Home HomeSteven Rosefielde, D. Quinn Mil Masters of Illusion, American LSarah Masters Voices 1 Sugar StrandsMaster of the Night Angela KnightMaster of the Moon Angela KnightMastering Delphi 6 (2)Koontz Dean R Zwierciadlo ZbrodniMasterton Graham Nocna Plaga (SCAN dal 1062)Norton Andre PrekursorkaMS03Bialolecka Ewa Kamien na szczycie
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • soundsdb.keep.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .To coś było wzrostu człowieka z wyciągniętą jedną ręką.Martin pociągnął za pokrowiec, ale tkanina zaczepiła o coś.– Co tam masz? – zawołał Ramone, gramoląc się za nim.Nastąpił na jedno z łóżek i stopa wpadła mu pomiędzy sprężyny.Rozległ się głośny brzęk, a po nim wściekłe:– Szlag by to!Martin ponownie pociągnął pokrowiec i tym razem rozdarł go na całą szerokość.Aż krzyknął ze strachu, cofnął się i omal nie stracił równowagi.Z rozdartego materiału spoglądała na niego lśniąca czarna twarz, twarz o białych oczach i czerwonych ustach.Ramone minął go i zdarł resztę pokrowca.– Hej! – wyszczerzył do niego zęby.– Niezła.Nie powinna cię była tak przerazić.To była figura z lat trzydziestych, przedstawiająca afrykańską tancerkę ze strusimi piórami we włosach i spódnicą z trawy wokół bioder.W ręku trzymała tarczę, krytą skórą zebry.– Bardzo gustowne cycusie – stwierdził Ramone, przyglądając się bliżej.Przedarli się wzdłuż ściany i wreszcie w jednym z rogów natknęli się na wciśnięte w kąt skrytki.Były tego cztery segmenty, leżące płasko na podłodze i niemal zupełnie przykryte stosem składanych drewnianych krzeseł.– No, przynajmniej tego nikt stąd nie wyniesie – skomentował Ramone.Ponad dziesięć minut zajęło im samo usunięcie krzeseł.Martin oczyścił najwyższy segment z kurzu, 1-100.Oznaczało to, że będą musieli podnieść cały segment, by dotrzeć do numeru 531 gdzieś pod spodem.Każdy z nich złapał za róg, próbując unieść skrytki.Były nieprawdopodobnie ciężkie.– Jak tak dalej pójdzie, jak nic dostaniemy ruptury – orzekł Martin.– Może lepiej spróbujmy je zsunąć.Przy wtórze sapania i przekleństw udało im się zwlec najwyższy segment na bok, po czym przechylić go tak, że osunął się na podłogę.– O co się założymy, że te, o które nam chodzi, są na samym dole? – spytał Ramone.Spojrzał na tabliczki i przetarł jedną czy dwie wierzchem dłoni.– Numery od pięćset do sześćset, dzięki Ci, Panie.Martin wspiął się na nie i przejechał palcem po plakietkach, póki nie dotarł do numeru 531.– Tysiąc do jednego, że ten klucz nie będzie pasował.Nikt z twoim szczęściem nie może od razu za pierwszym razem znaleźć właściwej skrytki.– Theo powiedział: „Boskie Hollywood” – odparł Martin.– A, uwierz mi, on był prawdziwym medium.Czy wrażliwym, jak to nazywał.– Chyba każdy by był wrażliwy, pracując dla Elmore Sweeta – rzucił Ramone.Martin wyjął klucz, który dała mu siostra Bonifacja, i wsunął go w zamek skrytki.Kiedy to zrobił, wydało mu się, że słyszy, jak gdzieś na górze, w zrujnowanym hotelu, ktoś gwiżdże.Zawahał się i natężył słuch.I rzeczywiście.To była dziwna melodyjka ze Słonecznej serenady.Boofuls śpiewał ją na samym końcu filmu, gdy uważał (oczywiście niesłusznie), że stracił swoją matkę.Gruszki są słodsze od jabłek,jabłka są słodsze niż łzy,ale najsłodsze jest twoje wspomnieniei smutek szczęśliwszych dni.Piosenka była niezwykła dlatego, ponieważ nie została napisana przez zwykłych autorów Boofulsa, lecz przez George Garratta, a także dlatego, że po tym, jak Garratt pokłócił się z L.B.Mayerem w związku z „różnicami artystycznymi” – całą tę sekwencję wycięto z kopii przeznaczonych do ogólnego rozpowszechniania.Martin ją znał, gdyż video Słonecznej serenady, które sporządził mu jego przyjaciel Gerry w archiwach M-G-M, zawierało ten fragment.Ale kto inny mógł ją znać?Być może Fido, jeśli kiedykolwiek słyszał śpiewającego ją Boofulsa.Albo George Garratt, tylko że w pięćdziesiątym ósmym roku George Garratt popił dwie buteleczki środków nasennych szklanką polskiej wódki i w szpitalu Laurel Canyon orzeczono „zgon w drodze do szpitala”.Albo też – jeśli jego obraz w lustrze Martina był czymś więcej, niż tylko zwykłym obrazem, i jeśli była choć cząstka prawdy w tym, co powiedziała o nim siostra Newton – sam Boofuls.Nie wydaje się, żeby to czyniło specjalną różnicę – to znaczy, jego śmierć.– Co się stało, stary? Człowieku, wyglądasz, jakbyś zobaczył ducha.Martin natężył słuch, pogwizdywanie jednak zamarło najcichszym echem gdzieś na górze, w mrocznych korytarzach hotelu „Boskie Hollywood”.– Słyszałeś coś? – zapytał przyjaciela.Ramone potrząsnął głową.– Sam nie wiem.Zdawało mi się, że słyszę, jak ktoś gwiżdże.– Pewnie to wiatr, mi amigo.Albo w rurach.Mimo to Martin był pewien, że słyszał tę żałosną, zapomnianą piosenkę.„Smutek szczęśliwszych dni”, słowa i muzyka: George Garratt, wykonanie: Walter Lemuel Crossley, znany całemu światu jako Boofuls.Martin spróbował przekręcić klucz.Szło mu ciężko, bo zamek był zardzewiały i nie oliwiony od wieków, lecz wreszcie klucz drgnął.– Widzisz! To ten klucz, jestem pewien! Po prostu cholernie ciężko idzie!– Tylko go nie złam – upomniał go Ramone – bo wtedy już nigdy nie otworzysz tej gangreny.W zamku coś zazgrzytało, po czym nagle klucz przekręcił się do samego końca tak, że Martin mógł unieść drzwiczki.Nie były one zbyt duże: dwadzieścia centymetrów na dziesięć – lecz wewnątrz skrytka liczyła ponad pół metra.Teraz, kiedy leżała płasko na ziemi, Martin musiał włożyć do niej rękę jak do worka.Zerknął do niej podejrzliwie.Od czasu, gdy z cienia pod biurkiem rzucił się na niego ten pręgowany kocur Gałka, uważał z wsadzaniem głowy w ciemne miejsca, gdzie jej nie chciano, a zresztą także i w te, gdzie była mile widziana.Ramone także próbował zajrzeć do wnętrza skrytki i ich czoła zderzyły się nad nią.– Wygląda na to, że jest pusta – orzekł Ramone, nie bez ulgi.– No, nie da się stwierdzić na pewno, póki nie włożę do niej ręki.– Chcesz tam włożyć rękę? A jeśli w środku coś jest?Martin podniósł głowę i spojrzał na niego.– Coś tam jest? A co mianowicie?– No, nie wiem, człowieku, a jeżeli to pułapka? Przypuśćmy, że ta zakonnica, która dała ci klucz, to nie prawdziwa zakonnica, tylko jeszcze jedna z tych halucynacji – no, to całkiem możliwe, nie możesz temu zaprzeczyć – i przypuśćmy, że wiedziała o jakiejś pułapce tu wewnątrz, tylko czekającej na to, aby ktoś taki jak ty, wsadził tam swoją gorącą rączkę, w sam środek [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •