Home HomeTrylogia Lando Calrissiana.03.Lando Calrissian i Gwiazdogrota ThonBokaTrylogia Hana Solo.01.Han Solo na Krancu GwiazdMc Auley Paul J Czterysta miliardow gwiazd (SCAElliott Kate Korona gwiazd 04 Dziecko płomieniaMc Auley Paul J Czterysta miliardow gwiazdMc Auley Paul J Czterysta miliardow gwiazd (2)R01 (18)Carey Jacqueline 01 Strzala Kuszielaphp manual pl (2)Wybor dramatow Zapolska
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Wiedział jedno: idąca u jego boku Tahiri nie przestawała zapewniać go, że wyzdrowieje.Wierzył jej, ale nie miał dość siły, aby to powiedzieć.Zamiast tego uścisnął jej rękę.Upłynęło trochę czasu.Anakin nie potrafiłby powiedzieć ile, ale pewne niedużo.W pewnej chwili usłyszał charakterystyczne buczenie klingi świetlnego miecza.Odwrócił głowę i przekonał się, że przepływa w powietrzu obok Tesara.Na ramionach Barabela siedziała Alema i wier­ciła srebrzystym ostrzem otwór w sklepieniu korytarza.Za nimi Bela, siedząc na ramionach siostry, grubą lufą blastera Jovana Drarka wciskała w podobny otwór strzęp materiału.Teraz Alema wzięła od Tesara granat i wcisnęła go w otwór w skle­pieniu korytarza.Sekundę później Tahiri pociągnęła Anakina za róg i młodzieniec stracił z widoku całą grupę.Usłyszał jednak bardzo wy­raźnie, jak jedno z Barabelów wychrypiało:- Sześć sekund.Zrozumiał, ze Tekli stabilizuje stan jego zdrowia, a może nawet za­czyna leczenie.Uniósł głowę i zobaczył, że zza zakrętu korytarza wybiega Alema w towarzystwie trojga Barabelów.Chwilę później usłyszał dobrze zna­ne brzęczenie i zrozumiał, że nadlatują ogłuszające chrząszcze.Dwa trafiły Twi’lekiankę w plecy i chociaż nie przebiły materiału jej kombi­nezonu, Alema potknęła się i straciła równowagę.Biegnący obok Tesar wziął ją na ręce, nawet nie zwalniając tempa biegu.W następnej sekundzie Anakinem zakołysała fala udarowa.Na szczę­ście zatyczki w uszach młodzieńca ochroniły bębenki przed grzmotem rozrywanego korala yorik.Ze ścian tunelu posypały się okruchy i wzbiły obłoczki kurzu, a kiedy zza zakrętu korytarza wyłoniła się chmura dymu i pyłu, Tekli naciągnęła na twarz Anakina maskę do oddychania.Młodzi Jedi przebiegli jeszcze trzydzieści kroków i stanęli.Chadra-Fanka położyła ostrożnie młodzieńca na dnie korytarza i wręczyła Jainie tubkę trzeźwiących soli, aby obudziła Alemę, a potem wcisnęła drobne dłonie w ranę Anakina i zaczęła czegoś szukać w jego klatce piersiowej.Młody Solo starał się zdławić okrzyk bólu, ale nie zdołał.Szepcząc półgłosem jakieś wskazówki stojącej obok Tanin, Tekli sku­piała całą uwagę na wykonywanej pracy.W pewnej chwili Anakin spoj­rzał w dół i zobaczył, że drobne ręce uzdrowicielki kryją się po łokcie w jego ranie.Postanowił więcej tam nie spoglądać.Nagle z miejsca, w którym zawaliło się sklepienie korytarza, dole­ciał odgłos blasterowych strzałów.Anakin chciał unieść głowę, aby zo­baczyć, co się dzieje, ale starszy brat łagodnie położył dłoń na jego czole.- Nie martw się - powiedział.- Panujemy nad sytuacją.- Alema.ranna? - wydyszał Anakin.- Rozgniewana.- Jacen machnął ręką w kierunku toczącej się bi­twy.- Właśnie w tej chwili wypala dziury w torsach kolejnych Yuuzhan Vongów.Chyba sprawia jej to wielką radość.- Ma doskonały.powód - zauważył Anakin.- Kiedy jednak.- Spokojnie.- Jacen uniósł ręce w geście rezygnacji.- Nie staram się jej osądzać.Młodszy brat poczuł ból, jakby nagle ostra igła przeszyła jego ciało.Skrzywił się, ale tym razem nie jęknął.Z wysiłkiem obrócił głowę i zmu­sił się, aby obrzucić brata powątpiewającym spojrzertiem.- Naprawdę nie.Mówię szczerze - zapewnił go Jacen.W pewnej chwili częstotliwość blasterowych strzałów wyraźnie wzrosła, a w następnej Lowbacca zaryczał, aby oznajmić wszystkim, że zabił voxyna.Jacen odwrócił głowę w kierunku odgłosów walki.Na jego twarzy malował się niepokój.- Czy martwię się, co z nami będzie? - zapytał.- Chyba w to nie wątpisz.Ta wojna wydobywa na światło dzienne wszystko, co złe i samolubne w Nowej Republice.Korumpuje, gwiazda po gwieździe, całą galaktykę.Widzę, jak przeciąga na ciemną stronę rycerzy Jedi, jednego po drugim, jak nas zmusza, żebyśmy walczyli, aby zwyciężać, zamiast chronić bezbronne istoty.Nie mogę jednak nikogo zmuszać, aby mnie naśladował.Każdy musi sam dokonać takiego wyboru.Przynajmniej tego nauczyły mnie przeżycia w stacji Centerpoint.- Zrobiłeś ze mnie głupca - odezwał się Anakin.- Zrobiłem głupca z siebie - poprawił go Jacen.- Zdawało mi się, że tylko ja jeden dostrzegam różnicę pomiędzy tym, co dobre, a tym, co złe.Dopiero później uświadomiłem sobie, że nie miałem racji.Prawdę mówiąc, uświadomiła mi to Tenel Ka, po tym, co powiedziałem na pokładzie „Rozkosznej Śmierci”.Od tamtej pory staram się zrobić wszyst­ko, żebyś mi przebaczył.- Doprawdy? - Anakin skrzywił się, kiedy jedna z drobnych dłoni uzdrowicielki otarła się o organ, któremu się to nie spodobało.- Nie wiedziałem.Jacen obdarzył go szelmowskim uśmiechem, z którego słynęli wszy­scy z rodu Solo.- Tak myślałem - powiedział.Nagle świst blasterowych błyskawic ustąpił miejsca dobrze znane­mu buczeniu zapalanych kling świetlnych mieczy.Anakin uniósł gło­wę.Na sklepieniu i ścianach korytarza odbijały się promieniujące od strony rumowiska okruchów i brył korala yorik smugi różnobarwnych odbłysków.- Musimy iść.- Dźwignął się i oparł na łokciach.- Nie pozwolę, żeby jeszcze ktoś spośród nas stracił życie.- Sam stracisz, jeżeli nie pozwolisz mi dokończyć! - odcięła się Tekli.Dała znak Tahiri, która przytrzymała młodzieńca w pozycji leżą­cej.- To potrwa jeszcze tylko kilka sekund.Anakin odważył się spojrzeć jeszcze raz na swoją ranę i przekonał się, że Chadra-Fanka pokrywa dziurę w jego ciele warstwą gojącego balsamu.Z przerażeniem zauważył, że nie wyczuwa dotyku jej palców.- Znieczuliłaś mnie? - zapytał.- Tylko na tyle, żebyś nie czuł bólu.- Tekli wyjęła z palców Tahiri przesycony płynem bacta tampon i umieściła go w środku rany.- Na razie jednak nic więcej nie mogę poradzić.Powinieneś pogrążyć się w leczniczym transie.- Kiedy z tym skończymy - zapewnił.Tekli spojrzała w jego oczy.Jej płaskie nozdrza lekko zadrżały.- Wcześniej - oznajmiła.- O wiele wcześniej.- Wcześniej? - zapytała jak echo Tahiri.Spojrzała w kierunku ru­mowiska, zza którego nie przestawały napływać odgłosy walki.- Ale kojące transy zajmują wiele godzin.a nawet dni! - wykrzyknęła.Tekli zignorowała jej słowa.Nie przestawała wpatrywać się w Anakina.- Masz przebitą śledzionę - oznajmiła, powracając do pracy.Na wypadek, gdyby musiała ponownie otwierać ranę, nie zalepiła jej synciałem, ale zaszyła brzegi chirurgiczną nicią.- Zamknęłam otwór, ale krew będzie się sączyła z rany, dopóki nie zapadniesz w trans i nie po­możesz jej się zagoić.- Jak ma to zrobić? - żachnęła się Tahiri.- Nie możemy się zatrzy­mać, kiedy na pięty następują nam Yuuzhan Vongowie.Zapadła pełna napięcia cisza.Wszyscy zdawali sobie sprawę z po­wagi sytuacji.Jacen zacisnął wargi, żeby nie drżały [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •