[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pan Edzio z rozgoryczeniem przypominał o różnicach ustrojowych, istniejących przez długie, świeżo minione lata.Pan Sobiesław sprzeczał się o kwestie finansowo-podatkowe.Pan z ubiegłego wieku nie popuszczał, wiedział wszystko i wiedział lepiej.Miecio zlitował się nad Marią, zaczął nam syczeć do ucha tak przenikliwie, że mógł zastąpić butlę z acetylenem.- Biegała po łące starego Gąsowskiego i tej jego córce do ręki przyszła.Malinowski ją z bliska obejrzał i pomacał.- Córkę? - przerwała podejrzliwie Maria.- Nie, kobyłę.Młoda kłaczka.Dwa lata skończyła pierwszego stycznia, już to chyba mówiłem? Będzie debiutowała, teoretycznie w stajni Wągrowskiej, po Florze ona i Marmillonie, Marmillon może nie bóstwo, ale Flora była po Saraganie.- A maść? - przerwała znów Maria.- Skarogniada.- To po Saraganie cech nie wzięła?- Nie wiadomo.Może ma ukryte.Malinowski w ogóle wydziwiał, głową kręcił i coś tam mamrotał, że taką maść to daje Diabeł, może się ta Flora zapatrzyła.Na małpę się można zapatrzeć i potem nie wiadomo, co z takim dzieckiem zrobić.Głośnik zawył na drugą gonitwę, bomba wyszła.To jest nie do zniesienia, ja mu będę musiała zrobić coś złego powiedziałam z gniewem.-Mięciu, weź pod uwagę, że już tu mam iiu; osób do odstrzału, jeszcze i z tobą mam się użerać, bardzo Iwniwa nie jestem, ale wszystko ma swoje granice.Szczęście, że poi/ądki zagrałam do przodu i nie muszę się tam pchać.Z Valentinem odebrałaś? Mam'czas.Chciałam posłuchać o Florencji, do cholery, szlag lunie trafi przez ciebie!Jak przeze mnie, to zostanę postacią historyczną! - ucieszył wic; Miecio.Uszkodzenie go odłożyłam na później, bo zajął mnie Zygmuś (Kika na arabie Wągrowskiej.Nie byłam pewna, czy już się nauczył |n/dzić na arabach, okazało się, że owszem.Jurek odwrócił się l kiwnął głową z zadowoleniem.- Miałaś rację, dobrze, że go dograłem.Fuksowa tripla idzie.Nie żałowałam mu, niech ma.Też zaczęłam triplę i nawet miałam kolejny porządek, bo z rozpaczy grałam tego Osikę ze wszystkim, jak leci.Okazało się to opłacalne.- Trzecią -mam też obstawioną i nigdzie nie idę.Mięciu, powiesz wreszcie do końca, czy naprawdę chcesz się narazić na pi/ykrości fizyczne? Maria, zostaw teraz te triplę, żebyś je sto razy obejrzała, nic się w nich nie zmieni.W dodatku pogubisz.Niech on mówi, do pioruna okropnego!Maria uparcie rozmawiała ze sobą.- l tylko jedną zaczynam.Przechodzę, owszem, dwoma koń-i./ę.A tę zaczętą mam przez co innego, jak ja to zrobiłam.- Jak zwykle.Uspokój się wreszcie, bo ci to odbiorę!- Nie dam.W siebie schowam.- Stanąłem na tym, że zobaczył ją i pomacał - kontynuował Miecio.- Znacie Malinowskiego, dygnitarz on jest, czy był, nie ilygnitarz, obojętne, ale na koniach się zna.Na derbistkę ją wytypował.Komisja ją już wcześniej oglądała, dopuszczona do wyścigów, przyjdzie na tor tylko patrzeć i poleci w pierwszej kolejności.Malinowski, to wam mówię przerażająco poufnie, powiedział, że sam na nią będzie grał, chociaż nigdy nie grywa.Koń, jakiego dawno nie było.- I ma na imię Florencja.- westchnęłam w rzewnej zadumie- Florencja.Jeśli jej nie zmarnują w treningu.- A kto ją trenuje? - zainteresowała się Maria.- Teoretycznie stary Gąsowski, ma uprawnienia.Praktycznie wedle oka mojego, doskonałego nader, jego córka.To przyjaciółki młoda Gąsowska i Florencja.W końcu, nie będziemy ukrywać, ja też ją widziałem, patrzyłem z zapałem wielkim i wydała mi się, jak by t powiedzieć, róży kwiatem zachwycającym.- Róży, czy nie róży, nie wydaje mi się, żeby jakiś kwiat szybko biegał-wtrącił z powątpiewaniem podsłuchujący od paru chwil pan Rysio.Podsłuchiwał z konieczności, bo jego fotel przepchnęli bliżej nas i siedział prawie na głowie Mięcia.- Grać ją mogę, ale tak całkiem w to wszystko nie wierzę - powiedziała stanowczo Maria.- Mieciowi na umysł padło, za poetycznie o tym gada i coś mi się widzi, że oni najpierw zajęli się nalewką, a potem koniem.- Sztuki pokazywała niezmiernie niezwykłe - ciągnął Miecio w rozpędzie, nie zwracając uwagi ani na nią, ani na pana Rysia.- Skoczna jak rzadko i lubi skakać.Sympatie i antypatie ma nie do zwalczenia, jak jej kto źle śmierdzi, zabije, a dostępu do siebie nie da.Malinowski na szczęście śmierdział jej dobrze i nawet go polubiła od pierwszego wejrzenia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]