Home HomeChristian Apocrypha and Early Christian Literature. Transl. By JamesJames L. Larson Reforming the North; The Kingdoms and Churches of Scandinavia, 1520 1545 (2010)Christie Agata Tajemnica lorda Listerdalea (SCFagyas Maria Porucznik diabla (4)Quinnell A.J. Blekitny KartelDick Philip K. Ubik18 Stabilizatory O Pracy Ciaglej (2)Alex Kava Zło KonieczneRogers Rosemary Słodka dzika miłoÂśćM. Keane, D. Chase Dieta w chorobach nowotworowych
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nowepliki.pev.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .- Przysięgam w imię boskie - oznaj­mił, wyciągając ponownie rękę.- I przysięgasz na Boga, że oddalisz się stąd natychmiast w pokoju?Bajazid przestał na chwilę myśleć o swoim bogactwie.- Wpierw musimy wrócić do naszej wioski - oznajmił.- Potrzebny jest nam helikopter i pilot.- Na Boga, nie.Okup zapłaciłem za bezpieczny powrót pilota i za helikopter.- Hakim otworzył dłoń i utkwił wzrok w szejku, który teraz widział już tylko brylant.- Przysięgasz na Boga?Bajazid i jego ludzie wpatrywali się w płynny ogień płonący w nieruchomej jak skała dłoni.- Co.co stoi na przeszkodzie, żebym zabrał wszystko? - stwierdził ponuro.- Żebym zabrał wszystko, zabił ciebie, spalił pałac, wziął ją jako zakładniczkę i zmusił pilota do odwiezie­nia nas?- Nic.Nic prócz honoru.Czy Kurdowie są pozbawieni honoru? - zapytał ochrypłym głosem Hakim.Jakie to pod­niecające, myślał: jeśli mi się uda, będę żył, jeśli przegram, umrę.- To więcej niż pełna zapłata.- Akceptuję to jako pełną zapłatę.za pilota i za helikop­ter.- Bajazid oderwał na chwilę wzrok od brylantu.- Ale nie za ciebie i nie za kobietę.- Pot spływał mu po twarzy.Tyle widział tutaj bogactwa, tak łatwo było je zagarnąć, ale istniał przecież honor, o tak, nie pozwalał na to honor.- Za ciebie i za kobietę też należy mi się uczciwy okup.Na zewnątrz ktoś uruchomił samochód.Mężczyźni podbiegli do wybitego okna.Samochód podjechał do głównej bramy i na ich oczach popędził do miasta.- Szybko! - powiedział Bajazid.- Decyduj się.- Kobieta jest bez wartości - stwierdził Hakim, obawiając się skutków tego kłamstwa i wiedząc, że musi się targować; w przeciwnym razie przegra.Wybrał bransoletę z rubinów.-Zgoda?- Dla ciebie może być bez wartości, ale nie dla pilota.Ta bransoleta, ten naszyjnik i jeszcze ta bransoleta z zielonymi kamieniami.- Na Boga, to za dużo - wybuchnął Hakim.- Sama bransoleta to już za dużo.jest warta więcej niż pilot i heli­kopter!- Synu potępionego ojca! Chcę tę bransoletę, ten naszyjnik i bransoletę z zielonymi kamieniami!Targowali się coraz bardziej zażarcie, obserwowani bacznie przez wszystkich prócz uwięzionego we własnym prywatnym piekle Erikkiego, którego obchodziła tylko Azadeh.Zastana­wiał się, gdzie jest lekarz i jak mógłby pomóc jej i Hakimowi.Gładząc ją po włosach i słuchając gniewnych głosów mężczyzn miotających na siebie obelgi czuł, że zaraz poniosą go nerwy.A potem Hakim uznał, że nadszedł właściwy moment i wydał z siebie żałosny jęk, który mieścił się w strategii całej gry.- Na Boga, umiesz się targować lepiej ode mnie! Zrobisz ze mnie żebraka! Oto moja ostateczna oferta! - oznajmił, kładąc na dywanie dwie bransolety, złotą i brylantową, i mniejszy ze szmaragdowych naszyjników.Była to uczciwa cena, niższa od tego, czego domagał się Bajazid, lecz przewyższająca wielokrotnie to, czego się pierwot­nie spodziewał.- Zgoda - powiedział szejk, zgarniając kosztowności i wszyscy odetchnęli z ulgą.- Czy przysięgasz na Najwyższego, że nie będziesz nas ścigał? I że nas nie zaatakujesz?- Tak, tak, przysięgam.- To dobrze.Pilocie, chcę, żebyś odwiózł nas do domu - oznajmił po angielsku Bajazid.- Ja proszę, nie rozkazuję, aga - dodał szybko, widząc wściekłość na twarzy Hakima, po czym podał Erikkiemu złotą bransoletę.- Chcę cię wynająć, a oto zapłata za twoje usługi.- Z miasta nadjeżdża samochód! - zawołał jeden z górali pełniących wartę na patio.Bajazid coraz bardziej się pocił.- Przysięgam na Boga, pilocie, że nie zrobię ci nic złego.- Nie mam dość benzyny.- W takim razie wysadź nas w połowie drogi.- Nie mam dość benzyny.- Więc zabierz nas i wysadź gdziekolwiek w górach.Tylko kawałek drogi stąd.Proszę cię, nie rozkazuję.Na Proroka, traktowałem cię dobrze, jego też.i nie zniewoliłem jej.Proszę.Wszyscy usłyszeli zawartą w jego słowach groźbę.Może groził, może nie, ale Erikki wiedział ponad wszelką wątpliwość, że cała gadka o “honorze” i składane przed Bogiem przysięgi niewarte będą funta kłaków, gdy padnie pierwszy strzał.Musiał teraz naprawić fatalne konsekwencje ataku, który podjęli już po śmierci chana i wypłaceniu połowy okupu.ataku, w wyniku którego Azadeh odniosła, Bóg wie, jakie rany, a Hakim o mało nie zginął.Z kamiennym wyrazem twarzy po raz ostatni jej dotknął, po czym spojrzał na chana i skinął głową, bardziej do siebie niż do niego.Wstał i wyrwał stena z rąk najbliższego górala.- Przyjmuję twoją przysięgę złożoną w obliczu Boga i zabiję cię, jeśli mnie oszukasz - oznajmił [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •