[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- I mieliśmy je - powiedział Tommy.- Czasami spoglądam w przeszłość i dziwię się, jak udało nam się ujść z życiem.- A potem.Pamiętasz, kiedy założyliśmy spółkę i udawaliśmy detektywów.- Och.to dopiero była zabawa - stwierdził Tommy.- Czy pamiętasz.- Nie - przerwała mu Tuppence.- Nie mam ochoty pamiętać.Nie chcę rozmyślać o przeszłości, chyba że.że traktuje się ją jako przygotowanie do przyszłości.W każdym razie, nabraliśmy wtedy wprawy.A potem trafiła nam się następna sprawa.- Aha.Pani Blenkinsop, prawda?Tuppence roześmiała się.- Tak.Pani Blenkinsop.Nigdy nie zapomnę chwili, kiedy weszłam do pokoju i zobaczyłam, że ty tam siedzisz.- Ależ miałaś nerwy, że zrobiłaś to, co zrobiłaś: przesunęłaś szafę, czy co to było, i podsłuchałaś moją rozmowę z panem Jak-Mu-Tam.A potem.- A potem pani Blenkinsop - powiedziała Tuppence.Znów się zaśmiała.- N czy M lub “Gąska gęsiarka".- Ale ty nie.- Tommy zawahał się - nie wierzysz, że to wszystko było tylko przygotowaniem do tego, co dzieje się teraz?- W pewnym sensie było - potwierdziła Tuppence.- To znaczy, na przykład pan Robinson nic powiedziałby ci tego, co powiedział, gdyby nie miał na uwadze tych wszystkich spraw.No i mnie.- Ciebie przede wszystkim.- Lecz teraz wszystko się zmieniło.To znaczy po tym, co się stało.Izaak.Martwy.Uderzony w głowę.W samym środku naszego ogrodu.- Nie myślisz chyba, że to wiąże się z.- Trudno tak nie myśleć.O to właśnie mi chodzi.Nie prowadzimy już śledztwa, by rozwikłać detektywistyczną zagadkę.Nie zajmujemy się odkrywaniem przeszłości i przyczyn, dla których dawno temu ktoś umarł.Teraz to sprawa osobista.Bardzo osobista.Przecież biedny stary Izaak nie żyje.- Był bardzo stary i to może wpłynęło na jego śmierć.- Nie zgodzę się z tobą po tym, jak rano wysłuchałam zeznań lekarza sadowego.Ktoś chciał go zabić.Dlaczego?- Dlaczego nie chcieli zabić nas, skoro to ma coś wspólnego z nami? - spytał Tommy.- Może i tego spróbują.Mógł nam coś powiedzieć.Może zamierzał to zrobić.Może zagroził komuś, że porozmawia z nami i zdradzi, co wie o dziewczynie albo o którymś z Parkinsonów.Albo.albo coś o tej aferze szpiegowskiej z tysiąc dziewięćset czternastego.O sprzedanych tajemnicach.Wówczas ktoś musiałby go uciszyć.Lecz gdyby nie pracował u nas, nie zadawałby pytań i nie usiłował odkryć prawdy, więc nie doszłoby do tego.- Nic przesadzaj.- Nie przesadzam.I nie robię tego dla zabawy.To już nie jest zabawa.Teraz zajmujemy się czymś zupełnie innym, Tommy.Polujemy na mordercę.Kogo dokładnie? Oczywiście, jeszcze nie wiemy, ale dowiemy się wkrótce.Nie chodzi o przeszłość.To dzieje się teraz, Izaak zginął zaledwie kilka dni temu, sześć dokładnie.To teraźniejszość.Dzieje się tutaj i łączy się z nami i z tym domem.Musimy dowiedzieć się i zrobimy to.Nie wiem jak.ale musimy prześledzić wszystkie wskazówki.Czuję się jak pies z nosem przy ziemi, idący za tropem.Ja zbadam wszystko na miejscu, a ty będziesz psem myśliwskim - zbadasz inne rejony.Tak, jak do tej pory.Zbierzesz informacje.Twoje, jak to nazywasz, badania, zostaną zakończone.Muszą być gdzieś ludzie, którzy coś wiedzą, może nie z własnego doświadczenia, ale z opowiadań.Ludzie, którzy słyszeli różne historie.Plotki.- Tuppence, nie możesz przecież wierzyć, że mamy jakąkolwiek szansę.- Ale ja wierzę - przerwała Tuppence.- Nie wiem jak, w jaki sposób, lecz wierzę, że kiedy raz wpadniesz na naprawdę przekonujący pomysł, kiedy coś, co wiesz, jest czarne, złe, złowrogie.a uderzenie Izaaka w głowę było czarne i złe.- urwała.- Możemy zmienić nazwę domu - podsunął Tommy.- O co ci chodzi? Mamy nazwać go Jaskółczym Gniazdem?Nad ich głowami przeleciało stadko ptaków.Tuppence odwróciła się i spojrzała w tył na bramę ogrodową.- Kiedyś dom nazywał się Jaskółcze Gniazdo.Jak brzmi dalsza część wiersza? Tego, który cytowała twoja poszukiwaczka? Furtka do Śmierci, prawda?- Nie, Furtka Przeznaczenia.- Przeznaczenie.To jak komentarz do śmierci Izaaka.Furtka Przeznaczenia.nasza brama ogrodowa.- Przestań się zamartwiać, Tuppence.- Nie wiem.To tylko pomysł, który przyszedł mi do głowy.Tommy rzucił jej zdziwione spojrzenie i pokręcił głową.- Jaskółcze Gniazdo to naprawdę ładna nazwa - powiedziała Tuppence.- Mogła być ładna.Może będzie pewnego dnia.- Masz naprawdę niezwykłe pomysły, Tuppence.- “A jednak coś kwili jak ptak".Tak to się kończyło.Może wszystko skończy się w ten sposób.Kiedy niemal dotarli do domu, dostrzegli stojącą na schodach kobietę.- Ciekawe, kto to - powiedział Tommy.- Widziałam ją już wcześniej - stwierdziła Tuppence.Nie pamiętam w tej chwili, kto to jest.Och, to chyba ktoś z rodziny starego Izaaka.Wiesz, wszyscy mieszkają w jednej chacie.Trzech lub czterech chłopców, ta kobieta i jeszcze dziewczyna.Chociaż, oczywiście, mogę się mylić.Kobieta na schodach odwróciła się i podeszła do nich.- Pani Beresford, prawda? - spytała, spoglądając na Tuppence.- Tak - przyznała Tuppence.- Pewnie mnie pani nie zna.Jestem synową Izaaka.Wyszłam za jego syna Stephena.Zginął w wypadku.Prowadził ciężarówkę.Jedną z tych dużych, które jeżdżą daleko.Na drodze Ml.Ml albo M5.Nie.M5 jest bliżej.Może na M4.No, stało się w każdym razie.Pięć lub sześć lat temu.Chciałam tylko.chciałam z panią porozmawiać.Z panią i pani mężem - popatrzyła na Tommy'ego.- Przystaliście kwiaty na pogrzeb, prawda? Izaak pracował dla was w ogrodzie?- Tak - powiedziała Tuppence.- Pracował tu.- To, co się stało, było okropne.- Przyszłam podziękować.To były bardzo ładne kwiaty.Dobre.Z klasą.Wielki bukiet.- Chcieliśmy je przesłać, bo Izaak bardzo nam pomagał - wyjaśniła Tuppence.- Pomógł nam przy przeprowadzce.Wiele nam podpowiedział, sami nie mieliśmy zbyt dużego pojęcia o tym domu.Na przykład gdzie co trzymano.Przekazał mi mnóstwo informacji o hodowli roślin.- Tak, znal się na rzeczy.Nie pracował za dużo, bo był stary i nie lubił się schylać.Miał lumbago i nie mógł robić tyle, ile by chciał.- Był bardzo miły i pomocny - stwierdziła stanowczo Tuppence.- Wiedział wiele o tutejszych sprawach i ludziach i sporo nam opowiedział.- Aha.Sporo wiedział.Jego rodzina pracowała tu od dawna.Mieszkali tu i wiedzieli, co działo się dawno temu.Nie widzieli tego na własne oczy, ale słyszeli plotki.Nie będę zatrzymywać pani dłużej.Przyszłam tylko zamienić kilka słów i podziękować.- To bardzo miłe z pani strony - powiedziała Tuppence.- I ja dziękuję.- Pewnie będzie pani musiała znaleźć kogoś nowego do pracy w ogrodzie.- Chyba tak - przyznała Tuppence.- Sami nie jesteśmy w tym zbyt dobrzy.Czy pani.może pani
[ Pobierz całość w formacie PDF ]