Home Home(27) Miernicki Sebastian Pan Samochodzik i ... Skarb generała Samsonowa tom 2(60) Miernicki Sebastian Pan Samochodzik i ... Pasażer Von Stuebena(25) Niemirski Arkadiusz Pan Samochodzik i ... Skarby wikingów tom 2(54) Niemirski Arkadiusz Pan Samochodzik i ... Stara księgaNienacki Zbigniew Pierwsza przygoda Pana Samochod(53) Miernicki Sebastian Pan Samochodzik i ... Gocki ksišżę(57) Niemirski Arkadiusz Pan Samochodzik i ... Złoty BafometOlszakowski Tomasz Pan Samochodzik i tajemnice warszawskich fortowLudlum Robert Tozsamosc Bourne'a (SCAN dal 90Abigail Roux The Archer (pdf)(1)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kava.keep.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Nikt nie wpadł na to, że jest to urządzeniepodsłuchowe.Bądz cicho, bo działa w obie strony.Skupiłem uwagę na podsłuchiwaniu.- Paweł się spóznia - usłyszałem Małgosię.- Wybiegł tak szybko - rzuciła Izabela.- Ciekawe dokąd? - pytał Marc. - To już jego sprawa - rzekł Torquemada.- Może trzeba sprawdzić.- zaczął dyrektor.- Mariusz go szukał, pewnie go znajdzie - stwierdziła Izabela.- Ciekawe, czemu oni się tak nagle zaprzyjaznili? - zastanawiała się Agnieszka.- Pewnie to pani ich połączyła, odrzucając zaloty obu.- zażartował Torquemada.- %7ładen z nich się do mnie nie zalecał - warknęła Agnieszka.- Może zaczniemy seans?- Jeżeli coś się stało Pawłowi, to wywołamy jego ducha - stwierdziła Izabela.-Przygotowałam się do naszego spotkania i to ja będę mistrzynią ceremonii.Proponuję, byśmyodstawili filiżanki i usiedli dokoła okrągłego stołu.Wezmiemy jeszcze talerzyk.Paniedyrektorze, przyniósł pan kredę?- Tak.- Ostrożnie napiszę nią litery alfabetu i w ten sposób będziemy porozumiewać się zduchem.A pan dokąd idzie?- Państwo wybaczą, ale nie wezmę udziału w tym spektaklu - odparł Torquemada.-Myślałem, że wywoływanie duchów miało być tylko pretekstem do wieczornego spotkania.Dobranoc państwu.- Dobranoc - odpowiedział mu zgodny chórek.Torquemada wyszedł i słyszeliśmy, jak wolnym krokiem przemierzył salę rycerską.- Teraz zgaśmy światło! - Izabela dyrygowała towarzystwem.Ktoś wstał i pstryknął kontakt.Potem usłyszeliśmy trzask zapalanej zapałki.- Zwiatło świecy lepiej przyciąga duchy - tłumaczyła Izabela.- Sprawdzę Hiszpana - Mariusz szepnął mi na ucho i wyszedł z sali narad.- Duchu, duchu, przyjdz! - wołała Izabela.Wyobrażałem ją sobie, jak zapatrzona w sufit wywołuje ducha, a wszyscy stoją wokółstolika wpatrzeni w spodek, czy ten poruszy się, czy nie.- Duchu, jeżeli słyszysz nasze wołanie, porusz talerzykiem!Jakoś ten obraz Izabeli nie pasował mi do jej charakteru.Co knuła ta zadziwiającakobieta? Przecież nie mogła wywołać prawdziwego ducha, chyba że.była w zmowie zTorquemadą lub Mariuszem.- Czego oczekujesz, Izabelo! - mówiłem, nienaturalnie obniżając głos i przytykającusta do otworu w ścianie.W bibliotece zaszemrało.- Duchu, skąd znasz moje imię?- Bo cierpię przez ciebie! - Duch i Paweł mają podobne głosy - stwierdziła Małgosia.- Nieprawdopodobne - jęknął dyrektor.- Czemu cierpisz przeze mnie? - pytała Izabela.- Jesteś piękna.- Dziękuję - wymknęło się kobiecie.-.i niewierna.Skończysz w studni.- To jakieś pomówienia! - ostro zareagowała Izabela.- Duch chyba wie lepiej - Agnieszka nie kryła satysfakcji.- Powiedz, duchu, kogo zdradziłam?Słyszałem śmiech dyrektora i Marca.- Nie rozmawia się z duchem, podpierając się pod boki jak kumoszka kłócąca się natargu - Małgosia zwróciła Izabeli uwagę.- Izabelo, zdradziłaś kogoś, kto cię uważał za przyjaciela.- Czy możesz, duchu, powiedzieć, gdzie jest Paweł?- Jedno z was uwięziło go w piwnicach pod bastionem.Wpadł tam do ukrytej zaścianą z desek studni.- O Boże! - jęknęła Małgosia.- Tam rzeczywiście jest taka ściana - powiedział dyrektor.- Muszę to sprawdzić -słychać było szuranie jego krzesła.- Zaraz, to żart! - krzyknęła Izabela.- To pewnie Paweł gdzieś tu ukrył się.Na parkiecie sali rycerskiej rozległy się szybkie, oddalające się kroki dyrektora.Wbibliotece zaczęto szurać meblami, otwierać szafy.Szybko zamknąłem otwór w ścianie iwyszedłem z komnaty narad.Ostrożnie przeszedłem do klatki schodowej.Na palcachwchodziłem na swoje piętro.Tam spotkałem Mariusza, który schodził z góry.- Co z Hiszpanem? - zapytałem go.- Nie ma go w pokoju - odpowiedział Mariusz.Nagle w sali rycerskiej rozległy się krzyki.- Sprawdzmy w jego pokoju! - krzyczała Izabela.Pociągnąłem Mariusza.Chciał po emporze przejść do głównego skrzydła, ale stamtądteż było słychać kroki.Obaj, niczym nastolatkowie złapani na gorącym uczynku wyprawy dopokoju dziewcząt, wbiegliśmy do mnie.Mariusz ukrył się w łazience, ja wskoczyłem pod kocdo łóżka.Za chwilę drzwi otworzyły się z hukiem.Ktoś zapalił światło.- Widzicie dowcipnisia! - krzyknęła Izabela.Udawałem, że nagłym najściem obudzili mnie. - Co się dzieje? - zapytałem otwierając oczy.- Gdzie byłeś? - zaatakowała mnie Izabela.Oprócz niej byli Agnieszka, Małgosia i Marc.- Tu - odpowiedziałem.- W takim bałaganie? - zdziwiła się Małgosia.- Nie zdążyłem jeszcze posprzątać.- Czy łykałeś jakieś lekarstwa? - wypytywała mnie Agnieszka.Już chciała wejść dołazienki, gdzie przecież był Mariusz.- Już dziś Izabela odwiedziła moją łazienkę, gdy się kąpałem.Mam chyba prawo doodrobiny prywatności? - zatrzymałem Agnieszkę.- Byłaś u Pawła? - Małgosia odwróciła się do Izabeli.Marc, widząc zbliżającą się awanturę, wyszedł z pokoju mówiąc  dobranoc.- Chciałam go zaprosić na seans w bibliotece - wyjaśniła Izabela.- Gdy się kąpał? - dziwiła się Agnieszka.- Mogłyby panie dokończyć tę rozmowę gdzie indziej? - poprosiłem.We trzyspojrzały na mnie z potępieniem w oczach i wyszły.Mariusz ostrożnie wyjrzał z łazienki.Szeptem opowiedziałem mu o tym, co się wydarzyło w bibliotece.- Idz spać - powiedział Mariusz.- Ja pójdę jeszcze coś sprawdzić.Jutro się odezwę.Po chwili wymknął się na korytarz.Zastanawiałem się, co powinienem teraz robić iuznałem, że sen rzeczywiście jest najlepszym rozwiązaniem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •