Home HomeMatrixGrisham John Ława PrzysięgłychZimmer Bradley Marion Dom swiatow (2)Willocks Tim DwanaÂścioro z ParyżaPlaton DialogiDavLackey Mercedes Sluga MagiiPiekara Jacek Mlot na czarowniceKratochvil Stanisław PsychoterapiaMc Auley Paul J Czterysta miliardow gwiazd (SCA
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • abcom.xlx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Jestem gnębicielem.Wzdycha i parkuje rower przed gmachem administracji, rozpaczliwie wymagającympobielenia, na które nie wystarcza kurczącego się budżetu.Przygląda się mu, zastanawia się,czy Ministerstwo przeżywa kryzys, bo przeliczyło się z siłami, czy też wskuteknadzwyczajnego sukcesu.Ludzie przestali bać się zewnętrznego świata.Budżet Zrodowiskamaleje co roku, a Handlu rośnie.Siada na krześle przed gabinetem generała.Oficerowie białych koszul przechodząkorytarzem, starannie nie zwracając na niego uwagi.Fakt, że czeka przed gabinetem Prachy,napełnia go pewną dozą satysfakcji.Nieczęsto wzywają go do kogoś tak wysokiego rangą.Musiał zrobić coś słusznego.Choć raz.Młody człowiek podchodzi do niego z wahaniem.Robi wai. Khun Jaidee?Na skinienie głowy uśmiecha się promiennie.Ma krótko przystrzyżone włosy, a jego brwito ledwo cienie  niedawno wyszedł z klasztoru. Khun, miałem nadzieję, że to pan. Waha się, potem wyciąga kartę.Jest namalowana w stylu dawnego królestwa Sukhothai i przedstawia młodego człowiekapodczas walki muay thai, z zakrwawioną twarzą, powalającego przeciwnika na ring.Rysy mastylizowane, lecz Jaidee nie może powstrzymać się od uśmiechu. Skąd to masz? Byłem na tej walce, Khun.U mnie we wsi.O, taki byłem. Unosi dłoń do pasa. Alboi mniejszy. Zmieje się nieśmiało. Dzięki panu zapragnąłem być bokserem.Kiedy Dithakarrzucił pana na deski, kiedy wszędzie była pana krew, myślałem, że to koniec.Nie wierzyłem,że będzie pan na tyle silny, żeby go pokonać.Miał takie mięśnie. Pamiętam.Niezła walka.Młody uśmiecha się. Tak, Khun.Fantastyczna.Wtedy pomyślałem, że też chcę być bokserem. No i patrzcie państwo.Chłopak przesuwa dłonią po króciutkich włosach. No tak.Walka jest trudniejsza niż myślałem.ale.Mogę prosić o autograf? Na tejkarcie? Proszę.Chciałbym ją dać w prezencie ojcu.Ciągle zachwyca się pana walkami.Jaidee z uśmiechem podpisuje. Dithakar nie był najsprytniejszym bokserem, ale był silny.Chciałbym, żeby wszystkiemoje walki były takie czyste. Kapitan Jaidee  przerywa mu ktoś. Kiedy kapitan już skończy ze swoimi fanami. Młodzieniec robi wai i znika.Jaidee patrzy, jak biegnie, i myśli, że może nie całe nowepokolenie jest nic niewarte.Może.Jaidee odwraca się i staje twarzą w twarz z generałem. To jeszcze dzieciak.Pracha patrzy nań wilkiem.Jaidee uśmiecha się od ucha do ucha. No i to nie moja wina, że byłem dobrym bokserem.Przez tyle lat Ministerstwo byłomoim mecenasem.Wydaje mi się, panie generale, że dzięki mnie pozyskaliście sporopieniędzy i rekrutów. Przestań z tym  panem generałem.Za długo się znamy.Wchodz. Tak jest, panie generale.Pracha krzywi się i machnięciem ręki zapędza Jaideego do gabinetu. Wlazł!Zamyka drzwi i zasiada za potężnym mahoniowym biurkiem.Nad jego głową korbowywentylator leniwie mieli powietrze.Gabinet jest wielki, ma pootwierane okna za okiennicamiwpuszczającymi światło, ale nie bezpośrednie słońce.Szczeliny między listwami wyglądająna zaniedbany teren Ministerstwa.Na jednej ze ścian wiszą różne obrazy i zdjęcia, w tymzdjęcie Prachy wśród innych ministerialnych elewów, kolejne  z Chaiyanuchitem,założycielem współczesnego Ministerstwa.Jeszcze jedno przedstawia Jej Wysokość MałąKrólową, maleńką i przerażająco bezbronną na tronie.W rogu stoi maleńka kapliczka zBuddą, Phra Pikanetem i Seubem Nakhasatienem, spowita w dym kadzidełka i wianuszkiaksamitków.Jaidee robi wai przed kapliczką, po czym ląduje w rattanowym krześle naprzeciwkoPrachy. Skąd masz to klasowe zdjęcie? Co?  Pracha ogląda się. A, to.Jacy młodzi byliśmy, prawda? Znalazłem w rzeczachmatki.Kto by pomyślał, że staruszka będzie taka sentymentalna. Miło popatrzeć. Przegiąłeś na tym lądowisku.Jaidee wraca wzrokiem do Prachy.Po całym biurku walają się arkusze szeptanek,szeleszcząc w podmuchu korbowego wentylatora: Thai Rath.Kom Chad Luek.PhuchatkanRai Wan.Wiele z nich ma na okładce zdjęcie Jaideego. Gazety tak nie piszą.Pracha się marszczy.Wrzuca gazety do pojemnika na kompost. Gazety uwielbiają bohaterów.To im nakręca sprzedaż.Nie wierz tym, którzy nazywającię tygrysem, walczącym z farangami.Farangowie to klucz do naszej przyszłości.Jaidee wskazuje brodą portret swojego mentora Chaiyanuchita wiszący pod wizerunkiemKrólowej. On raczej by się nie zgodził. Czasy się zmieniają, stary druhu.Polują na twoją głowę.  I ty im ją wydasz?Pracha wzdycha. Jaidee, za dobrze się znamy.Wiem, że masz waleczną duszę.I gorącą krew. Unosidłoń, powstrzymując sprzeciw. Tak, dobre serce, jak wskazuje twoje imię, ale jednak jairawn.Ani krzty jai yen.Uwielbiasz konflikty.Stąd wiem, że jak przykrócę ci smycz, będzieszwalczył.I będziesz walczył, jeśli cię ukarzę. To daj mi wykonywać moją pracę.Taki narwaniec jak ja to tylko zysk dla Ministerstwa. Twoja akcja oburzyła parę osób.I to nie tylko głupich farangów.Dzisiaj nie wszyscy,którzy wożą towary sterowcami, to farangowie.Nasze interesy sięgają daleko i szeroko.Tajskie interesy.Jaidee wbija wzrok w blat biurka. Nie wiedziałem, że Ministerstwo Zrodowiska kontroluje ładunki tylko wtedy, gdy tokomuś pasuje. Próbuję przemówić ci do rozsądku.Mam pełne ręce różnych tygrysów: rdzapęcherzowa, ryjkowiec, wojna o węgiel, szpicle z Ministerstwa Handlu, żółte karty, limitycieplarniane, epidemie fa gan.A ty przyprowadzasz mi jeszcze jednego. Kto to?  Jaidee unosi wzrok [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •