Home HomeMichael Judith Œcieżki kłamstwa 01 Œcieżki kłamstwaCollins Suzanne Igrzyska œmierci 01 Igrzyska œmierciHowatch Susan Bogaci sš różni 01 Bogaci sš różniTrylogia Lando Calrissiana.01.Lando Calrissian i Mysloharfa SharowD3wininoutEddings DavCorel DRAW (3)Focjusz Kodeksy IVpsd Nr 4Davidson Mary Janice Królowa Betsy 01 Nieumarła i niezamężna
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • konstruktor.keep.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Wiatr świszczał, lamentował ponuro.Do rzeki było takblisko, że Maggie słyszała wartki nurt i czuła woń zgnilizny, którą ze sobą niósł.Wyjrzała zza drzew.Nie mogła go dostrzec.Zniknął.Nasłuchiwała, ale nie było nic próczznajomych głosów za nią.Zaś przed nią była tylko cisza.I ciemność, bo tutaj nie sięgały światłareflektorów ani latarek.Minęły ledwie sekundy.Wysunęła się zza drzewa i wytężyła wzrok, żeby widziećw ciemności.Coś drgnęło.Wycelowała, wyciągnęła przed siebie ręce.To tylko gałąz zakołysałasię na wietrze.A może ktoś był za nią? Mimo zimna dłonie Maggie zaczęły się pocić.Szłapowoli i uważnie, trzymając się blisko drzew.Rzeka biegła wzdłuż linii drzew.Kiedy Maggieweszła w całkowitą ciemność, zauważyła, że nawet trawy zniknęły.Nic nie dzieliło lasu odstromego brzegu wyrzezbionego przez nurt rzeki.Woda była czarna i płynęła wartko, z falamicętkowanymi niesamowitymi kształtami i cieniami. Nagle Maggie usłyszała uderzenie gałązki i szybkie kroki w szeleszczącej trawie.Obróciłasię w prawo, skąd dochodził dzwięk.Dostrzegła mordercę.Oddała ostrzegawczy strzałw powietrze w chwili, kiedy mężczyzna wyszedł akurat z gęstwiny, ogromny czarny cień,ruszający wprost na nią.Wycelowała, ale zanim zdążyła nacisnąć spust, wpadł na nią z całymimpetem.Runęli bezwładnie do rzeki.Lodowata woda kąsała jej ciało jak tysiące węży.Maggie ściskała broń.Uniosła rękę, żebystrzelić do płynącej przed nią czarnej masy.Poczuła rozdzierający ból w plecach.Obróciła sięi spróbowała raz jeszcze.Tym razem miała wrażenie, jakby ktoś dzgał ją metalowym ostrzem.Wówczas dopiero zdała sobie sprawę, że wpadła na zator z gałęzi, przez co prąd nie poniósł jejdalej.Coś boleśnie kłuło ją w ramię.Starała się uwolnić, ale tylko zraniła się głębiej.Wtedyzobaczyła, że krew kapie jej z rękawa, ciemną strugą pokrywając dłoń i rewolwer.Słyszała nawołujących się gdzieś nad nią ludzi.Spanikowane kroki zatrzymały się, mnóstwolatarek oślepiło ją, gdy wyłoniły się zza brzegu.Zaskoczona światłem ponownie się obróciła, niezważając na ból, koniecznie bowiem chciała odszukać płynący cień.Jednak jak okiem sięgnąć,na powierzchni rzeki nie było nikogo.Mężczyzna zniknął. ROZDZIAA TRZYDZIESTY CZWARTYPrzejmująco zimna woda sparaliżowała go, skóra paliła.Mięśnie skręcały się z bólu, byłprzekonany, że płuca mu pękną.Wstrzymał oddech i uważał, żeby trzymać się tuż podpowierzchnią.Rwąca rzeka pchała go do przodu i miotała na boki.Nie opierał się jej sile, starałsię stopić z nią w jedno, stać się jej częścią.By raz jeszcze go uratowała.Tylko na niej mógłpolegać, tylko jej mógł zaufać.Byli tak blisko, że widział światła latarek tańczące po powierzchni wody.Przemykającew prawo od niego.I w lewo.Tuż nad głową.Zdezorientowani i spanikowani pokrzykiwali dosiebie.Nikt za nim nie płynął.Nikt nie chciał zmierzyć się z czarną wodą.Nikt, prócz agentkispecjalnej Maggie O Dell, która gładko wpadła w pułapkę, jaką dla niej przygotował.Dobrze jejzrobi, kiedy przekona się, że nie zdoła go przechytrzyć, złapać z zaskoczenia.Suka dostała, co jejsię należało.Zwiatła latarek wyłowiły ją.Ludzie na brzegu będą teraz mieć zajęcie, więc nikt nie będziego szukać.Wychynął na powierzchnię i nabrał powietrza.Mokra czapka narciarska przykleiła sięmu do twarzy niczym pajęczyna, jednak nie miał odwagi jej zdjąć.Rzeka niosła go z prądem.Widział mężczyzn schodzących ostrożnie stromym brzegiem,głupie, ślizgające się cienie podrygiwały w świetle.Uśmiechał się, zadowolony z siebie.Agentkaspecjalna Maggie O Dell będzie wściekła, że jej pomagają.Unieruchomiona i bezbronna,zostanie uratowana.Czy będzie zaszokowana, że on tyle o niej wie? Ta diablica, która maczelność nazywać się jego nemesis? Naprawdę spodziewała się, że pozwoli jej bezkarnie grzebaćw jego umyśle i nie odwdzięczy się pięknym za nadobne? Wreszcie spotkał godnego siebieprzeciwnika, który trzyma go w ryzach.Nie tak jak te prowincjonalne, tępe gliny.Coś unosiło się na wodzie obok niego, coś małego i czarnego.Wnętrzności ścisnęły mu sięze strachu, który minął natychmiast, kiedy zorientował się, że to martwy przedmiot.Chwyciłw rękę twardy plastik.Przedmiot ożył i jasne światło uderzyło go w twarz.To był telefonkomórkowy.Wcisnął go głęboko do kieszeni spodni.Manewrował tak, żeby zbliżyć się do brzegu.W kilka sekund pózniej zobaczył swój znak.Chwycił zakrzywioną gałąz, która zwieszała się nad wodą.Zatrzeszczała pod jego ciężarem, alesię nie złamała.Woda popychała go, uderzając o ciało.Miała wielką siłę, która domagała się szacunku.Rozumiał to, przyjmował do wiadomości i wykorzystywał. Lodowate igiełki kłuły opuszki palców, kiedy trzymał się gałęzi.Kora oderwała się i o małonie wpadł na powrót do wody.Bolały go ręce.Jeszcze kawałek, jeszcze kilkanaście centymetrów.Stanął na zimnej jak lód, zasypanej śniegiem ziemi, ale jego stopy i tak były już bez czucia.Biegłprzez trawiaste morze, które trzeszczało i dzwoniło jak tłuczone szkło, kiedy kruszył setkizlepionych sopli.Z trudem łapał oddech, lecz nie zwalniał.Srebrzyste płatki śniegu fruwaływ czarnej poświacie nocy, wirowały wokół niego niczym maleńkie anioły, biegły z nim.Dotarł do swojej kryjówki.Ociężałe od śniegu gałęzie w wiśniowym sadzie tworzyły gęstesklepienie.Właśnie wtedy niespodziewany dzwięk śmiertelnie go zaskoczył.Szybko jednakuprzytomnił sobie, że to telefon komórkowy wibruje w kieszeni jego spodni.Wyjął go,przeczekał dwa, trzy sygnały, przyglądając mu się.W końcu włączył go.Maleńki ekranpojaśniał.Dzwonienie ustało.Ktoś krzyczał. Halo! Słucham? Czy to telefon Maggie O Dell?  dopytywał się wściekły męski głos.Przez sekundęprzemknęło mu przez myśl, żeby się rozłączyć. Tak, zgadza się.Upuściła go. Mogę z nią rozmawiać? Jest teraz trochę, jak by to powiedzieć, unieruchomiona  oznajmił, śmiejąc się głośno. To proszę jej przekazać, że dzwonił jej mąż, Greg.Z jej matką jest niedobrze [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •