Home HomeSimak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal (2)Bulyczow Kiryl Ludzie jak ludzie (SCAN dal 756Moorcock Michael Zeglarz Morz Sagi o Elryku Tom III (SCAN dalMoorcock Michael Sniace miast Sagi o Elryku Tom IV (SCAN dalMoorcock Michael Zemsta Rozy Sagi o Elryku Tom VI (SCAN dalMcCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN dGrzesiuk Stanislaw Boso, ale w ostrogach (3)Balch James F Super antyoksydanty (3)Gibson William Neuromancerphp manual pl (2)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • adam0012.xlx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Oglądana z przestworzy planeta nie wykazywała żadnych zmian dowodzących, że jej powierzch­nię przekształcali Yuuzhan Vongowie.Wyglądała jak ta sama, otoczona chmurami i porośnięta lasami planeta, którą oglądali przed startem na holowideogramach.Tymczasem światostatek rósł tak szybko, że wypełniał niemal całą obserwacyjną kopułę „Rozkosznej Śmierci”.Zanim upłynęło kilkana­ście sekund, przemienił się z kuli o rozmiarach kuatskiej tacy bankieto­wej w ogromny blat konferencyjnego stołu naczelnego dowódcy.Otoczki wokół mrugających przy nim odległych gwiazd sugerowały, że ze szcze­lin w powierzchni koralowej bryły uchodzi ciepło.Widać już było także rozrzucone tu i ówdzie szare i brunatne plamy na oszpeconej dziobami i szramami powierzchni planetoidy.Anakin przypuszczał, że leżący przed nim na koralowym występie powitalny villip może w każdej chwili obudzić się do życia.Przywołał gestem ręki Tahiri, posłużył się projektorem holograficznych całunów maskujących i osłonił ciało zawczasu nagranym wizerunkiem yuuzhańskiego wojownika.Nikt nie miał pojęcia, czy rysunek tatuażu, a także liczba i rozmieszczenie blizn i szram na twarzy są właściwe dla dowód­cy odpowiednika korwety.Wyglądało na to, że blizn jest wystarczająco wiele, ale funkcjonariusze Wywiadu Nowej Republiki wciąż jeszcze się głowili, czy ich długość i ułożenie mogą mieć jakieś znaczenie.Nagle siedzący przy konsolecie sensorów Lowbacca ostrzegawczo zawył, informując w ten sposób, że zza odległej krawędzi tarczy Myrkra wyłoniły się trzy yuuzhańskie korwety.Ich dowódcy starali się zająć pozycje za rufą „Rozkosznej Śmierci”.Anakin polecił, żeby Jaina utrzy­mywała dotychczasowy kurs.Jego siostra miała na głowie kaptur yuuzhańskiego pilota, który nasunęła, aby porozumiewać się z organi­zmami okrętu, ale młodzieniec i tak wyczuwał jej zaniepokojenie.Nie znając procedury obowiązującej podczas zbliżania się do bazy Yuuzhan Vongów, postanowił kierować się do niej kursem bezpośrednim.Miał nadzieję, że nawet jeżeli popełni jakiś błąd, nie wzbudzi tak szybko podejrzeń, jakie mogliby powziąć Yuuzhanie, gdyby usiłował tam dotrzeć ukradkiem.W pewnej chwili Jaina skręciła na sterburtę i zajęła miejsce za linią ciemnych okruchów dryfujących na tle tarczy światostatku, który wypeł­niał w tej chwili całkowicie obserwacyjną kopułę.Anakin polecił ge­stem, żeby Ulaha włączyła projektor hologramów, i zaczął wpisywać do jej komputerowego notesu informacje na temat szczegółów rzeźby po­wierzchni planetoidy.Trwająca prawdopodobnie od wieków podróż w międzygalaktycznych przestworzach spowodowała, że gigantyczny światostatek sprawiał wrażenie przestarzałego i zużytego.Na powierzchni zewnętrznego kadłuba widniało kilka czarnych szczelin o nieregular­nych kształtach, a pozostała część sprawiała wrażenie przypadkowej zbieraniny wypełnionych szarym pyłem zagłębień i większych albo mniej­szych wzgórków z korala yorik.Tu i ówdzie po powierzchni wiły się węższe i szersze wstęgi ścieżek, alei i transportowych szlaków.Od cza­su do czasu się krzyżowały, zbiegały albo kończyły mrocznym otworem umożliwiającym dostanie się do wnętrza światostatku.Lecieli dalej.Wciąż jeszcze żaden Yuuzhanin nie zainteresował się, kim są ani dokąd zdążają.W pewnej chwili Anakin poczuł, że jeżą mu się włoski na karku.Był to nieomylny znak, że dzieje się coś niedobre­go.Żaden obrońca bazy Nowej Republiki nie pozwoliłby, żeby niezna­ny okręt znalazł się tak blisko bez zezwolenia.Jaina starała się lecieć za rufą ostatniego statku, ale musiała korygować kurs, ponieważ wszyscy yuuzhańscy piloci zachowywali tę samą odległość od łagodnie zaokrą­glonej powierzchni planetoidy.W pewnej chwili ujrzała na horyzoncie skupisko stożkowato zakończonych domów Yuuzhan, zwanych grasha-lami.Wszystkie wyglądały, jakby wyrastały spod zewnętrznej skorupy światostatku.Znajdowały się w niewielkiej odległości po stronie sterburty w stosunku do kursu, jakim lecieli piloci długiej linii yuuzhańskich statków.Anakin dostrzegł gołym okiem, że żywe budowle wznoszą się niedaleko gigantycznego czarnego dołu, który miał rozmiary sporego miasta.- Daj maksymalne powiększenie - powiedział, zwracając się do Ulany.- Co ci to przypomina?Bithanka skierowała obiektyw holograficznej kamery na skupisko grashali i ustawiła powiększenie na maksimum.- Wygląda jak coś w rodzaju kosmoportu - wysapała.Mimo że po spędzeniu wielu godzin w leczniczym transie prawie odzyskała siły, twarz wciąż jeszcze miała bardzo bladą.- Widzę otoczony wieloma wejścia­mi ogromny dół i coś, co wygląda jak urządzenia przeładunkowe.- Porzucone? - zainteresował się młodszy Solo.- Nieczynne - poprawiła go Ulaha.- Nie widzę żadnego statku, ale na lądowiskach stoi wiele kapsuł towarowych.i okratowanych pojem­ników.Anakin uwolnił myśli i wysłał je w kierunku kompleksu przeładunko­wego.Nie odebrał już udręki, bólu ani myśli, które wyczuwał poprzednio, ale dziki instynkt voxyna jawił mu się teraz w Mocy bardzo wyraźnie.Młody Solo uświadomił sobie, że delikatne swędzenie karku przerodziło się w dokuczliwe pieczenie.Doszedł do wniosku, że jeżeli nie zmienią kursu, przelecą daleko od yuuzhańskiego lądowiska.Dopiero wtedy zro­zumiał, dlaczego obrońcy światostatku cały czas zachowująmilczenie.- Starają się zwabić nas w pułapkę - powiedział.- Jaina, natych­miast zmień kurs i skieruj nas do tego kompleksu! - Uniósł do ust minia­turowy komunikator.- Gannerze, poproś Tesara żeby ci pomógł i przy­gotujcie tę rakietę.Zaczekajcie, aż podam współrzędne celu.Wszyscy pozostali, uszczelnić próżniowe skafandry.Możliwe, że czeka nas trud­na przeprawa.Gdy Jaina zmieniła kurs, Lowbacca alarmująco warknął.- O rety! - zaćwierkał android-tłumacz unoszący się na wysokości kołnierza Anakina.- Pan Lowbacca pragnie powiedzieć, że nieprzyja­cielski krążownik.- Słyszałem, co chce powiedzieć - przerwał mu Anakin.W oddali nad horyzontem planetoidy uniosła się spora koralowa elipsoida.Szybko się zbliżała, a jej dowódca starał się zająć pozycję między „Rozkoszną Śmiercią” a miejscem, które - Anakin miał już te­raz absolutną pewność - było lądowiskiem laboratorium, w którym klo­nowano voxyny.Lowbacca ostrzegł, że korwety z Myrkra także przy­spieszyły i rozdzieliły się, jakby ich piloci zamierzali zaatakować okręt młodych Jedi od tyłu z trzech stron równocześnie.Piloci pięciu czy sze­ściu innych statków, za którymi jeszcze niedawno lecieli, także zmienili kurs i skierowali swoje jednostki w stronę krążownika.Kiedy Em Teedee zaczął tłumaczyć słowa Wookiego na basie, Anakin po prostu wyłą­czył uprzykrzonego androida.Nagle jedno z niewielkich stworzeń spoczywających na koralowym występie obok powitalnego villipa zaczęło się wywracać na drugą stro­nę.Chwilę potem odtworzyło wizerunek upstrzonej naroślami i guzami yuuzhańskiej głowy oszpeconej wokół brwi workowatymi naroślami.- Gadma dar, Gannerze Rhysode? - odezwała się głowa.Anakin odwrócił się do Tahiri, by mu to przetłumaczyła, ale zanim dziewczyna zdążyła otworzyć usta, villip przemówił w basicu:- Jeżeli chcesz ze mnąrozmawiać, Jeedai, pogładź powitalnego villipa.Zanim Anakin usłuchał, zwrócił się do siostry.- Jaino, utrzymuj cały czas ten sam kurs [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •