[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie nagrywaj wszystkiego - odezwał się Morro.Większość będzie prawdopodobnie nie do powtórzenia, a przynajmniej niezrozumiała.Chodzi o sens ich wypowiedzi.Obserwowali czterech mężczyzn niezbyt pewnie rozglądających się wokół.Wreszcie Burnett i Schmidt spojrzeli na siebie i tym razem na ich twarzach nie było wahania.Podeszli do barku.Burnett, jak zwykle, wybrał Glenfiddich, zaś Schmidta zadowolił Gordon Gin.Nastąpiła krótka cisza, podczas której obaj uczeni szczodrze pokrzepiali swoje nadwątlone siły i koili poddane nieustannym stresom systemy nerwowe.Healey obserwował ich spod oka, po czym podzielił się z pozostałymi paroma równie rzeczowymi, jak dosadnymi myślami na temat Morro, które ten ostatni niewątpliwie kazałby Dubois wyciąć z taśmy.- On ma rację - mówił Healey.- Niech go cholera weźmie.Zerknąłem tylko na to, co leży tam na samym wierzchu i dziwnie mnie to ciekawi, chociaż cholernie nie lubię wścibskości.Poza tym chcę, do diabła, wiedzieć, co my tu robimy.Burnett zbliżył się do stołu i przez jakieś trzydzieści sekund oglądał leżący na wierzchu schemat.W takim czasie umysł fizyka, nawet skacowanego, jest w stanie sporo sobie przyswoić.Spojrzał potem na pozostałych, ale nagle z niemałym zdziwieniem spostrzegł, że trzyma w dłoni puste naczynie, toteż pośpieszył najpierw naprawić ten błąd.Uzbrojony w pełną szklankę whisky, stwierdził, podnosząc ją do góry: - To nie jest lekarstwo na mojego kaca, panowie, bo ten ciągle mnie dręczy.Piję, żeby się solidnie przygotować na to, co znajdziemy w tych papierach, a czego się bardzo obawiam.Obejrzymy to, panowie? W sąsiednim pokoju Morro poklepał Dubois po ramieniu i wyszedł.* * * Barrow ze swą okrągłą, pełną i niewinną twarzą oraz błękitnymi oczami wyglądał na pastora lub raczej na biskupa.Był szefem F$b$i, człowiekiem, którego jego ludzie obawiali się prawie tak samo, jak przestępcy.Pasją jego życia było umieszczanie tych ostatnich za kratkami na tak długo, jak na to pozwalało prawo, albo na dłużej, jeśli okazywało się to możliwe.Sassoon - szef kalifornijskiej sekcji F$b$i był wysoki, ascetyczny i sprawiał przekonywające wrażenie, jakby o wiele lepiej czuł się na uniwersytecie.Dlatego też wielu kalifornijskich przestępców niezmiernie żałowało, iż ulegli owemu pozorowi.Crichton, jako jedyny z obecnych, wyglądał tak, jak powinien wyglądać człowiek jego profesji: potężny, z masywnymi ramionami atlety, złamanym nosem i zimnymi, szarymi oczami.Był szefem C$i$a.On i Barrow darzyli się serdecznym i gorącym uczuciem, które jednak trudno byłoby nazwać miłością, co zresztą doskonale odpowiadało stosunkom łączącym obie, reprezentowane przez nich instytucje.Alec Benson, któremu towarzyszył profesor Hardwick, przyjrzał się kolejno wszystkim trzem, po czym spojrzał na Dunne'a i obu Ryderów.- Kto by pomyślał, Arturze - zwrócił się do Hardwicka - że spotka nas taki zaszczyt.Trzech najwyższych funkcjonariuszy z F$b$i i jeden z C$i$a.Święto dla naszego wydziału.No cóż, z trudem, ale mogę jeszcze zrozumieć ich obecność tutaj.Proszę się nie gniewać, panowie, ale wy dwaj jesteście tu nie na miejscu.Jesteście przecież,darujcie mi to sformułowanie, zwykłymi policjantami, jeżeli w ogóle tacy istnieją.- Profesorze - odparł Ryder - jest cała masa zwykłych policjantów, ale my nie jesteśmy nawet zwykłymi policjantami.Jesteśmy zwykłymi eks_policjantami.Benson uniósł brwi, Barrow zaś spojrzał pytająco na Dunne'a.- Sierżant Ryder i jego syn, policjant Ryder - pośpieszył ten ostatni z wyjaśnieniem - zrezygnowali wczoraj ze służby.Mieli do tego ważne prywatne powody.Obaj zaś wiedzą o dziwnych okolicznościach otaczających tę sprawę znacznie więcej niż któryś z nas.I dokonali już znacznie więcej niż my, bo prawdę mówiąc, niczego dotąd nie zrobiliśmy, co zresztą nie może nikogo zdziwić, jako że cała sprawa wypłynęła dopiero wczoraj wieczorem.Żona i córka sierżanta zostały porwane i są przetrzymywane przez Morro jako zakładniczki.- Jezu! - westchnął Benson, który stracił swój obojętny wyraz twarzy.- Moje przeprosiny i wyrazy ubolewania.To raczej my nie mamy prawa tu przebywać - spojrzał na Barrowa, który był wśród nich najwyższym stopniem oficerem śledczym, i dodał: - Jesteście tutaj, żeby ocenić, czy Kalifornijski Instytut Technologii, reprezentujący pozostałe instytuty stanowe, a przede wszystkim czy ja, jako ich rzecznik, że tak powiem, jesteśmy winni wprowadzenia w błąd opinii publicznej.Mówiąc brutalnie, chcecie sprawdzić, czy kłamałem w żywe oczy.Nawet Barrow zawahał się przez moment.Sam należał do niepospolitych ludzi i potrafił rozpoznać równie niepospolitego człowieka, gdy go spotkał.Poza tym był świadom ogromnej sławy, jaką się cieszył Benson.- Czy to możliwe - spytał - żeten wstrząs został wywołany wybuchem bomby atomowej? - Owszem, ale też całkowicie niemożliwe do sprawdzenia.Sejsmografy nie są w stanie określić przyczyny rejestrowanego wstrząsu.Na ogół nie jesteśmy nawet do końca pewni źródła wstrząsu.My, Francuzi i Anglicy, ogłaszamy nasze wybuchy próbne, ale pozostali członkowie tak zwanego Klubu Atomowego nie są już tak skrupulatni.Mimo to można niektóre rzeczy określić z pewną dokładnością.Kiedy Chińczycy dokonali próbnego wybuchu o mocy jednej megatony - co, jak zapewne wiecie, oznacza odpowiednik wybuchu miliona ton T$n$t, radioaktywna chmura dotarła nawet do U$s$a
[ Pobierz całość w formacie PDF ]