Home HomeFarmer Philip Jose Œwiat Rzeki 04 Czarodziejski labiryntNowakowski Sawomir Uroda i ZdrowieCzosnowska Bogusława Ostatni gongRobert A. Heinlein Daleki PatrolAnders Roslund & Borge Hellstrom Ewert Grens 04.Dziewczyna w tunelu (2007)Frank J. Williams, William D. Pederson Lincoln Lessons, Reflections on America's Greatest Leader (2009)Zientarowa Maria Drobne ustroje (SCAN dal 1028)Gabrielle Zevin Krew z krwi483.Programming.in.CsharpKing Stephen Mroczna wieza I. Roland (SCAN d
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • angamoss.xlx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Nie opodal kilku pielgrzymów modliło się żarliwie, inni sie­dzieli bez słowa z przymkniętymi powiekami.Obok groty przepływała jakaś rzeka i szum jej wody ukoił mnie.Na widok Madonny zmówiłam krótką modlitwę.Poprosiłam Świętą Pannę o po­moc, gdyż moje serce nie miało już sił, by więcej cierpieć.“Jeśli ból musi nadejść, niech przyjdzie szybko - prosiłam.- Mam jeszcze całe życie przed sobą i muszę z niego zrobić najlepszy użytek.Jeśli on musi wybierać, niech tego wyboru rychło dokona.A wtedy na niego poczekam.Albo o nim zapo­mnę.Czekanie sprawia ból.Zapomnienie sprawia ból.Lecz nie móc podjąć żadnej decyzji jest najdo­tkliwszym cierpieniem”.W głębi serca czułam, że moje słowa były posły­szane.ŚRODA 8 GRUDNIA 1993Kiedy na kościelnym zegarze wybiła północ, zgromadzenie wokół nas stało się liczniejsze.Było nas bez mała sto osób, w tym kilku duchownych i zakonnic.Wszyscy staliśmy nieruchomo na desz­czu, ze wzrokiem utkwionym w figurze Matki Bo­skiej.- Pani Nasza Niepokalanego Poczęcia, składam ci hołd - rzekł ktoś obok mnie, gdy tylko ustało bi­cie zegara.- Składamy ci hołd - zawtórowali mu inni.Zerwała się burza oklasków.Wówczas pojawił się strażnik z prośbą, byśmy unikali hałasu, bo­wiem zakłócamy modlitwę innym pielgrzymom.- Przybyliśmy z daleka - wyrwał się ktoś z tłu­mu.- Oni również - odrzekł spokojnie strażnik, wskazując na wiernych modlących się na deszczu.- A przecież modlą się po cichu.Pragnęłam z całych sił, by strażnik położył kres całemu temu zbiegowisku.Chciałam być tylko z nim, daleko stąd i trzymając jego dłonie w swo­ich, opowiadać mu o moich uczuciach.Mieliśmy przecież rozmawiać o tym domu, o dalszych pla­nach, o miłości.Wzbierała we mnie coraz silniej­sza potrzeba, by dodać mu otuchy, okazać więcej czułości, obiecać, że nie będę szczędzić starań, by mógł spełnić swoje marzenia.Jednak strażnik odszedł, a jeden z kapłanów za­czął cichym głosem odmawiać różaniec.Gdy w końcu przyszło do wyznania wiary, które wień­czyło ciąg modlitw, wszyscy zamilkli i trwali nieru­chomo z zamkniętymi oczyma.- Kim są ci ludzie? - spytałam.- To charyzmatycy.Znałam to słowo, ale prawdę powiedziawszy nie wiedziałam, co ono oznacza.Domyślił się tego od razu.- To ci, którzy godzą się przyjąć płomień Ducha Świętego, płomień pozostawiony nam w spadku przez Chrystusa, od którego nieliczni rozpalili swój własny.Oni są blisko pierwotnej prawdy chrześcijaństwa, blisko czasów, kiedy każdy mógł czynić cuda.To istoty, które prowadzi promienna Jasna Pani - dorzucił, wskazując oczami postać Matki Boskiej.Zebrani zaczęli cichutko śpiewać, jakby pod ba­tutą jakiejś niewidzialnej ręki.- Drżysz, pewnie jest ci zimno? Wiesz przecież, że wcale nie musisz w tym uczestniczyć - powie­dział szeptem.- A ty tu zostajesz?- Zostaję, bo to jest moje życie.- A zatem ja również chcę brać w tym udział - odrzekłam, choć wolałabym być daleko stąd.- Jeś­li tak właśnie wygląda twój świat, chcę stać się je­go częścią.Grupka osób nadal śpiewała.Przymknęłam oczy i próbowałam cokolwiek zrozumieć mimo słabości mojego francuskiego.Powtarzałam jedy­nie słowa, nie rozumiejąc absolutnie ich znaczenia.Dzięki temu czas płynął szybciej i już niedługo bę­dziemy mogli powrócić do Saint-Savin, tylko my sami, we dwoje.Śpiewałam zatem, aż ze zdumieniem spostrze­głam, że muzyka zawładnęła mną całkowicie, jak­by była żywa i wprowadziła mnie w trans.Uczucie zimna gdzieś sobie poszło, przestałam się martwić o to, że pada deszcz, a ja nie mam ubrania na zmianę.Muzyka działała kojąco, wypełniała moją duszę radością, przenosiła w czasy, kiedy Bóg był blisko i wspomagał mnie w trudnych chwilach.A kiedy byłam już o krok, by poddać się jej bez reszty, nagle ucichła.Otworzyłam oczy.Jakiś zakonnik szeptał coś do ucha jednemu z księży, po czym oddalił się.Ksiądz zwrócił się do nas wszystkich:- Chodźmy modlić się po drugiej stronie rzeki.W milczeniu podążyliśmy za nim.Przeprawili­śmy się przez most położony na wprost groty i znaleźliśmy się na przeciwległym brzegu.To miejsce było jeszcze piękniejsze, okolone drzewa­mi, łąką i wodą.Widzieliśmy stamtąd wyraźnie podświetloną figurę Matki Boskiej, a nasze głosy mogły płynąć swobodnie.Nie czuliśmy się już skrępowani, że przeszkadzamy innym w modli­twie.Ludzie zaczęli śpiewać głośniej, z uśmiechem podnosili twarze ku niebu, krople deszczu perliły się na ich policzkach.Ktoś wzniósł w górę ramio­na, kołysząc się w takt muzyki, a w chwilę później wszyscy poszli w jego ślady.Próbowałam za wszelką cenę poddać się ogólne­mu nastrojowi, ale jednocześnie chciałam obserwo­wać, co robią inni.Stojący obok mnie kapłan śpie­wał po hiszpańsku, więc starałam się powtarzać je­go słowa.Były to prośby kierowane do Ducha Świę­tego, do Matki Boskiej, by pozostali z nami i udzie­lili nam swej mocy i swego błogosławieństwa.- Niechaj spłynie na nas dar języków - rzekł je­den z księży.To samo zdanie powtórzył po hisz­pańsku, po włosku i po francusku.Nie wiem, jak to się stało, ale nagle każdy z obecnych zaczął mówić językiem nie należącym do żadnego znanego mi idiomu.Był to bardziej harmider niż mowa, a słowa zdawały się nie zna­czyć nic, choć wypływały z głębi duszy.Natych­miast przypomniałam sobie naszą rozmowę w ko­ściele, kiedy mówił mi o Objawieniu, o tym, że ca­ła mądrość polega na umiejętności wsłuchania się w siebie.“Może to właśnie język aniołów?” - pomyśla­łam, naśladując innych i czując przy tym własną śmieszność.Ludzie spoglądali w ekstazie na Madonnę po drugiej stronie potoku.Odszukałam go wzrokiem.Stał niedaleko.Jak inni wznosił ramiona do nieba i wymawiał pośpiesznie słowa, jakby właśnie z Nią rozmawiał [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •