Home HomeBrzezińska Anna Wykłady z psychologii rozwoju człowieka w pełnym cyklu życiaGórniak Alicja Trylogia Krew Życia 01 Pierwsze szeœć kropliGrzesiuk Stanislaw Na marginesie zycia (SCAN dal 1Grzesiuk Stanislaw Na marginesie zycia (2)Grzesiuk Stanislaw Na marginesie zycia (3)Uroki zycia ZeromskiDrobiazgi zycia Czechow ACarter Scott Cherie Jesli zycie jest gra oto jej reKoontz Dean R Glos nocyGrisham John Wspólnik
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tgshydraulik.opx.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Tanner zaœmia³ siê.- Nie oznacza to, ¿e by³eœ w swojej jednostce.Cudów nie ma, Joe!McNeill zakoñczy³ rozmowê:- Z tego wynika, ¿e tylko Peter ma pojêcie o poruszaniu siê w d¿ungli i unikaniu jej zasadzek.By³oby dobrze, gdybyœ nas trochê pouczy³, dopóki czas.Peter rozsiad³ siê wygodniej, popi³ zimnej wody z glinianego garnka i wy³awiaj¹c z pamiêci najwa¿niejsze wiadomoœci, rozpocz¹³ zaimprowizowan¹ lekcjê.D¿ungla, jego zdaniem, mog³a staæ siê b¹dŸ przyjacielem, b¹dŸ wrogiem.Mog³a daæ ludziom po¿ywienie, wodê i schronienie.Mog³a jednak i bezlitoœnie zabiæ.Wszystko zale¿a³o od ludzkieh umiejêtnoœci, rozwagi i ostro¿noœci, ale te¿ i od szczêœcia.- Nie mówcie o szczêœciu, bo mnie znów sraczka ³apie - wtr¹ci³ skrzywiony Duval, który zd¹¿y³ powróciæ do sza³asu.- Przestañ siê denerwowaæ, Henri - powiedzia³ ³agodnie McNeill.- Mamy szczêœcie, bo jeszcze ¿yjemy.A co bêdzie dalej? W twoim jêzyku istnieje powiedzenie „qui vivra, verra” [68], prawda?- Mam nadziejê, ¿e wszyscy do¿yjemy, Alan - odpowiedzia³ cicho Duval.Peter mówi³ dalej o tajnikach tropikalnej d¿ungli.Najwiêkszym wrogiem cz³owieka by³a ¿mija, przezywana kraut.D³ugoœci nie wiêkszej ni¿ pó³ metra, koloru czarnego i z³otawego, gruboœci palca.Jej uk¹szenie powodowa³o natychmiastow¹ œmieræ.Poza tym nale¿a³o liczyæ siê ze skorpionami, jadowitymi paj¹kami, pytonami i dzikami.Tygrysy i inne wielkie drapie¿niki pojawia³y siê, o ile Shannon siê orientowa³, raczej rzadko na Sumatrze, ma³p nie trzeba siê by³o obawiaæ.Nastrojów krajowców nie zna³.Wa¿n¹ spraw¹ by³o odpowiednie wyekwipowanie, zapasy ¿ywnoœci i wody, ale o tych rzeczach trudno by³o marzyæ.Natomiast warto przejrzeæ obuwie, wyreperowaæ buty, przygotowaæ onuce ze szcz¹tków spodni.- Przedzieraæ siê bêdziemy piechot¹.nikt nie podjedzie po nas wytwornym Rolls Royce'm.A co do spotkania Japoñczyków.zobaczymy.Mimo s³ów kacyka przez nastepny dzieñ pozostali jeszcze w sza³asie.Nabierali si³, wypoczywali.Co pewien czas do ciemnawego wnêtrza chaty zagl¹da³y ciemne twarze mê¿czyzn i kobiet, niewysokie i krêpe postaci o wystaj¹cych koœciach policzkowych, okr¹g³ych g³owach i prostych, czarnych w³osach.- Typowi Malajczycy - zauwa¿y³ McNeill.- Przybyli tutaj z pó³wyspu w bardzo dawnych czasach, s¹ pochodzenia mongolskiego.Doskonali ¿eglarze i rybacy.Ich jêzyk, jeœli siê nie mylê, u¿ywany jest na ca³ym Archipelagu Malajskim czy te¿ w Indonezji albo Malajazji, bo te trzy nazwy znacz¹ to samo.- Wiadomoœæ jak z encyklopedii - zaœmia³ siê Tanner.Tubylcy przypatrywali siê le¿¹cym bia³ym ludziom, szeptali jakieœ uwagi, potr¹cali siê ³okciami, uœmiechali.Gdy Peter zagada³ do nich po malajsku, zrozumieli i odpowiedzieli, zachichotali, a co odwa¿niejsi próbowali dotkn¹æ palcami ow³osionego torsu Tannera.W poludnie pomarszczona staruszka przynios³a do sza³asu miski z ry¿em, gotowan¹ kur¹, pieczonymi jajami ¿ó³wia i obranymi ze skorupy owocami duriian.- Nie pisane prawo w tej czêœci œwiata mówi, ¿e nie wolno wyrzucaæ z wioski g³odnego przybysza i nale¿y go nakarmiæ - wyjaœni³ Peter z nik³ym uœmiechem.Po po³udniu trzeciego dnia stary kacyk wspi¹³ siê po drabinie i raz jeszcze przysiad³ obok Petera.W prymitywnych zdaniach powiadomi³, i¿ obcy przybysze powinni opuœciæ wioskê jak najrychlej, nawet tego samego wieczoru.Dalszy pobyt w kam pongu stawa³ siê niêmo¿liwy.Rozeszlo siê ju¿ poœród mieszkañców, ¿e Japoñczycy wyznaczyli nagrodê czterystu guldenów [69] za doniesienie o ka¿dym ukrywaj¹cym siê Bia³ym.Czterysta guldenów stanowi³o wielk¹ pokusê dla ubogich Malajczyków.Peter po trochu spodziewa³ siê tej wiadomoœci i nie okaza³ zdziwlenia.Martwi³ siê tylko stanem Duvala, który, mimo wypoczynku i dobrego po¿ywienia, wygl¹da³ coraz gorzej i czu³ siê coraz s³abiej.- Obawiam siê o niego - szepn¹³ do McNeilla po odejœciu krajowca.- Bêdziemy mu jakoœ pomagaæ - odszepn¹³ Alan.Nakarmieni do syta ry¿em i gotowan¹ kur¹, wkrótce przed zachodem s³oñca opuœcili kam pong.Stary kacyk w miarê skromnych mo¿liwoœci zaopatrzy³ ich w po¿ywienie i tykwy ze s³odk¹ wod¹, po czym wyprowadzi³ na skraj œcie¿yny wyciêtej w d¿ungli.Udzieli³ ostatniej rady, by utrzymywali kierunek po³udniowy, i wraz z gromad¹ mieszkañców wioski obserwowa³ odmarsz obcokrajowców.Peter, za ogóln¹ zgod¹ dowodz¹cy teraz grupk¹, pierwszy ruszy³ wzd³u¿ œcie¿ki i w coraz ciemniej¹cej d¿ungli prowadzi³ kolegów w¹skim, zaroœnietym, wij¹cym siê zygzakami przejœciem.Kam pong znik³ z oczu.Z obu stron rozci¹ga³a siê gêsta, nieprzenikniona œciana zieleni.W górze wznosi³y siê ogromne, rozcapierzone korony gigantycznych drzew, których pnie, czasem o gruboœci kilku metrów, tkwi³y siatk¹ korzeni w wilgotnej, miêkkiej ziemi, a wierzcho³ki tonê³y w niebieskawej mgie³ce, ci¹gn¹cej siê p³ask¹ chmur¹ nad ca³¹ d¿ungl¹.Mimo póŸnej pory panowa³ tutaj duszny, parny upa³.Powietrze by³o tak rozgrzane, i¿ niemal parzy³o przy oddychaniu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •