Home HomeMoorcock Michael Kronika Czarnego Miecza Sagi o Elryku Tom VIIMoorcock Michael Saga o Elryku Tom 7 Kronika Czarnego MieczaJacek Dabala Najwieksza przyjemnosc swiataHoward Robert E Ludzie Czarnego Kregu (SCAN dalPiekara Jacek Sluga BozyPiekara Jacek Mlot na czarowniceCzerwone i czarne StendhalStephen King ChristineErikson Steven Bramy Domu UmarlychSCARROW, Alex TIME RIDERS 3 Kod Apokalipsy
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tgshydraulik.opx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Jak to mówią na owych filmach? Wysoka grzęda.Spokój, spokój, spokój, spokój spokój spokój.Obracaj swą mantrę w umyśle, aż wymiecie zeń wszystko inne i pozostanie tylko wyrugowana z sensu zbitka dźwięków.Umysł jak jezioro.Umysł jak wiatr nad polami.Umysł jak niebo błękitne.Jak próżnia kosmosu.wszystkie moje konie, Alabaster, Wiedźma, co z wami, gdzie jesteście.Jakie, do cholery, konie?! „Konie" - inkluzja podstępna, nic innego.! Znowu chwycił go strach.To nie do wytrzymania, zszarpie sobie tu nerwy na strzępy - a jeszcze nawet nie rozmawiał z tym Huntem.Skonsultował się przez tapetę ekranową z kompem habitatu, przylepił sobie do ramienia końcówkę injektora, po czym zaordynował silny środek nasenny.Aż mu się niedobrze zrobiło od tego świetlistego ogromu rozciągniętego pod siatką i musiał usiąść na ogrodowej ławce.Był przyzwyczajony do buntu fizjologii, lecz nie - buntu wyobraźni.Miasto go przeraziło.Nie chciał patrzeć, skojarzenia przytłaczały.Wrócił na górę.Przyjęcie tempem i nastrojem wchodziło właśnie w klimaty ciężko bluesowe.Wymienił kilka zdawkowych formułek i pożegnał się z siostrą i szwagrem.Kamerdyner przy drzwiach męskiej windy oddał mu płaszcz.Poczekalnia wind cała była w lustrach.Hunt czterofasetowy.Gdzie się nie obejrzy - on, on, on.Może nie był postacią imponującą, ale na pewno wywierał wrażenie.Ciało i ciała tego oprawa, ubiór ze wszystkimi dodatkami - zaprojektowano je z identyczną dbałością o szczegóły oraz ostateczny wygląd całości.Kompozycja w pełni harmoniczna, ujmująca jakąś wyciszoną, naturalną elegancją.A nosił je w taki sposób, że prawie każda osoba bezpośrednio, fizycznie z nim skonfrontowana - automatycznie popadała w formy poddańcze i zaczynała się zachowywać niczym średniowieczny lennik.No, bez przesady.Niemniej uosabiał arystokrację tych czasów, tę prawdziwą: nie dziedziczną, nie opartą na tradycji, wiedzy, ani nawet pieniądzu - lecz miejscu zajmowanym w strukturze przepływu informacji.Oczywiście, w rzeczywistości już do niej nie należał i obraz był fałszywy.Spoglądał sobie w oczy i opuszczał wzrok.Ale jednak: wyprostowany, głowa wysoko, ramiona do tyłu, ręce symetrycznie za plecami, wysunięta do przodu noga ugięta lekko w manierze rzymskich imperatorów.Kruczoczarne włosy w lustrach prawie lśnią, mocno ściągnięte i splecione w krótki warkoczyk.Sztywny halsztuk wypiętrza się białą falą na purpurową marynarkę, pośrodku fioletowy hieroglif: logo jurydykatora.Czarne spodnie, białe tabi: proste linie i proste barwy.Śnieżne koronki eksplodują spod rękawów.Na wymanikiurowanych palcach jedyna biżuteria: sygnet Sony z kociookim agatem.Wszystkie tkaniny w widoczny sposób naturalne, żadnej monoprzędzy.Kiedy się porusza, słychać ich szelest.A porusza się zawsze energicznie, z onieśmielającym zdecydowaniem (to też jest po części wrodzone, a po części wytrenowane).Jest przystojny, ale tak przystojni są tu wszyscy.Podniósł wzrok i uśmiechnął się do siebie pod wąsem, i przez tę chwilę było w nim także coś z filmowego łotra.Monostrunówką spadł na dach WTC (na szczęście jej kabina pozbawiona była okien), tu przesiadł się do drugiej, wewnętrznej windy i spłynął bezpośrednio na poziom garaży.Ktoś właśnie przyjechał razem z psem, małym, jazgotliwym kundelkiem.Bydlę małe, a zaciekłe jęło z czystej złośliwości oszczekiwać Nicholasa i ten w końcu się wściekł i odwrócił, gotów je skopać na betonową ścianę; lecz pół sekundy wcześniej kundel podkulił ogon i uciekł do swego pana.Wreszcie podtoczył się wezwany samochód.- Centrala - powiedział mu Hunt wsiadłszy.- Tak jest, Centrala, już jedziemy, sir - i faktycznie, już jechali.Hunt spolaryzował szyby i wywołał na przedniej serwis CNN-u, sprofilowany dla niego przez osobisty program filtracyjny.W newsach pod „Ogólne" rzucała się w oczy informacja o jakiejś tragedii w południowym Meksyku, wiele trupów.Znowu reinkarnacja Trockiego? - zaciekawił się Nicholas i wywołał info.W etykiecie było o sekcie.Mord rytualny? Ale nie.Sekta należała do gatunku apokaliptycznych, tych, co to: wodzu miał objawienie, nawiedzili go mali zieloni, i teraz zbiera naród wybrany dla wypełnienia kosmicznej arki.Zazwyczaj okazuje się, że arka zabierze tylko dusze - więc odcinają ciała.Na to wyglądało i w tym przypadku: pewnej nocy zaczęli się wieszać i strzelać sobie w łeb.Sto czterdzieści trupów.Pierwsze linki prowadziły do tylko odrobinę mniej krwawej rzeźni w podalpejskiej willi w Szwajcarii: ciała rozczłonkowane, czerwień na śniegu.Odkąd Hunt pamiętał, od dzieciństwa, bez przerwy słyszał o podobnych wypadkach.Wychowywał się w przeświadczeniu, iż świat jest ze swej istoty szalony i tylko gdzieniegdzie trafić w nim można na oazy zdrowego rozsądku [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •