[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jestem tego świadom, Pani.Skoncentruj się więc na tym, co możesz zrobić, nie zaś na tym, czego żałujesz, że zrobić nie możesz.Wszystkie możliwe siły zostały już przeciwko nim skierowane.Ale nie możemy ich przecież zmusić.Radisha kopnięciem rozrzuciła stertę książek.- Nigdy jeszcze nie czułam się tak bezsilna.Nie lubię tego uczucia.Kopeć wzruszył ramionami.- Witaj w świecie, w którym żyje reszta z nas.Pod wysokim sufitem, w rogu pokoju, ciemny punkt, nie większy od czubeczka szpilki, zaczął wydzielać z siebie coś niczym czarny dym.Dym powoli wypełnił kształt niewielkiej wrony.- Co robią pozostali?- Przygotowują się do wojny.Na wszelki wypadek.- Zastanawiam się.Ten czarny oficer.Mogaba.Czy on może być prawdziwym kapitanem?- Nie.Dlaczego?- On robi rzeczy, które chciałabym, żeby robili.Zachowuje się, jakby zamierzali nam służyć.- W tym jest trochę racji, Radisha.Jeżeli ich kapitan powróci przekonany, że nie mają szansy przedostania się, wtedy będą już zaawansowani w przygotowaniach.- Czy robili przygotowania do podróży z powrotem na północ?- Oczywiście.Radisha wyglądała na zmartwioną.Kopeć uśmiechnął się.- Rozważałaś możliwość powiedzenia im wszystkiego? Rzuciła mu spojrzenie, które przejęło go mrozem do szpiku kości.- Tak też myślałem.To nie jest sposób w jaki zachowują się książęta.Zbyt proste.Zbyt bezpośrednie.Zbyt logiczne.Zbyt szczere.- Stajesz się nazbyt śmiały, Kopeć.- Być może tak i jest.Chociaż, o ile sobie przypominam, mandat, jakiego udzielił mi twój brat, miał polegać na okazjonalnym przypominaniu wam.- Dość.- Są tym, czym głoszą, że są, wiesz przecież.Pogrążeni w całkowitej niewiedzy o własnej przeszłości.- Jestem tego świadoma.Ale to nie czyni żadnej różnicy.Mogą stać się tym, czym byli, jeśli im pozwolimy.Lepiej zgiąć kolana przed Władcami Cienia, niż powtórnie przeżywać coś takiego.Kopeć wzruszył ramionami.- Jak zechcesz.Być może.- Uśmiechnął się nieśmiało.- I jak zechcą Władcy Cienia, zapewne.- Wiesz o czymś?- Jestem ograniczony koniecznością pozostawania nie zauważonym.Ale byłem w stanie złapać przebłyski działań naszych przyjaciół z północy.Wpadli w pułapkę naszych małych znajomych z rzeki.Dzikie rzeczy dzieją się w dole, w pobliżu brzegu Main.- Czary?- Wysokiego lotu.Przypominające te, które objawiły się podczas ich przejścia przez bagna piratów.Nie odważyłem się bardziej wtrącać.- Cholera! Cholera-cholera-cholera! Czy nic im się nie stało? Straciliśmy ich?- Nie ośmieliłem się bardziej wtrącać.Czas pokaże.Radisha kopnęła kolejną stertę książek.Pozbawiona wyrazu twarz Kopcia nagle zaczęła zdradzać głęboką irytację.Przeprosiła.- To tylko rozdrażnienie.- Wszyscy jesteśmy rozdrażnieni.Być może ty byłabyś w mniejszym stopniu, gdybyś potrafiła pohamować swe ambicje.- Co masz na myśli?- Być może gdybyś podążała tym torem, który wytyczył twój brat, i wspinała się na jeden tylko szczyt naraz.- Ba! Czy ja, kobieta, jestem tutaj jedynym kogutem?- Od ciebie, kobiety, nikt nie będzie żądał zapłacenia ceny porażki.Ona obciąży sakiewkę twojego brata.- Niech cię diabli, Kopeć! Dlaczego zawsze musisz mieć rację?- Na tym polega treść zlecenia, jakie przyjąłem.Idź do swojego brata.Porozmawiaj.Skalkulujcie wszystko na nowo.Przez chwilę skoncentrujcie się na wrogu.Teraz trzeba odeprzeć Władców Cienia.Kapłani będą zawsze.Chyba, oczywiście, że chcesz odciąć ich wystarczająco skutecznie, by pozwolić zwyciężyć Władcom Cienia.- Gdybym choć jednego z wysokich kapłanów mogła uwięzić za zdradę.W porządku.Wiem.Władcy Cienia pokazali, że wiedzą, co robić z kapłanami.Nikt by w to nie uwierzył.Ja się staram.Jeżeli się ośmielisz, odkryj, co się tam zdarzyło.Jeżeli ich straciliśmy, będziemy musieli działać szybko.Ten przeklęty Łabędź miał za nimi pojechać, prawda?- Sama go wysiałaś.- Dlaczego każdy robi to, co mu każę? Czasami mówię głupoty.Przestań się uśmiechać.Kopeć nie przestał.- Kopnij kolejny stos książek.Radisha wypadła wściekła z pokoju.Kopeć westchnął.Potem wrócił do swej lektury.Autor książki rozwodził się z lubością nad palowaniem, obdzieraniem ze skóry i torturami, jakie spadły na pokolenia na tyle pozbawione szczęścia, że przyszło im żyć w czasach, gdy Wolne Kompanie Khatovaru wymaszerowały z tego dziwnego końca świata, w którym się wylęgły.Książki znajdujące się w tym pokoju zostały skonfiskowane po to, by nie wpaść w ręce poszukiwaczy z Czarnej Kompanii.Kopeć nie wierzył jednak, że ich zgromadzenie tutaj na zawsze pozwoli zachować tajemnicę.Ale być może na dostatecznie długo, by odnaleźć sposób na powstrzymanie rozlewu krwi, który zdarzył się dawno temu.Być może.Zasadnicza jednak nadzieja spoczywała w prawdopodobieństwie, że Kompania zmieniła się wraz z upływem czasu.Że wszystko to nie jest maską.Że naprawdę zapomniała swoje ponure początki, a jej poszukiwanie przeszłości stanowi 'raczej odruch niż zdecydowany powrót, właściwy innym Kompaniom, które powracały wcześniej.Gdzieś w głębi umysłu Kopcia nieustannie tliła się pokusa, aby postąpić zgodnie z radą, której sam udzielił - przyprowadzić tutaj kapitana Kompanii i pokazać mu te wszystkie książki, choćby tylko po to, by zobaczyć, jak zareaguje naprawdę.30.PRZEBUDZENIE TAGLIOSDo Taglios dotarliśmy o zmierzchu, spóźnieni o kilka dni» doprowadzeni na skraj załamania.Łabędź i jego kumple byli w jeszcze gorszym stanie niż my.Ich zwykłe wierzchowce zostały? zajeżdżone na śmierć.Zwróciłem się do Łabędzia:- Sądzisz, że Prahbrindrah będzie wściekły, ponieważ nie zdążyłem na czas?W Łabędziu zostało jeszcze trochę ikry.- A co, u diabła, miałby zrobić? Wpuścić ci owada za koszulę? Przełknie to wszystko i jeszcze się uśmiechnie.Martw się o Kobietę.Tylko ona może ci przysporzyć kłopotów.Jeżeli w ogóle ktokolwiek może.Ona nie zawsze myśli poprawnie.- Kapłani - powiedział Klinga.- Tak.Obserwuj kapłanów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]