Home HomeChmielewska Joanna Wszystko Czerwone (www.ksiazki4Tom Clancy Suma wszystkich strachow t.2 (3Œw. Jan od Krzyża – DZIEŁA WSZYSTKIEClancy Tom Suma wszystkich strachow t.1McCaffrey Anne Wszystkie weyry PernTom Clancy Suma wszystkich strachow t.1 (3Tom Clancy Suma wszystkich strachow t.2Jakes John Złota Kalifornia tom IIIJ. K. Rowling Harry Potter i czara ognia 4Crichton Michael Linia Czasu (3)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lolanoir.htw.pl
  •  

    [ Pobierz całość w formacie PDF ]
    .Nie dostrzegłszy go poszła dalej, aż do działu płócien,po czym zawróciła i ponownie przeszła przez halę.Dwaj subiekci zauważyli jej manewr. Ta glista znowu się tu kręci  powiedział szeptem Hutin. Szuka Robineau  rzekł Favier. Nie wiem, co oni tam mają za kombinacje.Zpewnością nic ciekawego, na to Robineau jest za głupi.Opowiadają, że jej nastręczył robotękrawatów.Co powiesz na takie pośrednictwo?Hutin postanowił dokuczyć Denise.Kiedy dziewczyna przechodziła koło niego, zatrzymałją mówiąc: Może pani mnie szuka?Denise oblała się rumieńcem.Od wieczoru w Joinville nie śmiała zastanawiać się nadsobą, w sercu jej walczyły sprzeczne uczucia.Wciąż stała jej przed oczyma tamta rudadziewczyna i jeśli teraz zadrżała na widok Hutina, to stało się to raczej z odrazy.Czy kochałago kiedykolwiek? Czy kochała go jeszcze? Nie chciała odgrzebywać tych starych spraw,których wspomnienie było dla niej nad wyraz przykre. Nie.proszę pana  odpowiedziała zakłopotana.Wówczas Hutin zapragnął zabawić się jej kosztem. Jeśli pani sobie życzy, aby go pani podać.Favier, podajże pana Robineau.Denise popatrzyła na Hutina takim samym smutnym i spokojnym wzrokiem, jakim zwykle135 odpowiadała koleżankom z konfekcji na raniące ją aluzje.Ach, więc i on także był złymczłowiekiem i dokuczał jej podobnie jak inni! Doznała jakiegoś rozdarcia, jakby pękłoostatnie łączące ją z nim ogniwo.Twarz dziewczyny wyrażała takie cierpienie, że Favier,mało wrażliwy z natury, przyszedł jej z pomocą. Pan Robineau jest w składzie  powiedział. Wróci z pewnością na obiad.Znajdzie gopani po południu, jeżeli pani ma do niego interes.Denise podziękowała i wróciła do konfekcji, gdzie pani Aurelia czekała na nią, wściekła.Jak to! Wyszła przecież przed półgodziną! Gdzie była! Na pewno nie w pracowni!Dziewczyna spuściła głowę myśląc, jak strasznie los ją prześladuje.Co zrobi, jeśli nieznajdzie Robineau? Mimo wszystko postanowiła szukać go jeszcze po południu.W dziale jedwabi powrót Robineau rozpętał prawdziwą rewolucję.Cały dział miałnadzieję, że już nie wróci, zniechęcony kłopotami, jakich mu przysparzano bez ustanku.Istotnie, w pewnej chwili, naglony przez Vinarda, który chciał mu odstąpić swój sklep,Robineau omal nie doprowadził transakcji do skutku.Podziemna robota Hutina, minazałożona od wielu miesięcy pod stopami zastępcy kierownika, miała wreszcie wybuchnąć.Hutin jako pierwszy subiekt zastępował Robineau podczas urlopu i silił się cały czas, abyzaszkodzić mu w oczach zwierzchników i wkręcić się na jego miejsce przez nadmiernągorliwość w pracy: wyciągał na światło dzienne drobne niedokładności, przedstawił jakieśprojekty ulepszeń, pomysły nowych wzorów na materiały.Wszyscy zresztą w dziale jedwabi,od praktykanta, który marzył, aby awansować na subiekta, aż do kierownika działu, któregoambicją było zostać udziałowcem magazynu, myśleli tylko o tym, jak wysadzić z miejscakolegę, zajmującego wyższe stanowisko, aby samemu posunąć się o szczebel na drabiniehierarchii kupieckiej i zniszczyć rywala, jeśli zajdzie potrzeba.Ta walka apetytów, ten napórjednych na drugich stanowił dowód dobrego funkcjonowania maszyny, ożywiając sprzedaż izapalając płomień powodzenia.który zadziwiał paryżan.Za Hutinem stał Favier, za Faviereminni, ustawieni w kolejkę.Wszyscy ostrzyli sobie zęby, Robineau uważano już za straconego,podzielono się nawet jego kośćmi.Kiedy więc powrócił niespodziewanie, rozległ się szmerogólnego niezadowolenia.Trzeba było raz z tym skończyć.Postawa subiektów wydała siękierownikowi działu tak niedwuznacznie wroga, że postanowił wystać Robineau do składu,aby zostawić dyrekcji trochę czasu na powzięcie postanowienia. Wolimy wszyscy odejść, jeżeli on ma zostać  oświadczył Hutin.Cała ta sprawa denerwowała Bouthemonta.Pogodny z natury, nie lubił takich zatargów.Irytowało go.że wokół siebie napotykał same nachmurzone twarze, ale chciał byćsprawiedliwy.136  Zostawcie go w spokoju.Przecież nie robi wam nic złego.Wówczas podniosły się protesty. Jak to! Nie robi nic złego?.Jest nieznośny, stale rozdrażniony i taki dumny, że nikogokoło siebie nie widzi!To było właśnie przyczyną urazy, jaką żywił do niego cały dział.Robineau miał nerwyrozklekotane jak kobieta i z tego powodu zachowywał się bardzo sztywno i był ogromniedrażliwy.Opowiadano na ten temat wiele anegdotek: jakiś chłopak aż się rozchorował z winyzastępcy kierownika, nawet klientki czuły się urażone jego ciętymi uwagami. Moi panowie  powiedział w końcu Bouthemont  nie mogę wziąć tego na swojąodpowiedzialność.Wspominałem już o tym dyrekcji, zaraz porozmawiam znowu.Pierwsza tura skończyła właśnie posiłek; z suteren dochodził odgłos dzwonka na drugąturę, daleki i stłumiony, głucho rozlegając się w nieruchomym powietrzu magazynu.Hutin iFavier zeszli na dół.Ze wszystkich działów schodzili się bezładnie subiekci, tłocząc się przywejściu do wąskiego, wilgotnego korytarza kuchennego, w którym stale paliły się lampygazowe.Spieszył tam cały tłum ludzi nie wymieniając między sobą ani jednego słowa, anijednego uśmiechu, pośród wzrastającego hałasu naczyń i silnego zapachu potraw.Na samymkońcu korytarza wszyscy zatrzymali się przed okienkiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • syriusz777.pev.pl
  •