Home HomeBahdaj Adam Trzecia granica (SCAN dal 803)Farkas Viktor Poza granicami wyobrazni (SCANKres Feliks W Polnocna Granica scrBahdaj Adam Trzecia granicaKres Feliks W Polnocna GranicaFeliks W. Kres Polnocna Granica v 1.1Bahdaj Adam Trzecia granica (2)Black Americans of Achievement Anne M. Todd Chris Rock, Comedian and Actor (2006)Skradzione marzenia Lewis SusanMasterton Graham Zwierciadlo Piekiel (2)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • grabaz.htw.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .43 r.141 PolacyOto rozmawiam z cieniami rycerzyw głuchej, wygasłej umie mojej ziemi,a głosy jak organy rosną i strudzeni,tyle wieków zwalając, co nad nimi leżą,tyle serc w jeden kamień skutych, nim odwalą,jak ciemność stygną we mnie i jak wiatr się żalą.O! Straszne, straszne dzieje.Widzę morza głuche,ziemię z niebem złączoną, a jak step w posuchę,i tętent burz pod ziemią, i tłumy wśród ogniwijące się jak węże pocięte w kawały,i twarze, twarze grozne, o! twarze podobneobliczom w śnie zabitych.To znów nagle wały,mury, miecze się wznoszą, krzyk rozcina ziemię;a potem cisza.Tylko stoją niemeposągi bohaterów  trzech lub dwu herosów,a popod nimi przepaść zieje  do dna głosu.Jeszcze, jeszcze pochody na dalekich lądach,gdzie huragany armat rwą na strzępy ziemię,na morzach lśniących, gdzie zamknięci w prądachmocują się z żyłami golfstromów pod niemi.I jeszcze, jeszcze dalej  gdzie stąpną  zwycięscy.I tam jeszcze, w ojczyznie, z dłońmi zgorzałem,tam zawsze podeptani, tam zawsze na klęscejak na trumnie orkanu  wieniec serc na ziemi.I tak mijają lata: rzeki, miasta niosąjak czarną krę pożogi odbitą aż do dna,i ciemność, ciemność głuchą.Wyje ziemia głodnarykiem z pól wyoranym, wydartym z pogromów,a na niej stoją widma rozrąbanych domów,gdzie na zgwałconych sercach pohańbione ciała,jakby się męka boża w ludziach ciałem stała.O straszne, straszne dzieje.Huczy czas nad nami.Kiedy z szubienic dzwony sinych ciał zagrają,wywloką nas na bruki pokrajane łzami,na oświęcimskie kaznie i warczącą zgrajądo gardeł nam przypadną.My będziemy żyli142 i tysiąc lat po śmierci w gałęziach szubienic,płoszący życie z ślepi tych, co nas zabili.Ja rozmawiam z cieniami umarłych rycerzynad grobowiskiem ziemi, sam jak krzyż zgorzały,i mówię:  O, przeklęty ten, który nie wierzywystygłym prochom ludu i serc żywych grozie;bo kto na swojej klęsce  klęska ducha mierzy,o! tego nie wybawi płomienisty orzeł.Bo kto nie kochał kraju żadnego i nie żyłchociaż przez chwilę jego ognia drżeniem,chociaż i w dniu potopu w tę miłość nie wierzył,to temu żadna ziemia nie będzie zbawieniem".O, wybudujcie domy, o, nazwijcie wreszciePolskę  Polską, nie krzywdą, a miłość  miłością,i niechaj biegną rzeki, a na każdym mieścieniech słup srebrzystych skrzydeł tryśnie jako kościół,kościół ciał odkupienia.Każdy jako posągśród liści, nie z marmuru, stoi  sobie mały,ale rosnący w kształtach jak jabłka dojrzałe,wszyscy razem w kopułę, co odbije głosywalnych trąb archanielskich, jak lawiny nieba,by chleb był dla miłości, nie miłość dla chleba,by czas był tym rosnącym, a nie krwi łakomym.O, wybudujcie domy, jasne, wielkie domy.23.XII.42 r.143 Mazowsze1Mazowsze.Piasek, Wisła i las.Mazowsze moje.Płasko, daleko pod potokami szumiących gwiazd,pod sosen rzeką.Jeszcze tu wczoraj słyszałem trzask:salwa jak poklask wielkiej dłoni.Był las.Pochłonął znowu laskaski wysokie, kości i konie.2Zda mi się, stoi tu jeszcze szereg,mur granatowy.Strzały jak baty.Czwartego pułku czapy i gweryi jak obłoki  dymią armaty.3Znowu odetchniesz, grzywo zieleni,piasek przesypie się w misach póli usta znowu przylgną do ziemi,będą całować długi świst kul.Wisło, pamiętasz? Lesie, w twych kartachwidzę ich, stoją  synowie powstańw rozdartych bluzach  ziemio uparta  jak drzewa prości.4W sercach rozwianych, z hukiem dwururekrok sześćdziesiąty trzeci.Wiatr czas zawiewa.Miłość to? %7łycie?Płatki ich oczu? Płatki zamieci?5Piasku, pamiętasz? Ziemio, pamiętasz?Rzemień od broni ramię przecinał,twarze, mundury jak popiół święty.Wnuków pamiętasz? Zwiatła godzinę?6144 I byłeś wolny, grobie pokoleń.Las się zabliznił i piach przywalił.Pługi szły, drogi w wielkim mozole,zapominały.7A potem kraju runęło niebo.Tłumy obdarte z serca i z ciała,i dymił ogniem każdy kęs chleba,i śmierć się stała.Piasku, pamiętasz? Krew czarna w supłyzwiązana  ciekła w wielkie mogiły,jak złe gałęzie wiły się trupydzieci  i batów skręcone żyły.Piasku, to tobie szeptali leżąc,wracając w ciebie krwi nicią wąską,dzieci, kobiety, chłopi, żołnierze: Polsko, odezwij się, Polsko".Piasku, pamiętasz? Wisło, przepłynieszszorstkim swym suknem po płaszczu plemion.Gdy w boju padnę  o, daj mi imię,moja ty twarda, żołnierska ziemio.26.VII.43 r.145 Do Matki BoskiejMario, obłoków ciszo.Ciężko nam Boga dzwigać,jeszcze ciężej odrosły świat,nieba wysokie ciężej; nieba nad nami wisząjak przykazania ciemny kwiat.Mario, tak bardzo boli, powiedzmy słowem prostym,oto wszystko, całą maluczkość serc:tu oto świty skazańców, tu oto dzieci, co rosły,tu oto, Mario  milcząca nawet przed Bogiem śmierć.%7łeby się jeszcze unieść: o, natchnie ciepła muzyka,ale już ziemia za ciężka, to dusze martwe jak ołów,ciała i groby za ciężkie  stężałe bryły mozołu,dym, płomień nad nami wykwita.Cierpienie to kula, koło,rzezbi, lecz toczy się dokąd?Mario przeczysta, oto są dłonie wyschłe jak ruczaj,z których by takie ogrody, zielone wybuchy drzew,z których by domy jasności.A teraz oczy nauczaj,jak w baldachimy przestrzeni trwogę zamienić i gniew.Oto maluczkość nasza, śpiewaj, święta, nie ustań: czym wyższa topola śpiewu, tym bliżej dosięgnąć z dna.Kończę.Oto już wszystko.Jak wióry wyschłe mam usta,nimi, o cicha, ciebie jak wizerunek wycisnąć w twardychdniach.VIII.43 r.146 Modlitwa do BogurodzicyKtóraś wiodła jak bór pomrukówducha ziemi tej skutego w zbroi szereg,prowadz nocne drogi jego wnuków,byśmy milcząc umieli umierać.Któraś była muzyki deszczem,a przejrzysta jak świt i płomień,daj nam usta jak obłoki niebieskie,które czyste  pod toczącym się gromem.Która ziemi się uczyłaś przy Bogu,w której ziemia jak niebo się stała,daj nam z ognia twego pas i ostrogi,ale włóż je na człowiecze ciała.Która serce jak morze rozdarław synu ziemi i synu nieba,o, naucz matki nasze,jak cierpieć trzeba.Która jesteś jak nad czarnym lasemblask  pogody słonecznej kościół,nagnij pochmurną broń naszą,gdy zaczniemy walczyć miłością.21.1I1.44 r.147 * * *Ziemia jak ognia słup.Tnie bat;a nie zna czasu  kamień kruszy,na oślep rzezbi ciemne duszew zwalistych trumnach lat.I katorżnicza huczy noc,pod niebem skośnym ogień dławi,i jęk szubienic jak żurawiu studzien pełnych głów i rąk.A kiedy ryczy butów hukpo twarzach żon i synów, matek,to każdy trup jest żywych bratem,co orzą swój ojczysty grób [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •