Home HomeStrugaccy Arkadij i Borys Miliard lat przed koncem swiata(25) Niemirski Arkadiusz Pan Samochodzik i ... Skarby wikingów tom 2(54) Niemirski Arkadiusz Pan Samochodzik i ... Stara księga(57) Niemirski Arkadiusz Pan Samochodzik i ... Złoty BafometBorland Delphi 7 Developer's GuidePotocki.Jan Rekopis.znaleziony.Wstęp do filozofii Antoni B. StępieńPeters Ellis Kroniki brata Cadfaela (Mnich) 18 Lato DuńczykówMichael Grant Gone. Zniknęli. Faza piąta CiemnoÂśćJoseph P. Farrell Wojna nuklearna sprzed 5 tysięcy lat
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • gotmax.keep.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .I co się okazało? Mieliśmy rację! Nie tylko policja, ale iten Daniec zjawił się w Toruniu!- Ale ktoś jednak ukradł wam  Passien-Buchlein.- Myli się pani - uśmiechnął się de Górecki i położył na stole oprawioną w skórę drugąksiążkę.- Podejrzewaliśmy naszego człowieka Vipera o współpracę z niejakim Baturą, więcw ostatniej chwili Skorpion nie przekazał płetwonurkowi starodruku. Passien-Buchleinzostało w fordzie.W ten sposób chcieliśmy wykiwać Baturę, a i przy okazji nabrał sięczłowiek w isuzu - nowy Arsen Lupin.- Niech pani lepiej uważa, aby Pan Samochodzik jej nie wykiwał - zmienił tematMafioso.- Jest pani pewna, że jej nie śledzi? Już raz próbował.- Ma teraz mnóstwo kłopotów - wyjaśniła od niechcenia.- Daniec w szpitalu, dwaskradzione starodruki, nadszarpnięta opinia departamentu.Zresztą Herr Tomasz podupadł nazdrowiu i od tej całej sprawy ma mętlik w głowie.- Posiadamy o nim nieco inne informacje - stwierdził z powątpiewaniem de Górecki.- To dość przebiegły typ.Dziwak, który wielu cwaniaków wsadził za kratki.Dobrymprzykładem jest klan Baturów.- Widzi pan - zaśmiała się uroczo panna Kruger - trafiła kosa na kamień.- Nasz człowiek, Skorpion, przesłuchał wcześniej Pana Samochodzika - wszedł wsłowo de Górecki.- Czy nie domyśla się on przypadkiem, kim jest panna Schmidt?- Sprawdzaliście mnie? - uniosła się kobieta i zaraz westchnęła.- No tak, po zajściu whotelu  Heweliusz w Gdańsku mogę się po was wszystkiego spodziewać.Nie ufacie mi?- Taka to już ta nasza natura - wyjaśnił mgliście de Górecki.I popatrzył na niąkamiennym wzrokiem.- Udawanie agentki Gerdy Kruger było dość ryzykowne.- Ale skuteczne.W Departamencie ds.Kradzieży Dzieł Sztuki pracuje moja dobraznajoma i wiem, że Gerda Kruger wyjechała służbowo do Stanów Zjednoczonych.Toinformacja poufna.Nawet dla Pana Samochodzika.Tak się szczęśliwie złożyło, że polskie iniemieckie ministerstwa przygotowują właśnie plan współpracy, a Gerda Kruger naprawdęzamierza przyjechać do Warszawy.Wysłałam zatem z hamburskiego departamentu faks dopana Tomasza, podając się za pannę Kruger. Co ta kobieta wygaduje? - pomyślałem ze zgrozą. Kłamie! Po pierwsze,rozmawiałem z sekretarką Kingą telefonicznie i ta potwierdziła przyjazd do Polski ich agenta.Rozmawialiśmy nawet o kolorze włosów kobiety.Po drugie, widziałem przecież pannęKruger w Hamburgu, a więc nie mogła przebywać w Stanach Zjednoczonych.Czyżby pannaSchmidt oszukiwała nie tylko mnie, ale i szajkę Mafiosa i de Góreckiego?- Ile zatem są warte starodruki? - przerwał moje rozmyślania Mafioso.- Ostatecznie i tak jeden z panów będzie musiał pojechać do Hamburga -odpowiedziała wymijająco.- Ale zrobię wszystko, aby wasze starodruki zainteresowały HerrFritza, a cena była atrakcyjna dla obu stron.W pewnym momencie odezwał się telefon komórkowy jednego z mężczyzn.DeGórecki sięgnął do kieszeni marynarki i wyjął aparat.Przez chwilę rozmawiał, a w zasadziekiwał głową i mruczał coś niezrozumiałego.- Zapraszam państwa na trzydzieste piętro Pałacu Kultury - obwieścił po zakończonejrozmowie.- Mieliśmy zagrać w ruletkę - zdziwiła się Niemka.- Na trzydziestym piętrze znajduje się zaciszna kawiarenka i tam dokończymy nasząrozmowę - wyjaśnił de Górecki.- Tutaj robi się tłoczno.Wstali od stolika.Mafioso zostawił jakiś banknot i poszli do wind.Było to dziwne, boprzecież w restauracji nie było wielu gości. - A to ci numer z tej Kruger vel Schmidt - popatrzył na mnie z niedowierzaniemkomisarz Swada.- Nabrała pana jak nic.- Nie docenia mnie pan, komisarzu - rzekłem.- Wiem, że prawdziwa Gerda Krugerjest w Hamburgu, bo widziałem ją spacerującą przed domem.- %7łe co? - zrobił zdziwioną minę.- O czym pan mówi?- Pózniej to panu wyjaśnię.I wyszliśmy z restauracji.Po drodze wstąpiłem do toalety, gdyż potwornie swędziałamnie głowa pod peruką.Kiedy wyszedłem, nigdzie nie dostrzegłem komisarza.Poszedłemzatem do wind i pojechałem na trzydzieste piętro Pałacu Kultury i Nauki.Na górze nie było wielu ludzi, zaś w kawiarence było dosłownie pusto.Zaniepokojonyruszyłem w kierunku balkonu widokowego, z którego roztaczał się mętny o tej porze rokuwidok na stolicę.Jedynie zapalone światła wieżowców i sunących w dole żółwim tempemsamochodów świadczyły o istnieniu wielkiego miasta, szara mgła i ciemności utrudniałybowiem dzisiaj widoczność zza okratowanych otworów.Poza tym nielicho wiało, słowem -było nieprzyjemnie.Rozejrzałem się na boki, ale nie zauważyłem nikogo.Postanowiłemzatem obejść taras widokowy.Jakież było moje zdziwienie, gdy na południowej stronie tarasu ujrzałem komisarzaSwadę z panną Schmidt.Stali dziwnie nieruchomo pod betonowym, monstrualnym łukiem,tuż obok kraty odgradzającej samobójców i pechowców od upadku w dół.Wytężyłem wzrok idostrzegłem, że mieli założone z tyłu na rękach kajdanki, zaś w kracie wycięto prostokątnyotwór wielkości pół metra na metr.I kiedy zrozumiałem, że zastawiono na nas pułapkę, czyjeś ręce chwyciły mnie od tyłui popchnęły w stronę towarzystwa.Szczęknęły zakładane na moich przegubach kajdanki.To był Skorpion! Dopiero po chwili dostrzegłem pod murem uśmiechniętych Mafiosai de Góreckiego.Ze skrępowanymi z tyłu rękami nie mieliśmy żadnych szans ucieczki.I jakna złość na tarasie widokowym nie kręcili się o tej porze ludzie.- Witamy kolejnego uczestnika naszego spotkania! - krzyknął w naszą stronę Mafioso [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •