[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wygl¹da³a wdziêcznie,estetycznie, a jednoczeœnie tchnê³a jawnym erotyzmem.Zgodnie zzamierzeniami.- No i co powiesz, Rosey? - Locotta zachichota³, upi³ ³yczekzimnej wódki, nieustannie œledz¹c p³ynne ruchy cia³a dziewczyny,która zniknê³a w koñcu za drewnianym przepierzeniem zprysznicami.- Czujê siê tak, jakbym zafundowa³ sobie peep show za tysi¹cdolarów - wychrypia³ podstarza³y ksiêgowy.- Dobrze, ¿ezapomnia³em ju¿, po co to noszê - doda³ d³ubi¹c w talerzu zwiejskim serkiem i owocami.- Od samego patrzenia omal niezas³ab³em.Masz tu gdzieœ maskê tlenow¹?- Ka¿ê ci zbudowaæ ³ó¿ko z namiotem tlenowym - obieca³Locotta mrugaj¹c weso³o do starego wspó³pracownika.- Sambêdziesz regulowa³ te wszystkie zaworki, ¿ebyœ móg³ sobie do wolipobrykaæ.- Wola³bym ju¿ chyba spokój ducha ni¿ to - rzuci³ oschleRosenthal.- Tak? A co ciê gryzie? - Locotta natychmiast spowa¿nia³.Nie lubi³ k³opotów na swoim terenie.- Raczej kto.Jimmy Pilgrim.Docieraj¹ do mnie nieciekawewieœci.- Mów - burkn¹³ Locotta.- Wczoraj wieczorem wylecia³ w powietrze jakiœ facet.Wmieszkaniu na Chula Vista.Mieszkanie wynajmowa³a ostatnio pewnadziewczyna.Wysoka, piêkna, ruda.- No i?- Dziewczynê odpowiadaj¹c¹ temu rysopisowi znaleziono dziœrano na ska³ach urwiska Torrey Pines.Z przeciêtymi nadgarstkamii œciêgnami u nóg.Kr¹¿¹ s³uchy, ¿e ten wybuch ³¹czy siê jakoœ znasz¹ dzia³alnoœci¹, z narkotykami.- Gliniarze ju¿ to skojarzyli?- Chyba jeszcze nie.Na urwisku jest teraz ekipadochodzeniowa.Zastêpcy szeryfa zajmuj¹ siê zw³okami wmieszkaniu.Myœlê, ¿e nic jeszcze nie posk³adali, za wczeœnie jakna nich.No i rezerwat Torrey Pines le¿y poza zasiêgiemichniejszej jurysdykcji.O ile wierzyæ naszym ludziom, policjanie znalaz³a jeszcze nic, co wskazywa³oby, ¿e to ta zpoprzecinanymi ¿y³ami wynajmowa³a to mieszkanie.Wci¹¿ figuruje unich jako "zw³oki nie zidentyfikowane".Rzecz jasna niezamierzamy im pomagaæ.- Cholera - wysapa³ Locotta.Zmru¿y³ oczy, rozwa¿aj¹cnasuwaj¹ce siê wnioski.- To oni.- Nie mamy pewnoœci, ¿e to robota Pilgrima czy Rayneego -przystopowa³ go Rosenthal.- Te rany, jak wygl¹daj¹? - spyta³ Locotta ignoruj¹cprzestrogê wiernego doradcy.- W¹skie i g³êbokie.Najprawdopodobniej od brzytwy -przyzna³ Rosenthal.- Ale.- To nam raczej nie pomaga, Rosey - wymamrota³ Locotta.Niepotrzebnie, bo Rosenthal ju¿ dawno wszystko zrozumia³.Stary Al dobrze wiedzia³, dlaczego proceder, jaki uprawiali-proceder nader lukratywny - zale¿y tak bardzo od obojêtnoœci,jeœli nie od cichej akceptacji spo³eczeñstwa.Uwik³ani w sieæskomplikowanych problemów socjalnych i ekonomicznych, ludziehandlu narkotykami praktycznie nie zauwa¿aj¹, lecz niekontrolowane i gwa³towne poczynania osobnika takiego jakLafayette Beaumont Raynee - ob³¹kanego typa zwanego Têcz¹ - tozupe³nie co innego.Locotta i Rosenthal zdawali sobie sprawê, ¿e w tym wypadkuspo³eczeñstwo - zw³aszcza mieszkañcy konserwatywnego okrêgu SanDiego - nie bêdzie mia³o ¿adnych sentymentów i potêpi czarnegoalfonsa gustuj¹cego w starych brzytwach bez wzglêdu na modne wpo³udniowej Kalifornii trendy "œwiadomoœci spo³ecznej" i"tolerancji rasowej".Nast¹pi³by wybuch spo³ecznego protestu,ludzie zaczêliby pisaæ listy do gazet, wywieraæ presjê naobojêtnych dotychczas polityków i biurokratów i ¿¹daæ, ¿ebyprzedsiêwziêto jakieœ kroki, i to szybko.A to im raczej niepomaga³o.Oczy Jake'a Locotty by³y ukryte za okularami, ale jego palcewybija³y na blacie sto³u wolny, z³owieszczy rytm.- Rosey chcê, ¿ebyœ to sprawdzi³ osobiœcie.I zda³ midok³adne sprawozdanie.- Ju¿ siê do tego zabra³em, Jake.- By³em tego pewien.- Skin¹³ z uznaniem g³ow¹.- Skontaktujsiê z Pilgrimem.Powiedz mu, ¿e jestem zaniepokojony.Bardzozaniepokojony
[ Pobierz całość w formacie PDF ]