Home HomeCameron Christian Tyran 1 TyranFowler Christopher Siedemdziesišt siedem zegarówChristopher J. O'Leary, Robert A. Straits, Stephen A. Wandner Job Training Policy In The United States (2004)Œwietlisty Kamień 03 Paneb Ognik Jacq Christian(1)Swietlisty Kamien 03 Paneb Og Jacq ChristianJacq Christian Œwietlisty kamień 03 Paneb OgnikPoematBogaCzlowieka k.4z7Harry Eric L Strzec i bronic (2)Mielniczek Anna LaluniaBriggs Patricia Mercedes Thompson 08 Niespokojna Noc
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tgshydraulik.opx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Miałaby porywać własnego syna i płacić sobie własne pieniądze? Nie byłoby w tym żadnego sensu.Natomiast jej mąż jest w zupełnie innej sytuacji.Ma bogatą żonę.To nie to samo, co być bogatym osobiście - coś mi się wydaje, że ta dama nie bardzo lubi rozstawać się ze swymi zasobami, wyjąwszy bardzo uzasadnione wypadki.Natomiast pan Waverly, widać to od razu, jest typem bon viveur[17].- Niemożliwe - prychnąłem.- Nie tak całkiem.Pomyśl: kto odsyła całą służbę? Pan Waverly.Może pisać kartki, podtruwać żonę, cofać wskazówki zegara i przygotować znakomite alibi swojemu wiernemu totumfackiemu Tredwellowi.Tredwell nigdy nie lubił pani Waverly.Jest oddany swemu panu i pragnie co do joty wypełniać jego rozkazy.Trzy osoby brały w tym udział.Waverly, Tredwell i jakiś przyjaciel Waverly'ego.Błędem policji było, że nie zainteresowała się bardziej mężczyzną w szarym samochodzie wiozącym dziecko omyłkowo wzięte za Johnniego.On był tym trzecim.W sąsiedniej wiosce wziął do auta chłopczyka z płowymi loczkami.W odpowiednim momencie przejechał od wschodniej do południowej bramy machając ręką i krzycząc.Ani jego twarz, ani tablice rejestracyjne samochodu nie były dobrze widoczne, a więc i buzi dziecka nikt nie mógł rozpoznać.Mężczyzna skierował się na drogę do Londynu.A tymczasem Tredwell zorganizował posłańca o wyglądzie obwiesia do dostarczenia paczki.Jego pan przygotował alibi na wypadek, mało prawdopodobny, że mimo sztucznych wąsów dostawca paczki rozpozna Tredwella.Co do Waverly'ego gdy na zewnątrz zrobił się ten zamęt i inspektor wybiegł, ukrył chłopca pośpiesznie w “księżej dziurze” i zaraz ponownie dołączył do policjanta.Później tego samego dnia, gdy inspektor odjedzie, a panna Collins też sobie pójdzie, łatwo będzie Waverly'emu odwieźć syna własnym samochodem w jakieś bezpieczne miejsce.- A co z psem? - spytałem.- I z kłamstwem panny Collins?- To taki mój żarcik.Pytałem ją, czy były w domu jakieś zabawki tego rodzaju - pluszowe pieski, a ona powiedziała, że nie.Oczywiście, że były.W pokoju dziecinnym! Widzisz, pan Waverly zaniósł do “księżej dziury” trochę zabawek, żeby Johnnie miał zajęcie i był cicho.- Panie Poirot - Waverly wszedł do pokoju - czy pan coś wykrył? Czy domyśla się pan, dokąd chłopiec został zabrany?- Tu jest adres - Poirot podał mu skrawek papieru.- Ależ to pusta kartka.- Bo czekam, aż pan mi to napisze.- Co za.- twarz pana Waverly zrobiła - się purpurowa.- Wiem wszystko, monsieur.Daję panu dwadzieścia cztery godziny na przywiezienie chłopca do domu.Musi pan wytężyć całą swoją pomysłowość, by wyjaśnić odzyskanie syna.Inaczej pani Waverly zostanie dokładnie poinformowana o przebiegu wypadków.- Jest z moją starą nianią - pan Waverly zapadł się w fotel i ukrył twarz w dłoniach - dziesięć mil stąd.Jest szczęśliwy i pod dobrą opieką.- Nie mam co do tego wątpliwości.Gdybym nie uważał pana za ojca, w głębi serca, dobrego, nie byłbym skłonny dać panu jeszcze jednej szansy.- Ten skandal.- Otóż to.Nosi pan stare, szanowane nazwisko! Niech pan go więcej nie naraża.Do widzenia panie Waverly.Aha, przy okazji, jedna mała rada.Zamiataj trzeba również w kątach!Podwójny dowód- Ale dyskrecja nade wszystko - powiedział pan Marcus Hardman po raz chyba już czternasty.Słowo dyskrecja powracało regularnie w jego wypowiedziach jako niewątpliwy motyw przewodni.Nieduży, zażywny pan Hardman odznaczał się nadzwyczajnie wypielęgnowanymi dłońmi i głosem płaczliwego tenora.Będąc na swój sposób osobistością, z wytwornego życia uczynił swój zawód.Zamożny, choć nie należał do największych bogaczy, w pogoni za przyjemnościami towarzyskimi gorliwie wydawał pieniądze.Kolekcjonerstwo stanowiło jego hobby.Miał duszę zbieracza.Stare koronki, stare wachlarze, wiekowa biżuteria - dla Marcusa Hardmana nie liczyły się rzeczy surowe, bez patyny ani nowoczesne.Przybyliśmy tam, Poirot i ja, na jego usilne prośby.Zastaliśmy drobnego mężczyznę obolałego od niemożności podjęcia decyzji.Z pewnych względów powiadomienie policji było dla niego nie do pomyślenia.Z drugiej strony, nie powiadomić znaczyło pogodzić się z utratą kilku klejnotów z kolekcji.Poirot miał być trzecim, szczęśliwym rozwiązaniem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •