepkina i cała Armia Czerwona stała półtora tygo­dnia o pustych bakach, bo Syn Mahometa siadł im na ru­rociągu.A teraz wyjmij kalkulatorek i przelicz sobie, ile istnień ludzkich uratowałem.- Ale przecież nie mogłeś być pewien!- Byłem.- Jewriej, no tak.Gdzieś po drodze po prostu zatraci­łeś zdolność rozróżniania dobra od zła.- Hę, hę, hę.- No i co rechoczesz?- Mógłbyś być moim synem.- Co z tego? Widziałem osiemdziesięcioletnich głu­pców, osiemdziesięcioletnich zbrodniarzy, robiłem z nimi wywiady; wiek nie gwarantuje niczego prócz cynizmu i zwiotczenia mięśni.- Przyleciałeś tu prosto z tego twojego Nowego Jor­ku.Cóżeś ty w życiu widział, czego doświadczyłeś? Za­pewne musiałeś sobie pamięć telewizją protezować.Czego ty mnie w ogóle możesz nauczyć o złu i dobru? Jaką naj­gorszą rzecz uczyniłeś w swoim życiu? Jaką najlepszą? Twoje grzechy, twoje zadośćuczynienia to są rzeczy małe, bardzo małe.- Przepraszam.Nie chciałem cię obrażać.Słyszysz? Przepraszam.- Daruj sobie.I tak wiem, że nieszczerze.A ja się nie obrażam.Zresztą zejdźmy ze mnie.Lepiej wrócę do two­jego kazania.Czy ty nie rozumiesz, że w ten właśnie spo­sób rodzi się każdy terroryzm? Dokładnie, dokładnie tak samo.Przemoc i historyczna bezkarność tej przemocy wy­wołuje u słabszego rozgoryczenie tak potężne, że nie zwa­ża on już na nic i chwyta się tych samych środków.Ponie­waż jednak jest słabszy, ma ograniczone pole działania, skromniejsze zasoby, musi zatem uderzać nieporównanie mocniej i zdecydowaniej.Na tym etapie niemal zawsze jest to już opozycja: państwo-cywilni terroryści wtopieni w społeczeństwo.Celem najłatwiejszym jawią im się in­stytucje tego państwa.Lecz im głębiej wchodzą w doktry­nalną walkę z nimi, tym bardziej stają się w oczach sa­mego społeczeństwa siłą negatywną, niszczycielską, za którą stoi tylko anarchia, chaos, entropia.Postępujące utożsamienie się społeczeństwa z państwem wyrzuca ter­rorystów poza nawias tego pierwszego.I na tym etapie również ono jest wrogiem.Toteż najłatwiejszym celem okazuje się już ludność cywilna.To są te bomby w auto­busach i samolotach, gazy śmiertelne w sklepach, kinach, metrach.Nie ma ratunku.To samonapędzająca się spira­la zła.W dół, w dół, w dół.W to twoje piekło, w którym na pewno nie spotkasz bladolicych męczenników; widzę ten ogień w twoich oczach, Xavras, widzę ten ogień.To jest szatańska żądza.- Myślisz, że ja nie znam tego algorytmu? Przeoczyłeś jednak kilka dość oczywistych jego odgałęzień.Otóż nie ma mowy o alienacji terrorystów, skoro już uparłeś się przy tej terminologii, gdy podłożem konfliktu jest spór narodowościowy.Wówczas poparcie społeczeństwa jest znaczne.- Ale przecież i tak dalekie od stuprocentowego.Na dodatek z czasem malejące.Siła przyzwyczajenia jest ogromna.Inercja życia codziennego potrafi zdławić naj­wznioślejsze porywy.- Gdzieś ty to wyczytał?- A co, nie mam racji?- Rację masz.Więc tym bardziej powinieneś zrozumieć znaczenie czynnika czasu.Nie możemy czekać na kolejne pokolenie.- Co z tego, teraz czy w przyszłym wieku.i tak jeste­ście terrorystami.- Tak.Ponieważ przegrywamy.Widzisz, prze­oczyłeś w tym swoim algorytmie także alternatywne jego zakończenie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •