[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Potem przeskoczyliśmy na Tertiusa.Ukochana, w tym momencie mój ziemniacki kalendarz przestaje być użyteczny.Opuściliśmy Lunę w sobotę piątego wieczorem i dotarliśmy na Tertiusa w kilka minut później, tak wiec dla naszych celów określę ów tercjański dzień jako sobotę, piąty lipca 2188 roku.Tak go nazwijmy.Nieważne jak określają go tercjańscy obywatele.To by tylko wprowadziło zamieszanie.Nadal za mną podążasz?- No więc.tak.- Dziękuję.Obudziłem się następnego ranka, w niedzielę, szóstego lipca, z obiema nogami.Na Tertiusie upłynęło, mogę to przyznać, trzydzieści siedem dni.Mówisz mi, że dla ciebie były to dwa lata.To bardzo nieprawdopodobna opowieść.Już prędzej uwierzyłbym w jednorożce i w dziewice.Dla Gretchen było to pięć czy sześć lat, co muszę uznać za prawdę, ponieważ ma teraz osiemnaście lub dziewiętnaście lat i jest w ciąży.Jestem zmuszony w to uwierzyć.Dla mnie jednak była to tylko jedna noc, z soboty na niedzielę.W tę “niedzielną” noc spałem z Xia, Gretchen, Minervą, Galahadem i Pikselem i być może też z Tomem, Dickiem i Harrym oraz ich laluniami Agnes, Mabel i Becky.- Kto to? To znaczy te panienki.Chłopców znam.Aż za dobrze.- Moje biedne, słodkie, niewinne dziecko, jesteś zbyt młoda, by to wiedzieć.Nieoczekiwanie spałem dobrze.To doprowadza nas do dnia wczorajszego, określonego drogą ścisłego rachunku jako poniedziałek, siódmy lipca.Ostatnią noc spędziliśmy, odrabiając zmarnowany miesiąc miodowy.i bolszoje thank you, pani moja.- Proszę bardzo, mospanie, ale przyjemność była obopólna.Teraz rozumiem, w jaki sposób dotarłeś do tej daty.Zarówno według kalendarza ze starej gleby, jak i twojego zegara biologicznego, który jak wie każdy czasoskoczek, jest najważniejszy, mamy dziś wtorek, ósmy lipca.Szczęśliwej rocznicy, kochanie!Przerwaliśmy, by wymienić trochę śliny.Hazel się rozpłakała, a moje oczy stały się wilgotne.Śniadanie było bomba.Nie jestem w stanie podać dokładniejszego opisu, ponieważ Gwen-Hazel postanowiła uraczyć mnie tercjańskimi specjałami i skonsultowała to z Dorą pod polem milczenia, więc “żem jadł, co żem dostał”, jak wyrył pewien farmer z Iowa na swoim nagrobku.Podobnie Piksel, który otrzymał jakieś smakołyki wyglądające dla mnie jak odpadki.Jemu jednak smakowały jak ambrozja, czego dowodziło jego zachowanie.Właśnie skończyliśmy drugie filiżanki czegoś, co nie było kawą, i mieliśmy zamiar przemknąć się do rezydencji Longów na to “coś, ekstra” dla mnie, to jest na spotkanie z moją nową córką Wyoming Long, gdy odezwała się Dora:- Zawiadomienie.Linia czasu, data, godzina i miejsce.Oficjalne.Nastawcie czasomierze w chwili usłyszenia sygnału.Hazel zrobiła zdziwioną minę, złapała szybko za torebkę pogrzebała w niej i wyciągnęła coś, czego dotąd nie widziałem Nazwijmy to chronometrem.- Jesteśmy na orbicie stacjonarnej wokół Tellusa, Sol III, na linii czasu trzeciej, kryptonim “Neil Armstrong”.Data: wtorek, pierwszy lipca.- Mój Boże! Wróciliśmy do punktu wyjścia! To dzień naszego Ślubu!- Cicho, kochanie! Proszę cię!-.gregoriańskiego.Powtarzam: linia czasu trzecia, Soi III, pierwszy lipca roku 2177 według kalendarza gregoriańskiego.Sygnał będzie nadany o godzinie dziewiątej czterdzieści pięć czasu strefy piątej.Tyk! Ci, którzy posiadają wyposażenie dla odbioru ścisłej korekty sonicznej, są proszeni o poczekanie na sygnał tonalny.Zaczął się on od niskiej nuty i wznosił się coraz wyżej, aż uszy zaczęły mnie boleć.Dora dodała:- Następny sygnał czasu oraz korekta soniczna zostaną nadane za pięć minut czasu okrętowego lub strefy piątej Tellusa, które są teraz identyczne i stanowią oficjalny czas lokalny o kryptonimie “czas dzienny” dla punktu przechwytu na tej lnii czasu.Hazel, kochana, wiadomość prywatna dla ciebie.- Słucham, Dora?- Tu są buty Richarda.- (Płask, opadły na łóżko.Znikąd).- I jego dwa pozostałe garnitury.- (Bęc).- Zapakowałam z nimi drobniejsze ciuchy i skarpetki.Czy mam dodać parę kombinezonów? Kiedy spaliście, wzięłam jego wymiary.Nie trzeba ich prać.To tkanina herkules.Nie przyjmuje brudu i nie zużywa się.- Tak, Dora.Dziękuję, najdroższa.To miło z twojej strony.Nie kupiłam mu jeszcze nic oprócz miejskich ubrań.- Zauważyłam to.- (Bęc - następna paczka).- Przez całą noc ludzie wchodzili i schodzili z pokładu - ciągnęła Dora.- Ostatni spóźnialski opuścił statek o dziewiątej zero zero, ale powiedziałam kapitan Laz o waszym rocznicowym śniadaniu, więc nie pozwoliła Lazarusowi was niepokoić.Wiadomość od niego: “Jeśli wam to odpowiada, to czy zechcecie łaskawie ruszyć swe ciężkie tyłki i zgłosić się do CzKG?”.Koniec przekazu.Transmisja z mostka na żywo.- Hazel? Mówi kapitan Laz.Czy możecie oboje zejść z pokładu o dziesiątej zero zero? Powiedziałam mojemu upartemu bratu, że to godzina odlotu, na którą może liczyć.Hazel westchnęła.- Tak.Natychmiast idziemy do stanowiska pojazdu.- Świetnie.Życzenia szczęścia dla was obojga ode mnie, Lor i Deety.Gratulacje z okazji rocznicy! Przyjemnie było mieć was na pokładzie.Znaleźliśmy się przy stanowisku pojazdu na dwie minuty przed terminem.Byłem objuczony paczkami i kotem.Przyzwyczajałem się dopiero do nowych butów.czy raczej jednego starego, a drugiego nowego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]