Home HomeMichael Judith Œcieżki kłamstwa 01 Œcieżki kłamstwaMoorcock Michael Kronika Czarnego Miecza Sagi o Elryku Tom VIIMoorcock Michael Zeglarz Morz Przeznaczenia Sagi o Elryku Tom IIIMoorcock Michael Zeglarz Morz Sagi o Elryku Tom III (SCAN dalMoorcock Michael Sniace miast Sagi o Elryku Tom IV (SCAN dalMichael Barrier The Animated Man, A Life of Walt Disney (2007)Saylor Steven Zagadka KatylinyCapp Colin Bron Chaosu (2)Roth Veronica Niezgodna 02 ZbuntowanaSwietlisty Kamien 03 Paneb Og Jacq Christian
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grabaz.htw.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Nie puszczał.Kilkadziesiąt cen-tymetrów przed jej oczyma łopatki koła monotonnie wędrowały w dół.Szarpnęłasię raz i drugi, wierzgając nogami, aby uwolnić się z jego rąk.Spoglądał na niąz kamienną twarzą, jakby nic sobie nie robił z jej wysiłków.Szarpnęła się jeszcze raz.Trzymał mocno.Nagle oczy mu się rozszerzyły, na krótko pojawił się w nich lęk.Przesiąk-nięte wodą, przegniłe deski podłogi zaczynały się wyginać.Ciężar dwóch osóbbył zbyt duży dla nadgryzionego zębem czasu drewna.Zewnętrzna deska pękłaz trzaskiem.Kolano de Kere a osunęło się w szczelinę, lecz nadal mocno trzymałKate.Ile czasu zostało? Wbiła paznokcie lewej dłoni w nadgarstek przeciwnika,mając nadzieję, że ból każe mu rozluznić uścisk.Ile jeszcze?De Kere przypominał rozwścieczonego buldoga, który zanurzył kły w cieleofiary i za nic nie chciał jej puścić.Rozległ się drugi trzask.Rycerz z trudem utrzy-mał równowagę.Gdyby zewnętrzna deska całkiem się przełamała, oboje spadlibydo rzeki.Nic sobie z tego nie robił, wciąż ją trzymał.Ile jeszcze?!Kurczowo zacisnęła dłonie na łopatce.Miała nadzieję, że siła obracającegosię koła zdoła ją wyrwać ze stalowego uścisku prześladowcy.Poczuła gwałtow-ne, bolesne szarpnięcie.Poskutkowało.Deska się złamała.De Kere runął w dół,309 puszczając wreszcie jej kołnierz.Ale Kate też spadła.Prosto w spienioną kipielpod kołem.W górze strzelił żółty płomień.Rozległ się ogłuszający huk, zalała ją fala go-rąca.Dostrzegła jeszcze deski rozlatujące się na wszystkie strony.Fala eksplozjiobróciła nią w powietrzu i cisnęła w lodowatą wodę.Przed oczyma rozbłysły jejgwiazdy.Zdążyła jeszcze pomyśleć, że kipiel wciąga ją w głąb, i straciła przy-tomność.09.04.01Chrisa obudziły krzyki żołnierzy.Uniósł głowę i popatrzył w kierunku mo-stu.Panował tam zgiełk, trwała bezładna bieganina.W górnym oknie kamiennejbudowli pojawił się nagle mnich w białym habicie, w którym od razu rozpo-znał Marka.Przyjaciel przez chwilę parował mieczem ciosy kogoś atakującegoz wewnątrz, wreszcie zsunął się po winorośli i skoczył do rzeki.Chrisa prze-szył dreszcz, pod mostem było bardzo płytko.Wytężał wzrok, ale nigdzie na po-wierzchni nie zauważył głowy kolegi.W tej samej chwili sąsiedni młyn eksplodował.Buchnęły płomienie, deskipoleciały na wszystkie strony.Strażnicy wyrzuceni w górę impetem wybuchu sto-czyli się po umocnieniach jak szmaciane lalki.Kiedy rozwiała się chmura bia-ławego dymu, ujrzał, że po wielkiej budowli pozostała tylko sterta płonących be-lek.Na wodzie między potrzaskanymi kawałkami desek unosiły się ciała zabitychstrażników, nadal jednak nigdzie nie było widać płynącego Marka.Nigdzie nie widział też Kate.Nurt przyniósł w pobliże jego kryjówki białyhabit.Chrisa ogarnęło bolesne przeczucie, że Marek zginął.Bał się zostać tu sam.Postanowił zaryzykować łączność radiową.Stuknął siępalcem w ucho i powiedział cicho: Kate? Andre? Nie było odpowiedzi. Kate, słyszysz mnie? Andre?Znowu cisza.Na wodzie dryfowały zwłoki mężczyzny.Był podobny do Marka, równie wy-soki i barczysty, ciemnowłosy, w białej lnianej koszuli.Chris jęknął.To na pew-no Andre.Wśród żołnierzy obozujących pod dębowym zagajnikiem rozległy siękrzyki.Obejrzał się szybko, żeby sprawdzić, czy nie biegną w jego stronę.Kiedyznów przeniósł wzrok na rzekę, zwłoki były już kilkadziesiąt metrów dalej.Dał nura w zarośla i zaczął się zastanawiać, co robić.310 * * *Kate wynurzyła się na powierzchnię.Była całkiem Zesztywniała, bezwolniedała się ponieść prądowi.Wszędzie dokoła niczym pociski spadały kawałki roz-trzaskanych desek.Chciała zaczerpnąć oddechu, lecz przeszył ją silny ból w kar-ku.Jego echa jak ukłucia wstrząsów elektrycznych rozpłynęły się po całym ciele.W ogóle nie mogła się poruszyć.Uderzyła ją myśl, że doznała urazu kręgosłupai jest sparaliżowana.Dopiero po chwili uprzytomniła sobie, że ma władzę w pal-cach rąk i nóg.Ból zanikał stopniowo, jak gdyby cofał się do szyi, gdzie był szcze-gólnie dotkliwy, wręcz nie do zniesienia.Ale już łatwiej było oddychać, a chwilępózniej mogła też poruszyć rękoma i nogami.Sprawdziła raz i drugi.Tak, mogłanimi poruszać.Nie była sparaliżowana.Tylko ten ból szyi.Ostrożnie obróciła głowę najpierw w lewo, potem w pra-wo.Ból był nieznośny, ale nie skręciła karku.Dryfowała w spokojnym nurcie.W kąciku oka zebrała jej się kropelka wody.Kate powoli uniosła rękę i starła kro-plę z powieki.To była krew.Zciekała z jej czoła.Dotknęła rany palcami.Bardzokrwawiła.Wciąż leżała w wodzie na wznak.Czuła tak silny ból, że nie miała odwagiprzekręcić się na brzuch i popłynąć.Zresztą prąd znosił ją w dół rzeki.Ciekawe,dlaczego do tej pory nikt jej nie zauważył.Usłyszała okrzyki na brzegu.Właśnie została dostrzeżona.* * *Chris wyglądał spomiędzy zarośli.Zobaczył Kate unoszącą się na wodzie.Była ranna, całą lewą stronę twarzy miała zakrwawioną.W dodatku wcale się nieruszała.Może była sparaliżowana?Kiedy ich spojrzenia się spotkały, uśmiechnęła się blado.Wiedział, że jeśliujawni swoją kryjówkę, na pewno zostanie pojmany, nie wahał się jednak aniprzez chwilę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •