[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zrobiłem mocną herbatę z miodem i usiedliśmy przy rozpalonym piecu, gdyż nalepiance było stanowczo za gorąco.- I co robimy? - zapytała mnie.- Najpierw odstawię cię do Pisza - rzekłem.- Obawiam się, że mogę mieć na karkuPrzeciętniaka.- Jego? Zwariowałeś? - prychnęła.- To tchórz.Nic by ci nie zrobił.Poza tym, ile razymam ci powtarzać, że już z nim nie jestem?- W porządku - przerwałem jej.- Co w takim razie zamierzasz robić?- Jak to co? - oburzyła się.- Chcę z tobą znalezć skarb.Poza tym musimy się lepiejpoznać.- Ale ślubu nie wezmiemy? - zażartowałem.- Wykluczone! - zaprotestowała.- Możemy żyć w konkubinacie.Małżeństwo toprzeżytek! A ty byś chciał wziąć ślub?- Nie.Nadąsała się.Chwilę milczała.- Nie podobam ci się - smutno pokiwała głową.- Nie to miałem na myśli - szybko wyjaśniłem.- Aadna z ciebie niewiasta, ale ja.jamam już kogoś.- Doprawdy? - nie przejęła się zbytnio moim oświadczeniem.- To gdzie jest teraz tatwoja dziewczyna?- Nie wiem - wzruszyłem ramionami i siorbnąłem herbatki.I nie wiedzieć dlaczego pomyślałem o Osie, a może inaczej - wiedziałem, czemuwłaśnie o niej pomyślałem, tyle że przed samym sobą udawałem, że nic ona dla mnie nieznaczy.Danka szybko zmieniła temat.- Zupełnie nie wiem, jak znajduje się skarby.Na jednym filmie to widziałam, że mielitaki piszczący przyrząd do szukania w ziemi.- %7łeby znalezć skarb, trzeba mieć przede wszystkim dobre oprogramowanie - palcemdotknąłem głowy.- Tu! Ten sprzęt jest najważniejszy.Wykrywacz metali to tylko urządzeniepomocnicze.Na nic się zda, jeśli nie wiemy, czego szukać.- A co, ty wiesz? Jesteś może jasnowidzem?- Nie, ale poszukiwacz skarbów nie znajduje skarbów na chybił trafił.Udzieliłem jej krótkiego wykładu na temat poszukiwania skarbów, o naszychmetodach pracy, które stosowaliśmy w departamencie, o wielkiej roli znajomości historii igeografii w takich poszukiwaniach.- To co robimy? - niecierpliwiła się.- Przede wszystkim musimy odebrać Muszkieterom książki.Zrobimy to jutro.Mampewien plan.Dzisiaj odwiedzimy jeszcze bibliotekę.- Po co?- Już zapomniałaś? Musimy sprawdzić księgę gości, czy przypadkiem nie wpisał siędo niej czytelnik, który wyrwał ze starej księgi brakujące strony.Zanim jednak opuściliśmy dom, kazałem Dance, dla świętego spokoju, zadzwonić doPrzeciętniaka i sprawdzić, czy ten już wrócił.Niestety, jej telefon komórkowy zamókłpodczas przymusowej kąpieli przy przystani w Piszu i musieliśmy poczekać z telefonami doprzybycia do miasta.Skórzane spodnie kobiety schły wolno, więc nie czekając dłużej, Danutapodwinęła zabawnie nogawki dżinsów i ścisnęła mocniej pasek.Wyglądała w tym za dużymubraniu przezabawnie, niczym kloszard, ale były wakacje i nikogo nie raził taki strój.Zostawiliśmy zatem suszące się ciuchy i udaliśmy się do łodzi (Danuta ani myślała mnieopuszczać!).Tym razem kazałem Skórce pilnować domu.- Zaraz wracamy - pocieszyłem psa.W Piszu byliśmy pod wieczór.Idąc w kierunku rynku złapałem się na tym, żeodruchowo szukałem wzrokiem Osy, ale dziewczyny nigdzie nie było.Przepadła.Wiedziałemjednak, że to dzielna osoba i poradzi sobie świetnie, tak jak radziła sobie do tej pory.Indywidualistka! Można powiedzieć, że była z niej bardzo zaradna niewiasta, odważna iszybko nawiązująca kontakty z nieznajomymi - na przykład z adwokatem Robakiewiczem.W bibliotece omal nie rzuciliśmy się na księgę gości.Rzeczywiście - ponad rok temu niejaka Lidia Braun odwiedziła bibliotekę i w czytelniprzeglądała starą księgę.Wnet znalazłem inny wpis.W 1993 roku księgę przeglądał takżeniejaki Alojzy Chrzan ze wsi Karwik.Zdębiałem.Przed Osą, ale kilka lat po Chrzanieprzeglądały księgę jeszcze dwie osoby, zupełnie mi nieznane.W tej chwili byłem pod silnymwrażeniem nowego odkrycia.Gdy ujrzałem to nazwisko wpisane dużymi, koślawym literamiw mały urzędowy prostokącik, doznałem olśnienia.Chrzan! To nazwisko pojawiało się wopowieści Marty D.wielokrotnie.Chrzan był jej sąsiadem w ich rodzinnej wsi Pożegi! Tyleże Pożegi już nie istniały, a Alojzy Chrzan mieszkał we wsi Karwik.Toż to o rzut beretem odPisza! Wpis pochodził sprzed pięciu lat: Alojzy Chrzan, Karwik 11.Czy był to potomekowego starego Chrzana, którego rodzina Marty D.spotkała w czasie ewakuacji w 1945 roku?Miałem nadzieję, że to nie przypadek i mamy do czynienia z kimś pamiętającym stare dzieje irodzinę Duschów.Inaczej po cóż interesowałby się starą księgą? Moje poruszenie nie uszłouwagi Danki.- Musimy odwiedzić tego Chrzana - rzekłem, gdy podzieliłem się z nią odkryciem.-Karwik to za miedzą, wieś letniskowa, wiem, że mieszkał w niej na początku XX wiekuGustaw Optacy, słynny regionalny zbieracz folkloru.Z Karwiku jest blisko do Pisza, bo wieśleży u ujścia Kanału Jeglińskiego do jeziora Seksty, ale też i blisko z niej do Zdorów i dalej napółnoc do Kwika i Nowych Gutów.Co dziwne, przez Kwik przebiegała też linia kolejowa,która przechodziła przez Pisz i Dłutowo.- Linia kolejowa? - zdziwiła się.- Mówiłem ci, ale zapomniałaś.W opowieści Marty D.jest wzmianka, że jej mążKarol szedł wzdłuż torów na południe.Nie wiedzieć dlaczego ta linia kolejowa nie daje mispokoju.Po chwili uruchomiłem nasz biblioteczny komputer, który miał tę wadę, że był stary idługo ładował się w nim system.Po kwadransie połączyłem się z serwerem skrzynkipocztowej, ale nie otrzymałem żadnej nowej wiadomości od Informatora.- Muszę coś sprawdzić w Internecie - zaproponowałem nagle.- Ja tu trochę posurfuję,a ty idz do hotelu po jakieś ciuchy.Spotkamy się za pół godziny na rynku, na ławce.Wysłałem Dankę do hotelu, aby sprawdziła, czy wrócił jej Przeciętniak - w głębiducha pragnąłem, aby załatwiła z nim wszystkie sprawy.Po jej wyjściu wpisałem w poluwyszukiwania internetowego nazwisko Osy: Lidia Braun.Jej nazwisko, jako dziennikarki,powinno istnieć w sieci.Chciałem to sprawdzić i przekonać się, o czym dziewczyna pisze.Faktycznie - Lidia Braun figurowała wśród autorów artykułów jednej z najbardziejpoczytnych gazet olsztyńskich, nie oszukiwała mnie, co odebrałem jako dobry znak, natomiastjeden z artykułów był wielce zdumiewający.Młoda i niesforna dziennikarka pisała oprzedwojennej linii kolejowej przechodzącej między innymi przez Dłutowo, Pisz, Karwik,Nowe Guty i Orzysz.Ba, jeszcze przed kwadransem sam myślałem o tej linii kolejowej, ateraz, proszę, miałem gotowy artykuł na ten temat, jak na zawołanie.To było niesamowiteuczucie, ale jednocześnie czułem, że dziewczyna wiele przede mną ukrywała i byłanieszczera.Oto fragment artykułu traktującego o północnym odcinku wspomnianej linii: Linia Pisz-Nowe Guty-Orzysz została oficjalnie otwarta 15 listopada 1905 roku iliczyła 24,8 kilometra.Stanowiła część biegnącej ku granicy Prus Wschodnich linii Giżycko-Dłutowo, liczącej łącznie 73,6 kilometra.Była pierwszą koleją żelazną, która połączyłaOrzysz z wielkim światem.Niecały rok pózniej otwarto połączenie z Giżyckiem, w 1911roku linię z Mrągowa (Olsztyna) i już w czasie pierwszej wojny światowej odcinek do Ełku.Ostatni pociąg ewakuacyjny z Rucianego i Pisza przejechał nią wieczorem 23 stycznia 1945roku, docierając po kilku dniach przez Giżycko do Głomna.Skład wyglądał upiornie - dwaparowozy ciągnące odkryte lory, z tłumem ludzi zamarzających z zimna.Tego dnia nikt jużnie obsługiwał nastawni ani dworców, a Armia Czerwona była tylko o kilka kilometrów dalej.Od lutego do maja przeprowadzono demontaż szyn, mostów i urządzeń kolejowych
[ Pobierz całość w formacie PDF ]