[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W końcu Victoria położył dymiącą łyżkę na kawałku deseczki,po czym wyjął zwitek waty i wciągnął przezeń gorącą zawar-tość do pompki dziesiątki.Przyjrzał się pod światło zawartości i stwierdził:– Wspaniale! Ja biorę dwa centy, a wy wszyscy po jednym,bo jest akurat sześć centów.Dajcie swój sprzęt – polecił, na co wyciągnęliśmy ze swoich strzykawek tłoki i nadstawialiśmy jekolejno, a Victoria nalewał nam dokładnie odmierzone porcjenarkotyku.Potem wsunęliśmy tłoki na swoje miejsce i nałoży-liśmy igły na dzióbki i zaczęliśmy zaciskać sobie ręce czym kto miał i pompować krew w żyły.– Czy to aby nie za mocne, jak dla nas, na początku sezo-nu? – zapytałem ni to siebie, ni Victorię, gdy tak przygląda-łem się czerni w strzykawce.– Bez obawy, to zwykłe nieacetylowane opium.Nie za-szkodzi wam, ale was lekko sponiewiera.Tak, żebyście zapa-miętali ten dzień i nasze wspólne tu spotkanie – odrzekł nasz~ 186 ~wódz.– Jakby to było acetylowane, to zabiłoby nawet słonia,nie mówiąc o nas, ale w sezonie przechodzę zawsze na zwykłyodpał.Rozumiecie, chcę jeszcze pożyć i robię sobie specyficz-ny rodzaj detoksu, za pomocą opium właśnie – kontynuował.– Uważajcie, bo was kop trochę przetrzepie, jak to zwykleprzy tak zwanym czarnym cencie, którego właśnie za chwilęsobie podacie.A tak w ogóle, to gdyby ktoś z was – czego nieprzewiduję – miał jakąś zapaść, lub próbowałby umierać, tospokojna głowa.Zawsze mam ze sobą nalorfinę51.– A słyszałem o tym – powiedziałem – to jest taki środek,który przyłącza się w miejscach receptorów opiatowych, nakomórkach nerwowych i blokuje je przed opoidami.– Dokładnie – przyznał mi rację.– Nigdy nie ruszam siębez tego mojego amuletu – pokazał nam srebrny, kunsztow-nie wykonany wisior, z wpasowaną wewnątrz ampułką.– No to spoko – stwierdził Jacek.– Możemy być spokojni,że jesteśmy w dobrych rękach.– Absolutnie.Czuwam nad wszystkim i zawsze panuję nadsytuacją – stwierdził Victoria, rozmasowując sobie wierzchręki, a później klepiąc w nią, w celu uwyraźnienia żył.Gdy już nabrzmiały, wkłuł się, z wielką precyzją w jedną z nich i podałsobie powoli całą dawkę narkotyku.I choć była to dawkaśmiertelna dla wszystkich ludzi na całym świecie, nie drgnęłamu nawet powieka, gdy sięgał po niezbędnego w takich chwi-lach papierosa.– No, co się tak patrzycie? – zapytał, spojrzawszy po nas.– Bierzcie, nawet fajowy ten towarek.Po tych jego słowach, uspokojeni jego postawą, zaczęliśmygorliwie pompować w żyły na rękach krew, a gdy te napęcz-51 Nalorfina i naloksan – to środki podawane w tamtych czasach w przypadku zapaści ponarkotykowej.~ 187 ~niały, przebijaliśmy się w światło kanałów i zaczęliśmy powoli podawać sobie towar.Już po pierwszych trzech kreskach poczułem narastającą falę kopa, przy pół cencie nie mogłem siępowstrzymać, żeby nie wydać z siebie zdławionego jęku.– No dalej, do dna – zachęcił mnie Victoria.Wiec, chcącnie chcąc, zmusiłem się do podania sobie reszty.To, co się wtedy stało na zawsze pozostanie w mej pamięci,jako ambiwalentne uczucie: z jednej strony bólu, który rozsa-dzał mnie od wewnątrz, ale bólu przyjemności.Euforia byłatak niebotyczna, że aż bolesna.Trudno coś takiego opisać, ale ogólnie był to zabieg tak intensywny jakby mnie przejechałczołg, a ja mimo wszystkich tego konsekwencji przeżyłbym todoświadczenie.Była to sroga lekcja, która uzmysłowiła mi, dojakich obszarów błogości można doprowadzić organizm ludzki,nie zabijając go przy tem.Ale gdy otworzyłem oczy, przeżywszy tak potwornego kopa, ujrzałem całą trójkę moich towarzyszy, jak wiją się na ziemi w konwulsjach.Oprzytomniałem trochęi zauważyłem, że tak jak oni, wiję się na ziemi, próbując zabić uczucie igieł wbijanych mi w plecy.Niekontrolowane spazmytrwały może z minutę lub dłużej.Nigdy w życiu nie przeczułemsamym sobą tak dojmującego uczucia bliskości śmierci, jak wte-dy tam w słoneczny dzień, w jakichś krzakach pod Opolem.Tonie był zwykły kop – to była dosłowna inicjacja w największąprzygodę mego życia, przygodę z narkotykami.Po pięciu minutach doszedłem nieco do siebie, ale niezupeł-nie.Podniosłem się z pleców i usiadłem na desce, ale moja per-cepcja pozostała trwale naruszona.Nigdy nie przypuszczałem,aby opiaty mogły zmieniać percepcję w sposób widoczny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]