Home HomeCollins Jackie Hollywood 3 Dzieci z HollywoodCard Orson Scott Dzieci Umyslu (SCAN dal 922)May Peter Wyspa Lewis 2 Czlowiek z Wyspy LewisDzieciATMca matematyka Edyta Gruszczyk KolczyA,,skade musset alfred spowiedŸ dziecięcia wiekuAlfred Musset SpowiedŸ dziecięcia wiekuPrzysiega otchlani Grange Jean ChristopheŻeleński Tadeusz MolierPoematBogaCzlowieka k.3z7Górniak Alicja Trylogia Krew Życia 01 Pierwsze szeÂść kropli
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grabaz.htw.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    . Miałem wy-sokie mniemanie o prawdziwej miłości i myślałem nieco pogardliwie o zbliżeniu ciele-snym.Nigdy nie byliśmy sami.Annie to nie przeszkadzało, ale ja się wstydziłem robić to,jak niektórzy, na oczach wszystkich.Odsuwałem wciąż na jakąś  godniejszą okazję tępierwszą noc, pierwszą dla nas obojga, bo Anna także była jeszcze niewinna.A pózniejpojawili się wśród nas żarliwi nowicjusze i blade mniszki z boleścią na twarzy.Przeję-li nad nami komendę i odtąd zaczęto zważać na surowy rozdział płci.Widywaliśmy sięz Anną rzadko, po kryjomu, ledwie mogliśmy wymienić ukradkiem pocałunek.W końcudotarliśmy do Amalfi.Załadowano nas na różne statki, a potem&  Zygisbert prze-rwał.Ciężej przychodziło mu snuć wspomnienia, niż zrazu sądził.Chyba jeszcze nigdynie miał sposobności opowiadać komuś tak jednym tchem o swoim życiu.Laurencja nie naciskała natrętnymi pytaniami.Wiedziała, co się dalej wydarzyło.119  Znalezliście się w rękach mauretańskich handlarzy niewolników?  przerwaławreszcie milczenie. Tak  potwierdził Zygisbert z goryczą  zostaliśmy sprzedani, sprzedani przezchrześcijan, zanim wsiedliśmy na statki.Co do losu Anny nie robiłem sobie złudzeń.Straciłem ją z oczu, gdy opuściliśmy Amalfi.Ja trafiłem do Egiptu, gdzie kupiła mniemałżonka pewnego uczonego z Aleksandrii.Mój pan nie chciał zostawiać mnie w domu,w każdym razie nie w ciągu dnia, kiedy wychodził, toteż pod pretekstem, że muszę nosićjego księgi, zabierał mnie z sobą do wielkiej biblioteki.Gdy zauważył, że interesuję siępismami, polecił mnie uczyć arabskiego i greckiego i przyjął do grona swoich studen-tów.Pewnego dnia zjawił się u nas wielce wykształcony emir.Zachwyciła go moja wie-dza o ukrytych dziełach tej największej biblioteki świata, w której, jak sobie wyobraża-łem, mogłem na czytaniu i notowaniu spędzić resztę życia.Mój pan właściwie odczytałzachwyt emira.Nawet nie wypowiedzianego pragnienia tak wysoko postawionej oso-bistości nie mógł nie spełnić, podarował mnie więc emirowi, a właściwie wymienił nainne prezenty i dowody wdzięczności.Ale miałem szczęście: emir był łaskawym panem,wolnym od uprzedzeń wobec chrześcijan& I co dalej?  Zygisbert nie zwrócił uwagi na to, że jego cierpliwa dotąd słuchacz-ka okazała nagłe zainteresowanie. Znalezliście się więc w Kairze? Mój nowy pan oznajmił od razu, że nie myśli traktować mnie jak niewolnika,zwłaszcza że jestem Niemcem, a on mego cesarza nadzwyczaj ceni i z tego powodu ży-czyłby sobie poznać jego język.Wprowadził mnie do swego pałacu jako  domowegonauczyciela , aby służba od początku nie miała wątpliwości co do mojego stanowiska.Na jego polecenie opowiedziałem swoją historię, tak jak ją teraz wam, pani, przedsta-wiam.Musiała nim wstrząsnąć do głębi.Objął mnie i powiedział:  Jesteś wolnym czło-wiekiem.Możesz opuścić ten dom, a ja hojnie cię obdaruję.Jeśli jednak zechcesz pozo-stać, mój dom będzie twoim domem! Nie pojmowałem, co mogło zmienić jego dotych-czasową życzliwość w aż taką wspaniałomyślność.On tymczasem posłał sługę do ha-remu i za chwilę w drzwiach ukazała się Anna! Była bez kwefu, szczupła, krucha& Jużchyba wtedy chorowała.Uśmiechnęła się do mnie i zajęła miejsce u stóp swego pana,któremu popłynęły z oczu łzy.Zaniemówiłem i ukryłem twarz w dłoniach, zamiast po-witać swoją od dwunastu lat nie widzianą miłość.Dopiero gdy emir położył mi rękę naramieniu, znowu podniosłem wzrok.Obok Anny stał chłopiec. To Fassr ad-Din, naszsyn , powiedział emir. & Kul a uzu bi-Rabbi al-falaki, min szarri ma chalaka& Wtedy poczułem, że kocham ich oboje.Podszedłem do chłopca i objąłem go. Allah pobłogosławił cię wspaniałymi rodzicami  powiedziałem tak uroczyście, jaktylko potrafiłem. Pozwól mi być twoim starszym przyjacielem. Chłopiec potrak-tował mnie najpierw jak intruza, ale szybko zmienił nastawienie. Zawsze chciałem120  oświadczył  mieć za przyjaciela cesarskiego rycerza! Nie mogłem go rozczaro-wać.Tak więc zostałem  rycerzem Zygisbertem dużo wcześniej, nim opuściłem Kairi wstąpiłem do zakonu.Anna zmarła niebawem, a ja stałem się dla Fassra ad-Dina oj-cem i matką jednocześnie. & wa-min szarri an-naffasati fi-l-ukadi, wa-min szarri hasidin iza hasada.Laurencja i Zygisbert podeszli do balustrady i spojrzeli w dół ku murom, gdzie Cre-an i Konstancjusz skończyli właśnie modły i zrolowali dywanik. Cóż za pax mediterranea*  zauważyła hrabina z lekką kpiną w głosie. Chrześcijanin kacerskiego pochodzenia, który przeszedł na islam, i muzułmaninwyniesiony do stanu rycerskiego przez cesarza.Obaj połączeni w modlitwie do jedne-go Boga& Przed wami, pani, nic się nie ukryje  rzekł Zygisbert jakby wyrwany ze snu. Wiecie zatem, kim naprawdę jest Konstancjusz? To jest jak zaklęty krąg  oznajmiła zatopiona w myślach Laurencja. Wszyscy,których w życiu spotkałam, są ze sobą powiązani jak więzniowie pajęczej sieci.Przyczym ja ani nie rozpinam nici, ani nie jestem pająkiem, wysysającym zdobycz, mimo towciąż u mnie krzyżują się drogi, które jeśli nawet wiodą do uczciwych celów, nigdy niepowinny się ze sobą spotkać. Magia jest darem, nie kuglarstwem. Zygisbert był zbyt zaabsorbowany wspo-mnieniami, żeby się bliżej zainteresować troskami Laurencji. To na pewno skutekwaszego niezwykłego życia, pani, tego, że jesteście latarnią morską i portem dla tak wie-lu.Bo gdyby nie to, nie byłoby tutaj ani nas, ani dzieci. Dzieci!&  ocknęła się Laurencja. Gdzie one się właściwie podziały? Przed chwilą bawiły się w ogrodzie i skradały cichaczem ku naszej młodej parze Zygisbert wskazał na fontannę, na której skraju siedziała Klarion, a u jej stóp mło-dzieniec o wyraznie cudzoziemskich rysach twarzy.Teraz wstali i ruszyli wokół wodotrysku.Trudno było powiedzieć, czy to gra zako-chanych, czy sprzeczka.Klarion bawiła się swym młodym towarzyszem jak kotka, na cohrabina patrzyła z wyrazną niechęcią.Gniewna pionowa zmarszczka przecięła jej czo-ło, jakby Laurencja chciała przywołać młodych do porządku.Rozmyśliła się jednak i pochwili rzekła do Zygisberta: Mój syn Hamo i Klarion nie są parą, ale nie są również rodzeństwem, choć razemsię wychowali. Sądziłem&  zaczął Zygisbert, jakby się usprawiedliwiając. Tak, mogło się wam tak wydawać  przyznała Laurencja, po czym usiłowałaskierować rozmowę na inne tory:  Ciekawe, czy zaskoczy was, panie, że mogę do-* Pax mediterranea (łac.)  pokój w basenie Morza Zródziemnego (pojęcie utworzone przez ce-sarza Augusta).121 prowadzić waszą historię do końca, poniekąd na dowód mojej magicznej mocy& roześmiała się gorzko. Wasz emir nazywał się Fachr ad-Din.Na polecenie sułtanaprowadził tajne rokowania z Fryderykiem.W ten sposób pozyskał łaskę i zaufanie cesa-rza, które znalazły wyraz w tym, że ukochany syn emira, Fassr, został przyjęty na dwo-rze w Palermo i osobiście przez Hohenstaufa pasowany na rycerza.Tak, Konstancjuszz Selinuntu, wasz wychowanek, panie! Emir w rewanżu wysłał na ślub cesarza z młodąkrólową Jeruzalem, Jolantą, najpiękniejszą ze swych córek, Anais, której matka była po-dobno potomkinią wielkiego Salomona [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •