[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Za tymi dwoma bezczynnie idzie woźny.Inżynierowie dawno już wyzbyli się wszelkiej wyniosłości, co przy ich dużej wiedzy jest zrozumiałe samo przez się, w przeciwieństwie do woźnego, który zdawał się nią naładowany.Z jedną ręką założoną na plecach a drugą z przodu gładząc pozłacane guziki i delikatne sukno swej liberii; często kiwał głową, na prawo i lewo, jakbyśmy go pozdrawiali a on nam odpowiadał, albo jakby zakładał, że prawdopodobnie go pozdrawialiśmy a on nie mógł tego dostrzec.Oczywiście nikt mu się nie kłaniał, ale patrząc na niego można by niemal uwierzyć, że to nadzwyczajna rzecz być woźnym w kancelarii dyrekcji kopalni.Wprawdzie śmiejemy się za plecami woźnego, ale jego nawet uderzenie pioruna nie zmusiłoby do odwrócenia się; poważamy go więc jako kogoś niezrozumiałego.Dziś będzie nieco więcej pracy; przerwa była zbyt kosztowna.Taka wizyta odciąga uwagę od pracy.Zbyt dużą pokusą jest obserwowanie inżynierów znikających w głębokiej ciemności nowej sztolni.Nasza szychta też wkrótce się skończy, nie zobaczymy więc ich powrotu.Translation - 2005 copyright by Bronisław TuziakTekst pobrano ze strony http://www.kafka.pl/Formatowanie: GDR!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]